Historia

Taniec tortur

rysiunekozawa 2 11 lat temu 2 183 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Wróćmy do miejsca gdzie poziom strachu przekracza normy, a krew wrze.

Siedziałam wtedy w garderobie poprawiając makijaż, za 5 minut miałam wyjście

na scene. Nie była to praca moich marzeń, ale zarobki były bez zarzutu.

W końcu kto chciały pracować w klubie i tańczyć dla tych obleśnych typów.

Jednak to nie sprawiało mi trudności, nauczyłam się być ślepa na otoczenie.

Słyszę krzyk, teraz moja kolej. Wychodzę, kilka par rąk klaszcze, łape się

rure i robie co do mnie należy. Kiedyś chciałam być tancerką zwyczajniejszą

choć odrobinę, bo to co robię można uznać za niezwykłe, aczkolwiek tego

wieczoru mojej głowy nie zaprzątały marzenia. Dawno nie pojawiała się

tutaj Annie. Z tego co pytałam szefa, wiedziałam jedynie, że jest na urlopie.

Jednak kogo by to uspokoiło, pomijając fakt, że jej urlop trwa już jakieś

3 miesiące. Była jedyną osobą, z którą się tutaj tak zżyłam, dlatego

nie mogłam tak tego zostawić. Czułam, że to wszystko jest jednym wielkim

kłamstwem. Moje myśli zostały przerwane, Jerry dawał znak żeby już schodzić.

Znowu ta sama garderoba, przebieram się, biore torbę i wychodzę. Idąc korytarzem

do wyjścia daje się ponieść marzeniom, a jakby tak mieć własną kawiarnie?

Kiedyś na to wszystko uzbieram pieniądze. Bujając w obłokach nie zauważyłam progu i przewróciłam się obdzierając kolana. No cóż wypadki chodzą po ludziach, próbowałam się podnieść lecz kątem oka zauważyłam w dolnym lewym rogu ściany niewyraźny napis '' pomóż mi ''. Uznałam to za żart, bo w innym wypadku zaczęłabym się bać. Doszłam

do domu i ten sam napis widniał na mojej ścianie, z tą różnicą, że pare razy większy. W mojej głowie zapanował chaos, jakiemu czubkowi może się tak nudzić. Kilkakrotnie próbowałam go zmyć, a w efekcie zdrapałam tylko tapete. Napis pozostał. Lekko zrezygnowana rzuciłam gąbkę i udałam się do kuchni przygotować sobie jakiś posiłek. Wyjęłam gotowy sos do makaronu, zrobiłam krok do przodu i poślizgnęłam się na gorącej mazi. Sos rozlał się na podłogę. Spostrzegłam, że rzekoma maź to krew kapiąca z sufitu. Cała brudna,chwyciłam za komórkę by wezwać policję. Jednak była wpisana na niej wiadomość tekstowa ''Tam mnie nie znajdziesz''. Chwyciłam za nóż i poszłam piętro wyżej piętro. Dobijałam się pare minut do drzwi, ale nikt nie odpowiadał. Drzwi otworzyła sąsiadka mieszkająca obok, krzyczą, że tam nikt już nie mieszka, po czym zatrzasnęła drzwi. Wszystko zaczęło wydawać mi się chore,jeszcze ten zapach z jej domu. Wróciłam do siebie, roztrzęsiona chwyciłam za skręta. Z każdym pociągnięciem czułam się lepiej,przysiadłam obok łóżka, oparłam głowę i przymknęłam oczy. Poczułam jak na moją twarz zaczyna coś kapać, otworzyłam oczy i ujrzałam postać zwiniętą w prześcieradło, w masce tlenowej. Jej łzy spływały na mnie w tempie błyskawicznym. Wyciągnęłam ręce, ale jej już nie było, w efekcie zakołowana przechyliłam się i nadziałam na nóż. Ból przeszedł mnie od stóp do głów. Nachylona tak nad ziemią spostrzegłam strzałki prowadzące do wyjścia. Gram chyba w jakimś pieprzonym horrorze, to jedyna racjonalna myśl w tej plątaninie. Pół świadoma zaczęłam czołgać się zgodnie z ich kierunkiem, mając w boku zwisający nóż. Prowadziły do piwnicy. Ostatnimi siłami podniosłam się i utykając zaczęłam schodzić po schodach w dół. Ukazały się mi wielkie metalowe drzwi. Rzuciłam się na nie całym ciałem iż wiedziałam, że w tym stanie ich nie otworzę normalnie. Nie wiem jak, ale udało mi się. Wtargnęłam na teren jakiegoś laboratorium. Tak mi się przynajmniej wydawało. Pierwsze pomieszczenie było zapełnione klatkami, łańcuchami i pokrwawionymi fartuchami. Jak w transie szłam dalej i nie mogłam się zatrzymać, beznadziejne uczucie. W drugim pomieszczeniu straciłam przytomność. W klatkach byli ludzie,stali nieruchomo. Jedna kobieta na mój widok zaczęła krzyczeć Była to Annie.. w tym oto momencie klatka została przesunięta do maszyny , z której wyszła zaszyta sznurem, znajdującym się w wielkiej igle,która była zatrzymana na czubku jej głowy wypełzła. Nie wiem ile spałam,ale obudziłam się w klatce. Wokół mnie ludzie przybici do ścian, krew spływa do wiaderek,a maszyny wiercą im w kolanach dziury,ich żyły są wyciągane i wkładane do szarych pudełek. Nie chciałam tak umierać, wyciągnęłam nóż ciągle tkwiący w moim boku i podcięłam sobie gardło .Odeszłam spokojnie i moge śmiało powiedzieć, bezboleśnie.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Ale, ze o co chodzi?
Odpowiedz
Zarys świetny, ale wykonanie i końcówka już nie bardzo
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje