Godziny

22:00

W telewizji już nie leci nic ciekawego. Chłam i sieczka, tyle. Chociaż ilość programów się zwiększyła - ich jakość nie. Ponieważ nie było co robić, poszedłem spać.

2:00

Budzę się zlany potem. Patrzę na zegarek - druga nad ranem. Co mnie obudziło potworny koszmar. Wszędzie było napisane krwią: NIEDŁUGO UMRZESZ. A potem ten przeraźliwie realistyczny szept powtarzający: Trzeci. Co to miało znaczyć? Nie miałem pojęcia.

5:00

Nie mogłem usnąć. Zrobiłem sobie kawy. Jednak o szóstej zmorzył mnie sen po nieprzespanej nocy.

***

23:00

Idę spać. Jednak mój spokój zostaje zmącony. Budzę się. Słyszę szelest i... ten głos...

Trzeci...trzeci...trzeci - sapie dziwny głos

To nie jest sen. To rzeczywistość! Ktoś jest w moim domu!

Próbuję zapalić światło. Nie ma prądu. Zapalam więc świeczkę.

- O MÓJ BOŻE! - krzyczę.

Na ścianach pojawiają się cienie. Niektóre szczerzą ostre zęby, inne poruszają się po pokoju. Dostrzegają słabe światło od świecy. Chcą mnie dorwać.

Upuszczam świecę. Nie pozostaje mi nic innego niż ucieczka. Dom zaczyna się palić. Wybiegam na dwór w samej piżamie. Cienie... Gdzie one się podziały?! Rozglądam się.

- Trzeci...- syk za moimi plecami

Jeden z Cieni wyciąga swoją łapę. Ku mojemu zdziwieniu pazury są prawdziwe. Nie miałem szans uciec. Potwór wyrył mi pazurem na skórze liczbę 3.

Zamiast krwi zaczął wyciekać czarny płyn.

Ostatnie co widziałem to uśmiech jednego z potworów...