Historia

Matczyna Kołysanka
Nieważne, jak bardzo staram się przypomnieć sobie coś złego, to jednak moje dzieciństwo było po prostu zbyt idealne. Spędziłem godziny rozmyślając o czasach, kiedy nie rozumiałem świata - a mimo to, o czymkolwiek staram się myśleć, każdy obraz i każda sytuacja, które pamiętam, zawsze były idealne.
Z pewnością można powiedzieć, że moi "rodzice" byli nieco dziwni, ale nigdy mnie nie skrzywdzili. Mój tata był nadopiekuńczy i nigdy nie pozwalał mi się bawić w kuchni, ale poza tym nie przypominam sobie żadnych innych oznak, które mógł zauważyć mój dziecięcy umysł. Nie pamiętam też żadnych wrzasków ani głośnych kłótni lub trzaskania drzwiami; tata i Eliza nigdy nie mieli powodów do konfliktów.
Nie cierpię wspomnień o naszej trójce, kiedy siedzimy przy stole w porze kolacji, a między nami stoją świeżo ugotowane prze mamę dania. Pamiętam jaki niewdzięczny byłem; pochłaniałem jedzenie nie wiedząc, ile moja matka wycierpiała, aby je przygotować. Czasami nawet grymasiłem, że mi nie smakuje, a wtedy Eliza wracała do kuchni i po jakimś czasie wracała z zupełnie nowym daniem.
Nienawidzę wspomnień o radości, którą odczuwałem podczas naszych wypraw do odległego lasu na kemping. Tata prowadził, a Eliza siedziała obok niego, podczas gdy ja spałem na tyłach. Nawet w czasie tych wycieczek, kiedy tata kierował, a ja zasypiałem z tyłu, wciąż mogłem liczyć na kołysanki. Całe to jedzenie, wycieczki, wakacje, nocne seanse telewizyjne, nocne zabawy i nocne oglądanie nieba - wszystko to było przyjemne, ale nawet wtedy, kiedy byłem mały, to wiedziałem, że nic z tych rzeczy nie równa się cudownej kołysance, nuconej z głębi serca matki wprost do ucha jej syna.
Kołysanki zawsze towarzyszyły mi, zanim odpłynąłem w świat snów. Moja matka nuciła kołysanki tylko dla mnie, nieważne czy spałem w moim łóżku, czy na metalowych skrzyniach w wozie kempingowym. Zawsze mogłem się ich spodziewać i nie wydaje mi się, żeby tata i Eliza zdawali sobie sprawę, jak wiele dla mnie one znaczyły.
Oczywiście, że nie mieli o tym pojęcia, bo ani tata, ani Eliza nie wiedzieli o tych kołysankach.
Tata zawsze kazał mi mówić "mamo" do Elizy, ale nigdy tego nie robiłem. Eliza całowała mnie na dobranoc, przynosiła parujące garnki z jedzeniem z kuchni i zapalała moje świeczki urodzinowe. Jednak według mnie nie zasługiwała na bycie nazywaną mamą. Wiedziałem, jakoś, chociaż nikt mi nigdy nie powiedział, że ona nie była moją matką.
Może to przez te kołysanki, ten prosty akt buntu. Nigdy nie padło żadne słowo, ani nawet puknięcie. Te kołysanki był jedyną formą, w której dla mnie istniała moja matka, a mimo to wiedziałem, że to właśnie ona nią jest, a nie Eliza. Jej kołysanki były jedynym prezentem, na który wystarczyło jej sił, ale to wystarczyło, abym zrozumiał, jak bardzo mnie kochała.
Przez czternaście lat wydawało mi się, że miałem szczęśliwe dzieciństwo. Przez czternaście lat miałem pyszne jedzenie przygotowane przez moją mamę, i skarpetki ręcznie zrobione przez moją mamę, i matczyne kołysanki co noc.
Wtedy, jednej nocy, kiedy leżałem między legionem pluszaków, nie usłyszałem nucenia. Położyłem się na łóżko, po cichu i czekałem - ale kołysanki nie było.
Płakałem długo i mocno; opuściła mnie, zdradziła. Tej nocy wiedziałem już, tylko z braku kołysanki, że moje dzieciństwo nie będzie już więcej szczęśliwe.
Następnego dnia Eliza miała duży, niebiesko-żółty ślad na lewym policzku. Jedzenie, które przyniosła z kuchni było bez smaku i rozgotowane. W nocy, zamiast kołysanki mojej mamy usłyszałem wściekłe krzyki taty.
Nie wiem, jaki plan awaryjny mieli przed pomyłką Elizy, ale nie oszukuję się: jeśli mieli w ogóle jakiś plan, to zapewne z goła inny od tego, co wyszło.
Eliza zbyt pośpiesznie zamknęła skrzynię, a to wystarczyło, aby moje dzieciństwo dobiegło końca.
Gdy teraz o tym myślę, to to wszystko ma sens: Eliza zawsze żaliła się, że nie może mieć kolejnego dziecka, a tata zawsze upewniał się, że wiedziałem jak ciężko się starali, aby mieć mnie.
Lubię wyobrażać sobie, jak musiała wyglądać moja matka, kiedy ją poznał. Lubię myśleć o niej, jako o pięknej i zdecydowanej, twardo dążącej do celu. Pewnie się do nich uśmiechała i pocieszała.
Nie było łatwo stać przy grobie mojej matki, gdy nie wiedziałem nawet, jak wyglądała jej twarz, zanim całkiem wyschła i zgniła.
Nie znam nawet jej imienia. Jedyną rzeczą, której jestem pewny, to że spotkali ją na autostradzie. Tak tata powiedział w sądzie, ale sędzia nie pytał o jej wygląd, zapach, czy uśmiech, a sam tata nie pamiętał nawet jej imienia. Tata i Eliza podjęli decyzję zanim w ogóle moja przyszła matka wsiadła do ich samochodu.
Musiała bardzo mnie kochać. Nie wiem, czy kiedykolwiek jakiś rodzic kochał swoje dziecko tak mocno jak moja matka kochała mnie.
Zakneblowali ją, potem związali jej ręce i ucięli nogi. Tata powiedział, że tak było łatwiej. Sędzia szczególnie wypytywał, czy dali jej coś na uśmierzenie bólu - tata i Eliza powiedzieli, że nie. Powiedzieli, że "nie myśleli o tym".
A to wszytko przeze mnie. Wszystko to, bo chcieli mieć dziecko, którego Eliza nie mogła urodzić.
Eliza opowiedziała sędziemu, że próbowali przez wiele lat, zanim zdecydowali się poszukać surogatki. Powiedziała też, że od samego początku planowali ją zabić. Chcieli tylko mnie, dziecko, nie moją matkę.
Ale kiedy się urodziłem zobaczyli, jak bardzo mnie kochała.Powiedzieli jej, że nigdy mnie nie zobaczy, ani ja nie zobaczę jej. A ona błagała. Powiedziała, że zrobi wszystko, aby być częścią mojego życia.
Dali jej wybór - mogła być przy mnie, albo mogła być martwa. Moja matka powiedziała, że chce być przy mnie.
Zaszyli jej usta, aby nie mogła ze mną rozmawiać.
Nienawidzę tego, że moje wspomnienia są radosne. Nienawidzę tego, że pamiętam bycie szczęśliwym w chwilach, kiedy Eliza przynosiła mi jedzenie z kuchni albo przynosiła mi nowo zrobione na drutach skarpetki i szaliki.
Przez czternaście lat zmuszali ją do gotowania.
Przez czternaście lat trzymali mamę zamkniętą w kuchni za dnia, a w dużej, metalowej skrzyni nocą.
Nawet na nasze wycieczki zabierali skrzynię ze sobą. Wiedzieli, że bez nóg nie ucieknie.
Mając szesnaście lat znalazłem skrzynię. Nie dali jej nawet poduszki.
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak bardzo musiała mnie kochać moja matka, aby przez to wszystko przejść. Uczestniczyła w moim życiu jedynie poprzez słuchanie mnie za dnia. Słyszała, jak mówię, śmieję się i płaczę, a to było wystarczająco, aby trzymać ją przy życiu.
Tata powiedział sędziemu, że nie myśleli, że wytrzyma tak długo. Polubili fakt, że ktoś im gotował, zaszywał ubrania i robił na drutach moje skarpetki, więc nie zdecydowali się jej zabić, ale myśleli, że sama umrze po roku lub dwóch ze smutku, nudy lub popełni samobójstwo.
Jej miłość trzymała ją przy życiu przez czternaście lat - aż jednej nocy Eliza zamknęła skrzynię, ale zapomniała otworzyć dopływy powietrza.
Wciąż się zastanawiam, dlaczego jej nie pochowali. Musieli czuć gnijące ciało od tygodni. Musieli być świadomi ryzyka, jakie wiąże się z zatrzymaniem ciała.
Musieli się spodziewać, że pewnego dnia ciekawski szesnastolatek wejdzie do schowka obok jego pokoju.
Czasami, nocami, wciąż słyszę jej nuconą kołysankę. Teraz jednak jej kołysanka powstrzymuje mnie od snu, zamiast usypiać.
W te noce, kiedy słyszę kołysankę w głowie jedyne, co widzę, to jej twarz, którą zobaczyłem w skrzyni. Wszystko, co widzę, to usta, które nuciły prze tak wiele nocy: zaszyte, ale zastygłe w uśmiechu.
---
Tłumaczenie: Lestatt Gaara
Autor: scheller @ Reddit NoSleep
(CC) BY-NC-ND 3.0 © Przy kopiowaniu proszę o zachowanie autora, tłumacza i obu źródeł.
Komentarze