Historia
Sztuka snu
Tego dnia obudziłam się wcześniej niż zwykle. Szczerze mówiąc nie miałam nawet ochoty wstać z łóżka, ale natłok obowiązków wciąż o sobie przypominał. To właśnie ta gorsza strona dobrze płatnej pracy. Niejednokrotnie myślałam żeby ją porzucić i zająć się czymś co będzie dawało mi satysfakcję. W salonie czekały na mnie sterty papierów i rozliczeń. Przywykłam do tego i nawet specjalnie się nie martwiłam czy zdążę, jednak dziś miała mnie odwiedzić rodzina. Nie jest ona zbyt liczna. Moja matka wyjechała do Ameryki wraz z siostrą po rozwodzie z ojcem. Nie pamiętam nawet jak wygląda i chyba nie chcę pamiętać. Tak więc moja dwuosobowa rodzina w pełni mi odpowiada. Co prawda tata nie ma łatwego charakteru i zwykle milczy, ale i do tego przywykłam.
Wybiła piąta i w tym samym czasie rozległ się dzwonek do drzwi. Jak zawsze punktualnie. To ceniłam w moim ojcu najbardziej. Tak jak w idealnym planie dnia półgodzinne spożywanie posiłku w milczeniu i dwie godziny na oglądaniu telewizji. Wszystko było dokładne co do minuty. Jednak tę idealną ciszę przerwało pukanie do drzwi. Pobiegłam zobaczyć kto to, przyłożyłam oko do wizjera, ale nikogo tam nie było. Być może jakieś szczeniaki robią sobie żarty. Nie zdążyłam nawet wrócić do salony a pukanie się powtórzyło. I raz kolejny i kolejny w odstępach kilkunastu sekund.. dokładnie 23. Moja cierpliwość się wyczerpała otworzyłam drzwi i krzyknęłam, do żartownisia parę ostrych słów. Pukanie ustało. Jednak to co przytłaczało mnie najbardziej to niewyjaśniona świadomość i uczucie,że ktoś ciągle stoi pod drzwiami. Czułam się coraz gorzej, nie potrafiłam pozbyć się tego więziennego uczucia. Podeszłam do wizjera jeszcze raz i zamarłam. Ujrzałam mężczyznę. Dość otyły z dłuższymi włosami, wzbudzał we mnie obrzydzenie i coraz większą panikę. Zawołałam ojca, bo wiedziałam, że on jak prawdziwy facet się tym zajmie. Jeśli chodziło moje bezpieczeństwo był prostoliniowy. Otworzył drzwi wciągnął tego typa do środka po czym uderzył go parę razy i wypchnął na klatke schodową, zamykając drzwi. Niewzruszony długowłosy typ stał tam dalej, a mój ojciec wydał się jakiś nie obecny i obojętny po czym bez słowa wyszedł z domu i odjechał samochodem. Zostałam sama, a on dalej stał przed moimi drzwiami. Postawiłam naprzeciw nich krzesło i oczekiwałam aż ten koszmar się skończy. Nagle z drzwi wyleciał zamek otwierały się one i zamykały na przemian, ale go tam już nie było. Krew zaczęła mi bulgotać, robiło mi się biało przed oczami, strach był paniczny. Zamknęły się, Boże wreszcie to skrzypienie nienaoliwionych zawiasów ustało. Wzięłam taśme , śruby i deski w nadziei, że uda mi się jakoś te drzwi domknąć. Już zamierzałam się młotkiem by przybić jedną z nich, ale zamiast tego oberwałam mocno drzwiami jakby ktoś je kopnął. Ten typ wpadł do mojego domu mówiąc, żebym została, że nic mi nie zrobi. Stał po boku więc ile sił wybiegłam z klatki na dwór. Wleciałam na podwórko znajomej, wybiłam szybe od piwnicy i wczołgałam się tam. Próbowałam z niej wyjśc stroną domu, ale utkwiłam. I w sumie nie to było najgorsze, najgorsze było uczucie,że długowłosy typ stoi za tymi drzwiami. Popadłam w paranoje, to musi być zły sen. Chciałam się z niego obudzić, zaczęłam z całych sił drapać w betonowe ściany piwnicy paznokciami. Myślałam,że ból mnie obudzi, a jedynie straciłam czubki palców. Rozpędziłam się i zeskoczyłam ze sterty tych piwnicznych rupieci na beton. Poczułam lekkie nudności, a obraz był nie wyraźny. Trochę minęło aż widoczność się ustabilizowała, ale zamiast piwnicy, ujrzałam swój salon, siedziałam na sofie. To tak jakby wrócić do punktu wyjścia. Poszłam do kuchni po szklanke wody i chusteczki by otrzeć krew spływającą z czoła. Przechodziłam przez korytarz i wiesz co czułam? Czułam,że ktoś za mną podąża, byłam osaczona przez nie wiadomo co i nie wiadomo dlaczego. Światła zaczęły gasną i zapalać się na przemian, sytuacja przypominająca tą z drzwiami. Poczułam czyjś oddech na sobie, po czym zamarłam a wylatująca mi z ręki szklanka roztrzaskała się na miliony kawałków . Wszędzie było szkło,a ja jak opętana leciałam po nim by złapać za telefon i zadzwonić. Wybrałam pierwszy lepszy numer, usiadłam w kącie zaczęłam niemiłosiernie wyć i krztusić się. Odebrała jakaś kobieta, krzyczałam, że już tego nie zniose, że chce by ten pieprzony sen się skończył.W mojej głowie rodziła się coraz większa świadomość, że dokładnie za 10 minut umre, a na szyi poczułam zaciskające się ręce. Nie potrafie wytłumaczyć kim był ten człowiek, co mnie osacza i czemu musze umrzeć, wiem tylko jedno.. z tego snu już się nie wybudze.
Komentarze