Historia

W cieniu ciemnych skrzydeł

carma 2 10 lat temu 1 035 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Zamknął diamentowo zielone oczy i wziął głęboki wdech. Na twarzy miał głęboką szramę, która intensywnie krwawiła brudząc czerwoną koszulkę. Podniósł powieki i nerwowo oddychając rozglądał się na boki. Nie widział żadnego cienia, nie czuł powietrza na karku nie słyszał szumu. Było bardzo cicho, a kałuże barwiły się od krwi. Po twarzy chłopaka ściekały lodowate, deszczowe stróżki wody, a lśniące i czarne niczym smoła włosy, przystrzyżone niewiele opadały od nadmiaru wilgoci na czoło. Zdrowy rozsądek przewyższał brak siły młodzieńca. Pomimo iż nogi trzęsły się z wysiłku wstał chwiejąc się na boki. Dopiero teraz zauważył kolejną głęboką ranę. Skóra napięta na kostce była poszarpana, i cała we krwi. Chłopak z trudem szedł do końca ulicy. Znowu przed oczami stanęły mu przed oczami obrazy, które przeżył wcześniej. Wybuch, ogień, krew, poszarpane zwłoki i ona na ich czele. Ona tylko nie ona. Genie. To nie była jego Genie. Nie wiedział co się z nią stało, jednak nigdy nie widział by ktoś z taką łatwością mógł zabić tych, których kochał. Jej oczy miały zły, okrutny wyraz co podkreślone było przez ogromną ilość krew na twarzy. Przewodziła im, żołnierzom zniszczenia. Oni nie byli ludźmi. Chłopak rozejrzał się w koło. Ogromne miasto leżało w gruzach. Wygląd niczym po Armagedonie. Budynki miały uszkodzona konstrukcje, szyby były powybijane, wszędzie był ogień i krew. No i ciała. Na około masa zwłok z poodrywanymi głowami, wyrwanymi sercami, rozpłatanymi brzuchami, dramatycznie poszarpane. Miał ochotę zwymiotować, jednak jego żołądek był pusty. Usłyszał głośny warkot za swoimi plecami. Odwrócił się powoli i z przerażeniem spoglądał na bestię. Przypominała psie szkielet, niepokryty skórą i pozbawiony organów. Kości szczepione były niedbale, a całość otaczała czerwona mgła. Istota szczerzyła rząd ostrych, błyszczących zębów. Chłopak nie cofnął się tylko wyciągnął ostrze mające około 30 cm długości. Stał i wpatrywał się w ruchy bestii.

-Chodź tu, suko! – Krzyknął w kierunku psa z piekła rodem. Potwór zawył przeciągle i ruszył w jego stronę. Krótko miał przewagę nad stworem. Po chwili ten dorwał mu się do brzucha i rozerwał skórę. Chłopak zaczął dławić się własną krwią. Zobaczył stojącą nad nim sylwetkę kobiety. Na sobie miała obcisły czarny top i zwężane, skórzane spodnie tego samego koloru. Spięte w kuc jasne włosy sięgały jej do pasa, a krwisto czerwone usta mocno kontrastowały z białą niczym kartka papieru skórą. Drapieżne, ciemno-piwne oczy spoglądały na niego z pogardą. Z pleców wyrastały jej ogromne, błoniasto czarna skrzydła. Schyliła się nad chłopakiem i powiedziała:

-Zawsze byłeś pseudo odważny Kristian. Teraz umierasz. Przykro mi, że nigdy nie zachowałeś choć odrobiny rozumu. Daje ci szansę stania się tym czym jesteśmy my. Możesz zabijać dla przyjemności, ciszyć się bólem i żywić strachem. Pozwól sobie pomóc.

-Genie, wybacz mi, ponieważ nadal cię kocham i przykro mi jeśli wciąż jesteś gdzieś w środku, ale muszę to zrobić. – Wykrztusił z siebie plując krwią. W tej chwili w ostatku sił złapał ją za ręce i podniósł się do góry. Jednym, szybkim ruchem wyciągnął jej zza pasa broń i strzelił w serce. Upadła ciężko na ziemię, a on zaraz tuż obok niej. Potem została tylko ciemność.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

nawet niezłe, do drobnych poprawek, ale końcówka już nie taka fajna
Odpowiedz
dobre o demonie czy czarnym aniele?
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje