Historia

,,ONI''cz.2

selenka123 1 10 lat temu 773 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

- Ale co z nimi? – Gabriel spojrzał przerażonym wzrokiem na Saimona – Przecież nie możemy ich tutaj zostawić – Saimona jednak minął go obojętnie i wraz z resztą udał się w kierunku wyjścia.

Mężczyzna odwrócił się aby spojrzeć ostatni raz i pobiegł za resztą. Nie miał ochoty zostawać w tym okropnym miejscy. Zdawał sobie sprawę z tego, że to co ich dopadło może dopaść także ich.

- Drzwi są na dole powinniśmy być tam za 10 minut – Wszyscy prawie biegli. Chcieli się wydostać jak najszybciej. Gdy dotarli do wyjścia, ciężkie metalowe drzwi były zamknięte.

- I co teraz? – Powiedział Mikel. W jego żyłach gotowała się krew, bał się panicznie i chciał uciekać ale ogarnęło go jeszcze większe przerażenie gdy ponownie potrząsnął drzwiami.

- Przestań nimi szarpać – Krzyknął Saimona – Widzisz chyba, że są zamknięte i nie wyjdziemy stąd tę…!

- A jest stąd jakieś inne wyjście? – Mikel odszedł od drzwi.

- Jest…

- Jakie?!

- Przez kostnice – Saimona z trudem wypowiedział te słowa. Nie miał zamiaru pakować się w miejsce gdzie trzymano zwłoki ludzkie – Jest tam wyjście którędy wywożono martwe zwłoki po epidemiach i chorobach aby nie pokazywać ich publicznie – Rzeczywiście, było tam jeszcze jedno wyjście. Przez chwilę Saimona zastanawiał się dlaczego tak mało wyjść Mozę być w szpitalu ale od razu zrozumiał dlaczego. Przecież to był dom wariatów, którzy przecież za wszelką cenę starali się uciekać stąd. A dwoje wyjść znacznie utrudniało im ucieczkę stąd, która praktycznie była niewykonalna.

- Ja tam nie idę! – Gabriel oparł się o ścianę.

- Nie zachowuj się jak mały kapryśny bachor! – Ponaglił go Justin

– Przecież to może przyjść znowu w każdej chwili!

- Co? Duchy? – Gabriel wybuchł panicznym śmiechem – Nie rozśmieszaj mnie. Przecież cokolwiek to jest i ponownie przyjdzie, mamy broń więc w czym problem?

- W tym, że ja nie mam zamiaru ryzykować własnym życiem i życiem reszty – Saimona stanął przed nim. Wrzała w nim wściekłość. Zgadzał się po części z Gabrielem, ale ryzykowanie życia było niedopuszczalne. Mogli uciec przez kostnicę, wyjście było więc po co ryzykować?

- Przyznaj się Gabriel… boisz się – Mikel zaczął się śmieć – Boisz się jak małe dziecko, które chce wracać do rodziców, słyszałeś Kris? Gabriel chce do mamusi – Wszyscy zaczęli się śmiać.

- Przestańcie! Jak chcecie to idźcie, ja tu zostaje!

- Chodźcie – Powiedział Saimona do reszty, która od razu poszła za nim – Jakbyś nas szukał to poszliśmy na dół.

- Idźcie i krzyż na drogę… palanty – Dodał gdy znikli z pola widzenia

Co za idioci. Czego tu się bać? Przecież duchy nie istnieją więc to musi być człowiek… a jak jest to człowiek to… Wyciągnął pistolet i odbezpieczył go. Sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Bał się? Przecież nie było czego. A nawet gdyby ktoś przyszedł to zafunduje mu kulkę w łeb i będzie po sprawie. Siedział sam. Rozglądał się bacznie na wszystkie strony, obserwował każdy kąt. Niespodziewanie usłyszał szuranie. Wstrząsnął nim zimny dreszcz.

- Jest tam ktoś? – Powiedział i wstał. Pistolet przyłożył do piersi i poszedł w stronę z której dobiegały odgłosy. Wszedł za zakręt i stanął.

***

- słyszeliście? – Powiedział Saimon. Całym szpitalem wstrząsnął przeraźliwy krzyk.

- Co to było? – Mikel przycisnął się do ściany. – Gabriel. Pewnie postradał zmysły

- A może coś mu się stało – Saimon spojrzał na niego i zmarszczył czoło.

- Kiedy w końcu zrozumiecie, że tutaj niczego nie ma! A jak są to ludzie a Gabriel ma broń!

- Ale jednak coś dopadło tamtych! A oni też mieli broń! Czy ty Saimon nie widzisz co się tutaj dzieje? To jest przeklęte miejsce! Coś jest nie tak! Wszyscy zginiemy! – Maikel przewrócił się na ziemię gdy Saimon uderzył go w twarz.

- Wstawaj! Nie wracamy się… Rozumiesz? – Maikel przytaknął głową. Nie wiedział co powiedzieć. Bał się ale nie mógł powiedzieć tego głośno. Ale czy przypadkiem życie nie jest ważniejsze? Życie Gabriela? Saimon przez chwilę zwątpił w swoje teorie. Ten krzyk był pełen strachu, bólu. Krzyk, który również wołał o pomoc. Ale co oni mogli zrobić? Nie wiedzieli z kim, może nawet z czym mają do czynienia. Nie! Otrząsnął się… Duchów nie ma i nigdy nie było.

- Schodzisz pierwszy – Rozkazał Saimon, Justinowi – Odbezpiecz broń i zawołej na kiedy będziesz już na dole. Justin ostrożnie zszedł krętymi schodami na dół. Broń trzymał blisko siebie. Doszedł w końcu do drzwi na których był napis „Kostnica” i pchnął je. W jego nozdrza uderzył niesamowity odór stęchlizny i zgnilizny.

- O cholera… – Warknął

- Co się stało?

- Tu strasznie cuchnie!

- Teren czysty?

- Tak możecie schodzić – Cała grupa zeszła i dołączyła do Justina. Saimon na bocznej ścianie znalazł włącznik i zapalił światło.

- Teraz już wiemy co tak śmierdzi – Rzekł zatykając ręką nos. Pomieszczenie miało około 20 metrów długości. Pod ścianami leżały łóżka a na nich rozkładające się szczątki ludzkie. – Mam dość wrażeń jak na jeden dzień.

CIĄG DALSZY NASTĄPI….

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

nie ma tu dużo akcji, ale czytam następną część
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje