Historia

Terapia cz.7 ostatnia.

poltergeist 7 10 lat temu 3 999 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Mrok. Krzyki dobiegające z sąsiedniego korytarza. Rozejrzałem się dookoła. Stałem sam na rozdrożach przerażającego korytarza „Hadesu”. Iza wołała moje imię. Krzyczała…. Cierpiała… Biegłem za jej głosem, modląc się że nic jej nie jest. Nagle stanąłem przed oszkloną, znajomą mi celą. Szkło posypało się w drobny mak, za nimi leżała Iza na stole operacyjnym. Wydawało się że rodzi. Chodziłem między lekarzami przyjmującymi poród. Po chwili z przerażeniem zorientowałem się, że to nie byli lekarze lecz pacjenci szpitala. Nad głową Izy stała czarna postać, histerycznie śmiejąca się z nas. Obłąkańce rozcięli brzuch mojej żony, wyjęli dziecko które okazało się martwe.

Zerwałem się z łóżka.- Nic ci nie jest kochanie? Czyżby znowu koszmary?- spojrzałem na nią. Byłą cała i zdrowa. Nie mogłem tego tak zostawić, zacząłem się ubierać.- Dokąd idziesz?- - Do kliniki- - Przecież jest trzecia nad ranem!- - To nic, muszę załatwić parę spraw. Im szybciej tym lepiej.- - Przerażasz mnie Krystian- - Załatwię to szybko i wracam do ciebie- Pocałowałem ją na odchodne i wybiegłem z domu. Mateusz musiał odpowiedzieć mi na wiele pytań. Nawet jeżeli pozostawiłby mi wątpliwości, rzuciłbym to w diabły. „Hades”. Mroczny korytarz tego przeklętego miejsca. Serce waliło mi jak młotem, miałem wrażenie że zaraz spotkam się znów z nieznaną, złowrogą siłą panującą niepodzielnie w tym miejscu. Musiałem uzbroić się w wiarę we własne siły, dar przekonywania i co najważniejsze- stoicki spokój. Po chwili znów stanąłem twarzą twarz z mrokiem celi na końcu korytarza. Usiadłem- Witaj Mateuszu.- - Witam doktorze, nareszcie doczekałem się pańskiej wizyty. Jak minął wolny czas z piękną żoną?- - Przestań się ze mną bawić. W jakiś sposób wiesz co się dzieje w mojej głowie, co się wydarzy. Kim ty jesteś?- - Czyżbyś się bał doktorze?- nie odpowiedziałem mu. Ciągnął dalej- Owszem tak, boisz się. Wyczuwam to z każdym twoim oddechem.- - Powiedz mi, skąd biorą się te koszmary? Potem dam ci spokój, wyjadę.- - O nie. Nie możesz wyjechać, nie po tym co zrobiłeś.- - Cezary sam był sobie winien. Popełnił samobójstwo, nie zabiłem go jeżeli ci o to chodzi.- - Nie zabiłem się doktorze z własnej woli, to oni mi kazali. Nie potrafiłeś mi pomóc. Nie chciałeś słuchać, byłeś zajęty tylko tym co działo się w mojej głowie, nie w duszy.- zamarłem. Serce waliło mi jak młotem.- Czarek?- powiedziałem niepewnym głosem. Z mroku szyby wyłoniła się postać zmasakrowanego, przecież nie żyjącego już Cezarego. – Ale jak…? Przecież ty nie żyjesz!

Mrok. Wszędzie mrok. Dookoła słyszałem szepty. Moje oczy nie widziały nic. Nagle rozbłysła nademną lampa. Siedziałem na krześle przymocowany pasami do poręczy i podłogi. Przede mną stał przerażający wizerunek Cezarego.- Tak. Nie pomogłeś Cezaremu. Nie słuchałeś kiedy wołał o pomoc. Kiedy wsysałem jego świadomość, wydzierałem duszę z jego mizernego ciała. Kiedy pożerał własną skórę wdzierając się w tętnice myślał o tym jak go traktowałeś. To otworzyło mi drogę do ciebie doktorze. Nie ma winy bez kary, a Cezary całą swoją świadomością która mu została obarczył cię nią. Teraz jesteś mój.- Diabeł śmiał się ze mnie, patrzył mi głęboko w twarz. Nie mogłem uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. To musiał być kolejny z tych cholernych koszmarów. Próbowałem się wyrwać z okowów krzesła… Próbowałem się obudzić… Diabeł złapał się moich poręczy, zbliżył swoją twarz- To nie sen Krystian. To rzeczywistość innego świata, materii. Masz przecież otwarty umysł prawda?- Jego głos brzmiał jak tysiące igieł wbijających się w moją duszę. Wiedziałem że nic nie mogę zrobić. To był już koniec. Pomyślałem jeszcze o Izie, mojej kochanej żonie. Jej twarz była tak wyraźna… Dlaczego przyjechałem do tej przeklętej kliniki?!- Dotkorze. Już czas. Czas rozpocząć… Terapię!!

G.C.

http://straszne-historie.pl/story/2764

http://straszne-historie.pl/story/2765

http://straszne-historie.pl/story/2766

http://straszne-historie.pl/story/2992

http://straszne-historie.pl/story/2993

http://straszne-historie.pl/story/2994

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Pomysł przepiękny, ale niestety koniec... Klimat ich rozmów, powodował u mnie ciarki na całym ciele. To całe "opętanie" też miało ładne podstawy i otoczkę. Kurcze, koniec spowodował, że nie tylko przestałem się bać, ale też zepsuł opowiadanie jako całość. Bardzo szkoda, bo to wszystko ma potencjał, tylko trzeba lepiej sposać te dialogi, bo czyta się niewygodnie ;)
Odpowiedz
Pomysł przepiękny, ale niestety koniec... Klimat ich rozmów, powodował u mnie ciarki na całym ciele. To całe "opętanie" też miało ładne podstawy i otoczkę. Kurcze, koniec spowodował, że nie tylko przestałem się bać, ale też zepsuł opowiadanie jako całość. Bardzo szkoda, bo to wszystko ma potencjał, tylko trzeba lepiej sposać te dialogi, bo czyta się niewygodnie ;)
Odpowiedz
eee...jak na 7 części to można się było bardziej postarać..
Odpowiedz
Yyyyyyyyyyyyyy. Ogólnie opowiadanie baaaardzo fajne, a nawet jedno z najlepszych. Koniec troche zryty
Odpowiedz
wciągające! ale fakt, zrypany koniec:/
Odpowiedz
Zajebiste ale koniec marny
Odpowiedz
troche zjechałeś zakończenie, ale całość zajebista
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje