Historia
Seryjny morderca wartowników - miejska legenda?
Kiedy byłem w wojsku [przełom lat 80. i 90.] oddelegowany na lotnisko Zegrze (pod Koszalinem) miejscowi żołnierze opowiadali historię o wypadkach, jakie zdarzyły się na lotnisku. Jedno ze stanowisk wartowniczych było umieszczone na odległym krańcu lotniska w lesie. Stanowisko to miało złą sławę, bo w czasie zimy „zadźgano” tam nożem dwóch wartowników. Nikt nie chciał tam obejmować warty. Wreszcie któregoś dnia pełnił tam służbę jeden młody wystraszony żołnierz. Słysząc szeleszczące krzaki, niewiele się zastanawiając „wywalił” w nie pół magazynka i jak się okazało trafił mordercę. Był to niepełnosprawny człowiek bez obu nóg, który jeździł na przystosowanych specjalnie małych saneczkach. Podjeżdżał na nich cichutko do żołnierza i wbijał mu nóż.
Komentarze