Zdjęcie

Red Lion Pub, jedno z najintensywniej i najliczniej nawiedzonych miejsc w Chicago.

białadama 4 10 lat temu 3 245 odsłon Czas czytania: ~1 minuta

Red Lion Pub, jedno z najintensywniej i najliczniej nawiedzonych miejsc w Chicago.

Postawiony w 1882 roku budynek służył kolejno jako dom mieszkalny, salon hazardu, pralnia i sklep. W 1984 roku kupił go i odrestaurował architekt John Cordwell, który otworzył pub pod obecną nazwą. Na cześć swego ojca, który zmarł w Anglii i nie został właściwie pochowany, wstawił na piętrze witrażowe okno. Wkrótce klienci zaczęli zgłaszać zawroty głowy i poczucie czyjejś obecności przy przechodzeniu obok witrażu. Cordwell przypisywał to zjawisko duchowi swego ojca.

To był tylko początek. Dziś można się dowiedzieć o całej plejadzie duchów niepokojących to miejsce i – oczywiście – przysparzających mu popularności. Od czasu do czasu klientka korzystająca z damskiej toalety na piętrze nie może długo otworzyć drzwi, a kiedy jej dobijanie się sprowadza na pomoc obsługę, okazuje się, że wystarczy przekręcić klamkę. Ten dowcip sytuacyjny jest sprawką Sharon, brunetki ubranej w stylu lat 20. XX w., która zmarła w tamtym czasie w najbliższym sąsiedztwie. Innym razem z toalety słychać wrzask, ale spieszący na ratunek przekonują się, że nikogo tam nie ma.

Przy barze zjawiają się i znikają dwaj mężczyźni – brodaty brunet i blondyn, który zabił brodacza za dług karciany. Innym razem klienci zwracają uwagę na intensywny zapach lawendy – to znak, że jest w pobliżu duch zmarłej w tym domu upośledzonej umysłowo dwudziestolatki, znanej z nadużywania lawendowych perfum. Zdarza się, że wchodzący do sali na piętrze z przerażeniem alarmują obsługę, widząc na podłodze nieruchomą, zakrwawioną kobietę. Pracownicy pubu wiedzą, co zastaną – pusty pokój bez śladu zjawy. Tam właśnie wiele lat temu zmarła kobieta w gwałtownym ataku epilepsji. Jedyny naprawdę złośliwy i niebezpieczny – duch dawnego mieszkańca, znanego jako Dirty Dan Danforth – działa jako niewidzialna siła, która spycha ludzi ze schodów. Jedną z jego ofiar był obecny współwłaściciel pubu Colin Cordwell, którego „brudny Dan” posłał do szpitala.

Jeśli bywalcy Red Lion nie mają dość wrażeń, mogą przejść przez ulicę, aby po drugiej stronie Lincoln Avenue rzucić okiem na dawne kino Biograph, miejsce śmierci słynnego bandyty Johna Dillingera w 1934 roku. To tam właśnie, wskazany agentom FBI przez dziewczynę, znaną w miejskiej legendzie jako „Lady in Red”, padł zastrzelony podczas ucieczki w boczną uliczkę. Tam właśnie można czasem zobaczyć cień mężczyzny, który biegnie, pada i znika, rozpływając się w powietrzu.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

kaczka
Odpowiedz
Lannisterowie zawsze spłacają swoje długi...
Odpowiedz
:>
Odpowiedz
Giv mji moaaaar. ;D
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje