Historia
ZAGINIONY BRACISZEK I MY W NIEWOLI CZĘŚĆ IV
Część I: http://straszne-historie.pl/story/1605
Część II: http://straszne-historie.pl/story/2248
Część III: http://straszne-historie.pl/story/2361
- Panie! Masz gościa.
- Czy to Daniel?
- Tak Panie.
- Wpuść go.
--------------------------------------------------------------
Leżę na łóżku. Nie pamiętam co się stało. Pamiętam tylko, że mam uratować Alexa, mojego brata. Otaczają mnie dziwne postacie. Chyba obserwatorzy. Wszystko mnie boli. Zamykam oczy.
--------------------------------------------------------------
- Peter rzucił w nią zatrutym sztyletem Panie.
- Cholerny zdrajca! Trzeba było go zniszczyć zanim całkowicie przeszedł na stronę magistra. Co się z nim stało?
- Przeżył. Myślałem, że go zabiłem, ale on przeniósł się siłą woli. Sądzę, że ludzie magistra opatrują go i pomagają mu zebrać siły. Nie potrafię go sam pokonać, jest zbyt silny aby umrzeć.
- Danielu, to nie jedyny nasz problem. Julia obserwuje dom magistra. Przekazała nam, że ten podły człowiek chce się pozbyć dziecka. Ludzie o wszystkim wiedzą, nie chcą ryzykować. Kiedy tylko Aria wróci do zdrowia, pilnuj jej i nie pozwól aby działała na własną rękę. Nie możemy ryzykować śmierci chłopca. Jest bardzo ważnym elementem. Julia wam pomoże.
- Nie mogę się na to zgodzić. Wiesz dobrze, że Julia...
- Danielu! Nie łącz pracy z życiem osobistym. Mogę cię zapewnić, że nasza dobra agentka sobie poradzi. Z tego co wiem, już dwa tygodnie nie jesteście parą. Wiem wszystko, z resztą wieści szybko się rozchodzą. Wiem także, że czujesz coś do Arii.
- Ale skąd...?
- Jestem dłużej obserwatorem niż ty. Przewodzę wami od tysięcy lat. Wiesz, że taki związek nie jest za bardzo możliwy, szczególnie teraz... Idź do niej, zobacz jak się czuje. Julia do ciebie dołączy.
---------------------------------------------------
Wyszłam z sali w której leżałam. Jestem jeszcze trochę osłabiona, ale mogę działać. Daniel dalej będzie mi pomagać, nadal będzie moim Stróżem. Ma nam pomóc jakaś obserwatorka, ich agentka Julia.
---------------------------------------------------
- Cześć. Jestem Julia. Cole kazał mi wam pomóc. Co u ciebie Danielu?
W jej pytaniu, nie wiem czemu wyczułam coś, jakby nienawiść.
- Kim jest Cole?- zapytałam.
- To ona nie wie? Coś słabo zajmujesz się swoją podopieczną.
Daniel zignorował jej uwagę.
- Cole jest naszym szefem. Julia jest jego pasierbicą, dlatego mówi do niego po imieniu.
Zmieniłam temat.
- Słyszałam o Peterze. Myślisz, że będzie nam zagrażać?
- Bez wątpienia, jest strasznie mściwy.
Przestraszyłam się. Po tym co mi zrobił wolałam nie myśleć co się stanie, jeśli znowu stanę mu na drodze. Julia od nas odłączyła. Powiedziała, że będzie nam pomagać na odległość. Kiedy będzie nam coś zagrażać, ostrzeże Daniela myślami. Szliśmy więc w dwójkę i rozmawialiśmy. Temat zszedł na zachowanie Julii. Doszłam do wniosku, że coś musiało ich łączyć. Stróż tylko potwierdził moje przypuszczenia. Resztę drogi szliśmy w milczeniu. Nie mogę się doczekać, aby w końcu uratować brata. Zostało nam strasznie mało czasu. Chcę, aby wszystko było tak jak kiedyś, kiedy istoty były na wolności, kiedy ludzie nam nie zagrażali.
Nadeszła zimna i deszczowa noc. Szliśmy dalej, tym razem trzymając się za ręce- Daniel wyczuł mój lęk. Do domu magistra zostało około 10 minut drogi...
--------------------------------------------------------
Julia już na nas czekała. Schowaliśmy się, żeby strażnicy nie mogli nas zobaczyć.
- Rozumiem, że macie jakiś plan Danielu?
- Zaraz wrócę, chcę coś sprawdzić.
Zostałyśmy we dwie. Julia spojrzała na mnie.
- Jesteś zadowolona?
- Nie rozumiem...
- Związek mój i Daniela zakończył się dwa tygodnie temu. Wiesz jaka była przyczyna?
Milczałam. A jeśli to prawda? Czyżby Daniel?
- Dobrze myślisz! Życzę wam szczęścia.
- Ale ja nie wiedziałam... Nie chciałam.
- Byliśmy zaręczeni. Mieliśmy to ogłosić za parę dni, na święcie obserwatorów.
Skończyłyśmy temat, ponieważ wrócił Daniel.
- Tak jak przypuszczałem. Dziecka nie ma w środku. Magister nie chce ryzykować. Przeczytałem myśli jednego ze strażników, Alexa przewieźli do tajnej siedziby.
- Wiem gdzie to jest- odpowiedziała Julia.
Dwie godziny później byliśmy na miejscu. Siedziba magistra otoczona była przez około 100 strażników. Spodziewali się nas.
- Mam plan. Pójdę pierwsza, mnie nigdy nie widzieli.
- Nie zgadzam się Julio.
- Nie masz prawa decydować. Nie masz prawa mi doradzać. Straciłeś już to prawo.
Poszła, a my zaczekaliśmy. Widziałam jak agentka po kolei zabija strażników. Dołączyliśmy do niej i weszliśmy do środka. "Poszło za łatwo i za szybko. Coś jest nie tak" pomyślałam. Moje obawy się potwierdziły.
- Witaj kochana. Kogo nam przyprowadziłaś? Czy to Daniel i Aria?- w drzwiach zjawił się... Peter
- Tak. Wiesz dobrze, że zawsze dotrzymuję obietnic.
- Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. Magister dołączy do nas za chwilę. Mnich podszedł do Julii i pocałował ją.
- Julio! Jak mogłaś?
- Ty układasz sobie życie i to w dodatku z istotą, więc dlaczego ja nie mogę ułożyć sobie życia z mnichem? Nienawidzę ciebie i jej! Zraniłeś mnie! Zasługujecie na karę. Nie chcę być obserwatorką i nie chcę ciągle usługiwać ojczymowi!
Do pokoju wszedł magister.
- Czy coś mnie ominęło kochani? Patrzcie kogo przyprowadziłem.
Alex! Mój brat! Po czterech latach wreszcie go widzę.
- Oddaj nam go!- krzyknął Daniel.
- Nie tak prędko.
Odezwał się Peter: -Magistrze, czy mogę?
- Pewnie, jeszcze pytasz? Masz prawo mścić się za to co zrobili!
Mnich nadal był blady na twarzy, tak jak wtedy gdy zaatakował go Daniel. Podszedł do mojego Stróża.
Krzyknęłam. Daniel zwijał się z bólu. W oczach moich i Julii pojawiły się łzy. Ona starała się to ukryć. Może jest po naszej stronie?
- Na co czekasz Julio?! Zemścij się za to, że cię zostawił!
- Zaraz! Najpierw zajmę się nią.
Podeszła do mnie. Trafiła mnie w okolice obojczyka. Zaczęłam krwawić, aorta. Słyszałam płacz brata. W głowie usłyszałam głos Julii "Przepraszam". Upadłam na ziemię, obok Stróża. Jeszcze żyje, oddycha. Alex wyrwał się z uścisku magistra i podbiegł do nas. Przytuliłam go a Daniela wzięłam za rękę.
- Już nie mogę, nie chcę! Daniel przepraszam! Słyszysz?! Aria! Ja nie chciałam!
- Julia, kochanie co ty mówisz? Julia co robisz?! Julia, do cholery!- Peter umierał w męczarniach. Julia znęcała się nad nim siłą woli, była bardzo silna. Następnie agentka podeszła do magistra i podała mu nóż. Ten wziął i dźgnął się wiele razy w brzuch. Umarł...
- Nie chciałam!!! Co ja zrobiłam? Cole, słyszysz? Przepraszam!- Julia odebrała sobie życie. Upadła i wyszeptała "Przepraszam. Daniel, kocham cię. Wybaczcie mi".
Straciłam przytomność.
------------------------------------------------------------
Parę dni później wróciłam do świata żywych. Odwiedził mnie Cole, główny obserwator.
- Jak się czujesz Ario?
- Nawet dobrze. Co się tam stało? Julia nie żyje? A Daniel? Alex?
- Spokojnie, tylko spokojnie.- roześmiał się- Moja pasierbica była dla mnie jak biologiczna córka. Straciłem najpierw jej matkę a teraz ją...- po oczach spłynęły mu łzy- Nie wiem co się z nią stało, co w nią wstąpiło. Ale możemy być jej wdzięczni, zabiła naszych wrogów, Petera i magistra. Wy istoty nie musicie się już ich obawiać. Daniel jeszcze się nie obudził, ale już z nim lepiej. Twój brat częściowo was wyleczył.
- Co zrobił? Jak to wyleczył?
- Jest bardzo ważną istotą. Posiada bardzo rzadki i cholernie ważny dar. Potrafi leczyć. Został wam zabrany, bo ludzie dowiedzieli się o jego mocy. Z takim "lekarzem" jak on ludziom byłoby trudno was pokonać i przejąć władzę. Jeszcze jedno: Alex nie tylko jest istotą. W małej części jest jednym z nas. Za parę lat będzie moim następcą, a istoty i obserwatorzy staną się jedną wielką wspólnotą. Twój brat jest w domu, z rodzicami.
- W obozie?
- Nie. Istoty mają nowy dom. Od dzisiaj dzielą z nami nasz wspólny świat. Nie ma tu ludzi, ludzie żyją w swoim świecie, w innej galaktyce. A my wszyscy jesteśmy bezpieczni!
- Tak bardzo się cieszę! To już koniec tego koszmaru!
-------------------------------------------------------
Odwiedził mnie Daniel. Już wszystko z nim w porządku. Jesteśmy razem i jesteśmy bardzo szczęśliwi. A co do Alexa, Cole będzie jego nauczycielem, aby mógł do porządku opanować swój dar.
Z góry dziękuję za pozytywne komentarze i przepraszam że tyle musieliście czekać ;)
Komentarze