Zdjęcie
12-letni zabójca, Jordan Brown, dostał dożywocie
Luty 2009. Jordan obudził się, ale nie poszedł do szkoły. Cichym krokiem przedostał się do sypialni swojej macochy i kilka razy strzelił w tył jej głowy. Kobieta, która była w ósmym miesiącu ciąży, zmarła na miejscu.
Stan Pensylwania słynie z najbardziej surowego prawa w USA. W tej części Stanów Zjednoczonych dzieci ponoszą pełną odpowiedzialność kryminalną już od 10. roku życia. Postępowanie w sprawie Browna, który okrutnie zabił swą ciężarną macochę, trwało dwa lata. Po dokładnym zbadaniu sprawy sąd uznał 12-letniego mordercę winnym śmierci dwóch osób, wymierzając mu karę dożywotniego pozbawienia wolności. - To nie był przypadek. Chłopak działał jak dorosły morderca: miał motywy (nie był dowartościowany przez rodziców), wypracował taktykę, po dokonaniu zbrodni ukrył broń (...), a w toku śledztwa nie przyznał się do winy. Uważamy, że powinien ponieść pełną odpowiedzialność karną. Przestępstwo było egzekucją młodej, bezbronnej, ciężarnej matki. Trudno sobie wyobrazić straszniejszą zbrodnię - podał w uzasadnieniu sędzia. Tym niemniej, tak surowy wyrok jest głośno krytykowany przez obrońców praw człowieka. Jak informuje serwis rawstory.com, organizacja Amnesty International wydała oświadczenie, w którym poddała krytyce niedoskonałe prawo amerykańskie. AI podkreśliła, że Stany Zjednoczone, uważane powszechnie za państwo praworządne, nie ratyfikowały Konwencji Narodów Zjednoczonych o Prawach Dziecka. Wyrok sądu skomentowała także "Komsomolskaja Prawda". "Czegoś takiego nie było nawet w czasach Stalina" - napisała gazeta. Los małego zabójcy podzielił opinię publiczną. Wyrok całkowicie pozbawiający nieletniego przyszłości z jednej strony jest bardzo surowy; z drugiej - w pełni sprawiedliwy.
A Wy jak sądzicie, dwunastolatek powinien ponieść tak surową karę?
Komentarze