Historia

Przyjrzyj się dokładnie...

metal5621 24 10 lat temu 11 785 odsłon Czas czytania: ~7 minut

Rodzice jak zwykle zostawiali mnie samą na noc. Cholera, wszystko jest ważniejsze ode mnie. Nie lubiłam bardzo tego pobłażliwego tonu ojca oznajmiającego mi, że idzie do swojego znajomego na seans piwa i meczy. Matka wyszła do swojej koleżanki, bez przerwy gadającej, bezmózgiej zołzy. Pewnie wyjdą do klubu robić wszystko to, czego mi matka zabrania. Każdy u nas w domu to wie, że małżeństwo rodziców to czysta fikcja. Jeśli normalnie ktoś by mnie zapytał, jak się z tym czuję, to odpowiedziałabym, że nie ma to dla mnie znaczenia. Jednak w takich chwilach jak ta czuję tą sytuację do szpiku kości i jakaś mała, na ogół nieujawniająca się część mnie umiera w agonii. Pewnie przez wzgląd na lata mojej wczesnej młodości. Oczywiście się do tego nie przyznaję. Rozmyślałam tak sobie o tym wszystkim stukając bezmyślnie w stół przypominając sobie podświadomie rytm perkusji w jednej z moich ulubionych piosenek. Gęste od ogrzewania starym piecem powietrze przerwało moje głośne westchnienie. Wypiłam łyka ostygniętej już herbaty. Zadałam sobie sprawę ile czasu trwały moje rozmyślania. Ojciec trzasnął drzwiami wychodząc ze zgrzewką piwa. Matka za to pudrowała się i świergotała do telefonu rozmawiając ze swoją psiapsiółką. –Sara, kochanie, ja wychodzę na noc do Lisy. Mam ze sobą telefon, ale w klubie pewnie nie usłyszę dzwonka. –Powiedziała pakując do torebki kosmetyki. Położyła mi na stole banknot o wartości pięćdziesięciu złotych. –Zrób zakupy i ugotuj sobie kolację. Pa. –Pocałowała mnie szybko w czoło i niemalże wybiegła z domu. Przewróciłam demonstracyjnie oczami i wzięłam ze stołu pieniądze. Postanowiłam, że nie dam się wyprowadzić z równowagi przez jakieś głupie wybryki rodziców. Zrobiłam zakupy i ugotowałam makaron z serem. Zjadłam go w samotności przeglądając sterty starych gazet, który z pasją zbierał mój ojciec od co najmniej dziesięciu lat. Nudziło mi się niemiłosiernie biorąc pod uwagę to, że wakacje spędzam zawsze w domu sama, tak samo jak tym razem. Pooglądałam trochę telewizję bez większego skupienia. Po prostu przerzucałam kanały od nowa i od nowa i od nowa. Ten cholerny pilot był prawie rozładowany, dlatego aby działał musiałam co chwilę uderzać nim o stół. Zdenerwowana wyłączyłam telewizor i rzuciłam pilota na jego miejsce. Siedziałam przez chwilę w ciszy wsłuchując się w szum wiatru. Wyjrzałam przez okno. Zmierzchało już. Zbliżyłam się do ściany i wyglądając przez okno oparłam o nią dłoń. Zauważyłam mimochodem, że są na niej pewne nierówności, i kolor farby nie jest jednolity na całej ścianie, ale to nic dziwnego. Dom miał już swoje lata. Nie byliśmy pierwszymi właścicielami, ale to wszystko co o nim wiemy. Dane poprzednich właścicieli zaginęły, a my kupiliśmy ten dom za bezcen, pół darmo. Wyrwana z zamyślenia przez podmuch wiatru postanowiłam zabić trochę czasu rozmawiając przez sieć. Włączyłam zatem komputer i w czasie, kiedy się włączał zrobiłam sobie jeszcze kanapkę. Sprawdziłam maila – nic ciekawego, poza propozycjami powiększania penisa i reklamami jakichś szemranych uzdrowicieli. Don Chujano WezmęOdCiebieKasęZaWciskanieKitu uleczy Cię swoim dotykiem. Tak, jasne. Przypomniałam sobie o wodzie na herbatę, którą wstawiłam parę minut temu. Wstałam i skierowałam swoje kroki w kierunku kuchni. Podeszłam do blatu i coś przykuło moją uwagę. Tuż przy ścianie leżała mała karteczka z napisem „jestem blisko”. Obejrzałam ją dokładnie. Uznałam, że to dotyczy jakiejś sprawy rodziców o której nie wiem, zignorowałam to i zgniecioną karteczkę wrzuciłam do kosza. Nie minęło kilka chwil, zanim siedziałam przy komputerze pijąc herbatę. Weszłam czat- ruletkę w poszukiwaniu kogokolwiek, z kim mogłabym popisać o niczym. Zazwyczaj trafia się tam na zboczeńców lub ludzi, którzy po prostu robią sobie żarty. Nagle przełączyło mnie na czat z osobą o nicku „Closetoyou”. Ta osoba nie miała podłączonej kamerki, co było dość dziwne na takiej stronie.

Closetoyou : hej.

SaraL: hej. Jak masz na imię?

Closetoyou: Cassidy. Cassidy Detrox.

To nazwisko wydało mi się dziwnie znajome, miałam wrażenie, że już je gdzieś słyszałam. Zaintrygowana postanowiłam kontynuować rozmowę.

SaraL: Gdzie mieszkasz?

Mijały minuty a odpowiedzi nie otrzymałam. Zaczęłam już się niecierpliwić lub podejrzewać, że to zwykły żart. Po chwili jednak usłyszałam dźwięk otrzymywanej wiadomości.

Closetoyou: Bliżej Ciebie niż myślisz. Znajdź mnie.

Użytkownik „Closetoyou” opuścił czat.

Przełączanie na kolejne osoby trwało dalej. Przez chwilę siedziałam wgapiając się w inne okienka czatów, gdzie ludzie pytali mnie, czy jestem normalna, bo nic nie odpisuję poirytowani przełączali się dalej. Poczułam się nagle wyjątkowo dziwnie. Znacie to uczucie, kiedy ktoś na was patrzy? Nie możecie nic na to poradzić i nie widzicie, kto się wgapia? Kiedy czujecie się otoczeni wzrokiem z każdej możliwej strony. Bardzo tego nie chcecie, ale nie możecie nic na to poradzić. Tak właśnie się czułam. Po moim kręgosłupie przebiegł bardzo nieprzyjemny dreszcz przypominający dotknięcie czystego zła i strachu. Otrząsnęłam się z niespokojnego zamyślenia i postanowiłam wytłumaczyć sobie, że to zwykły żart. Czysta logika. Zbieg okoliczności. Moja wyobraźnia po prostu niesmacznie sobie ze mnie żartuje. Włączyłam sobie jakąś komedię i starałam się śmiać ze swoich własnych, dziecinnych z resztą obaw. Nie mogąc się jednak zrelaksować dałam za wygraną. Postanowiłam wziąć ciepły prysznic i położyć się do łóżka. Może ciepło i odpoczynek pozwolą mi zapomnieć. Mimo tych wszystkich zapewnień, nie czułam się komfortowo. Czułam się obserwowana nawet pod prysznicem. Odwracałam się nerwowo w kierunku drzwi. Czułam się okropnie. Śledzona. Samotna. Przytłoczona. Czułam się tak, jakbym traciła oddech, bo gigantyczne dmuchane balony przytłaczały mnie z każdej możliwej strony. W końcu znalazłam się w moim ciepłym łóżku. Mój pokój, choć pięknie umeblowany wydawał się teraz jakiś nieprzyjazny. Biło od niego zimnem, mimo to, że stały na półkach moje ukochane pluszaki z dzieciństwa. Przymknęłam oczy zostawiając małą lampkę na biurku włączoną. Nagle poczułam nieznośny smród. Czy to woń rozkładającego się ciała? Czy to może rury się zatkały, lub rodzice nie sprzątnęli jeszcze grilla sprzed tygodnia? Próbowałam to sobie jakoś wytłumaczyć, mimo to pierwsza z przywołanych wersji, choć najbardziej absurdalna, wydawała mi się tak prawdziwa jak to, że widziałam wtedy mój pokój. Całą noc nie mogłam zasnąć wyobrażając sobie przerażające scenariusze, a może ktoś się włamał do mojego domu i czyha w pokoju rodziców, aby mnie zabić? Kiedy udało mi się wpaść w końcu w stan lekkiego letargu, miałam przed oczami dziwną rozmowę z tajemniczym osobnikiem o nicku „Closetoyou”. Obudziłam się rano całkiem zlana potem. Otarłam sobie zmęczoną twarz próbując odgonić od siebie resztki okropnego snu. Rodziców jeszcze nie było. Gdy tylko usiadłam na łóżku, zobaczyłam pod łóżkiem koło ściany karteczkę. Identyczną do tej, którą poprzedniego wieczora znalazłam w kuchni opartą o ścianę, z takim samym napisem „jestem blisko”. Tym razem przestraszyłam się nie na żarty. Jestem pewna, że drzwi i okna były pozamykane. Chwyciłam za komórkę leżącą tuż koło mojego łóżka. Odczytałam smsa wysłanego z nieznanego numeru. Miał on treść „jestem blisko”. W tej chwili usłyszałam krzyk. Po chwili jednak zorientowałam się, że to ja krzyczę. To był mój własny krzyk. Miałam wrażenie, że tracę zmysły. Albo to cały dom wariuje. Na szczęście usłyszałam odgłos klucza otwierającego drzwi. Przemogłam swój strach i podbiegłam do drzwi najszybciej jak mogłam. Rzuciłam się ojcu prosto w ramiona czując niesamowitą ulgę. – Co się takiego stało? –Zapytał zdziwiony, ale objął mnie mocno i przytulił. Opowiedziałam mu wszystko. Pokiwał powoli głową. Widziałam, że musiał się skupić, bo wczoraj popił i resztki alkoholowej nimfy tańczyły w jego oczach. –Pokaż mi tą rozmowę. –Poprosił. – Otworzyłam czat na swoim komputerze, ale po rozmowie nie było śladu. –Tato, przysięgam, że ta rozmowa jest prawdziwa… -Powiedziałam patrząc ojcu błagalnie w oczy. Skinął głową. –Pamiętasz może, jak nazywała się ta dziewczyna? –Zapytał. Wiedziałam już, że coś go niepokoi bardziej, niż powinno. –Tak, poczekaj… -Zastanowiłam się przez chwilę. - Cassidy Detrox. Tak, jestem pewna. –Dodałam zadowolona niezmiernie z faktu, że chociaż to zapamiętałam. Skupiwszy się na radości nie zauważyłam w pierwszej chwili, jak bardzo zbladł mój ojciec. Wyglądał, jakby miał zemdleć. –Tato…? Tato… Co się stało? –Zapytałam zmartwiona nachylając się ku ojcu. Za to on wstał z krzesła bez słowa. Nie mogłam nic z siebie wydusić. Słyszałam, że tata zmierza w kierunku swojego pokoiku, w którym trzyma gazety. Ojciec wrócił po chwili rzucając mi na stół gazetę sprzed ponad pięciu lat. Wskazał drżącym palcem na największy artykuł na okładce. „Seryjny morderca w Ravenfield. Pięć kobiet uznawanych za zaginione: Martha Gray, Sonia Harris, Polly McKen, Elisabeth Rouke, Cassidy Detrox. Ciał nie odnaleziono, mimo to nie ma szans na odnalezienie kobiet żywych.” Zemdlałam. Kiedy się ocknęłam, ojciec postanowił dla naszego bezpieczeństwa zadzwonić po policję. Po konsultacji z komendantem przysłali ekipę techniczną, rozkopali ściany i podłogi. Tuż koło mojego łóżka znaleziono zwłoki Cassidy Detrox. Została zamurowana żywcem przez mordercę, który musiał tu kiedyś mieszkać.

Przyjrzyj się swoim ścianom i pomyśl, jakie one mogą kryć tajemnice.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Sara idę do Lisy. ..raczej nie jest made in Poland a mimo wszystko mama daje Sarze banknot wartości 50 zl....wtf?
Odpowiedz
Mi się podobało
Odpowiedz
Macie jakieś Creepypasty dla idiotów? no wiecie takie krótkie? jak siusiak struczka
Odpowiedz
Genialne! Dobrze budowane napięcie i mocne zakończenie :) Aż mnie ciary przeszły...
Odpowiedz
brawo 10/10 to bylo cos;)
Odpowiedz
jedno z najciekawszych historii jakie czytałem 10/10
Odpowiedz
Moja sciana jest pionowa, tam są chyba jakieś zwłoki... A tak poza tym to genialne
Odpowiedz
o nie w mojej ścianie jest mała szpara.....ciekawe czy są jakieś zwłoki :D
Odpowiedz
Nawet fajne\
Odpowiedz
fsjne
Odpowiedz
A mi się tam bardzo podobało :) Świetnie to rozpisałaś I wiedziałaś o czym pisać Jesteś w tym dobra. Powodzonka w dalszych historiach <3
Odpowiedz
Hehe fajne
Odpowiedz
Zastanawia mnie jedno, skoro dali jej 50 złotych na zakupy, po co autor tekstu używa zagranicznych imion??Nie wiedziałam że w Angli czy gdzie się tam odbywa akcja używają złotówek xD
Odpowiedz
male niedopracowanie tekstu albo autor mial na mysli rownowartosc pieniadza ;)
Odpowiedz
Anna Pijanowska niemożliwe, bo jeżeli była to waluta no USA to musialabh jej dac banknot 13 lub 14- dolarowy który nie istnieje
Odpowiedz
nawet niezłe.tylko niedopracowane
Odpowiedz
Bardzo fajne ale liczyłam na krwawe zakończenie...
Odpowiedz
no bylo tylko ta krew juz zaschnieta.
Odpowiedz
T.T
Odpowiedz
*przygląda się swoim ścianom* Hm, budowano je praktycznie na moich oczach 4 lata temu, więc raczej niczego oprócz cegieł i tego czegoś czym się je skleja nie skrywają xD
Odpowiedz
świetne podobało mi się... mam teraz lekkiego pietra
Odpowiedz
Więc nie pasi mi tu pare rzeczy: 1. Jak mozna nic nie wiedzieć o poprzednim właścicielu; 2. Jaki ojciec tak szybko uwierzy w taką historyjke; 3. Policja coś za łatwo zgodziła sie przysłac ekipe technicznych. Poza tym całkiem fajne :)
Odpowiedz
A mnie nie pasi że skoro tyle gazet kolekcjonował od wielu, wielu lat to jak zdołał taką informację zapamiętać? Bez sensu :D
Odpowiedz
1i2 juz wyjasnione a 3 to nie polska. jesli dokladnie ojciec wyjasnil i mial dowody w posyaci gazety i fakty mogi cos wiece. w policji i miec aktualna ta sprawe. a ojeciec mogl akurat w ten dzien miec ta gazete w reku z tym zdarzeniem
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje