Historia

PAMIĘĆ FOTOGRAFICZNA
Niedawno moi rodzice powiedzieli mi, że kiedy byłem dużo młodszy miałem kilka sytuacji, w których obudziłem się zlany potem i przerażony. Rozmawiali z moim lekarzem i zmienili mój rozkład dnia, po czym te epizody ustały. Zaintrygowało mnie to, bo nie pamiętałem tych sytuacji. Poprosiłem mamę, żeby powiedziała mi, jak się wtedy zachowywałem. Powiedziała, że było to trochę niepokojące, ponieważ w moich oczach malowało się ogromne przerażenie i nie reagowałem na słowa rodziców. Dodatkowo wypowiadałem jakieś słowa, ale były one niezrozumiałe.
Umysł człowieka zwykle chroni go przed doświadczeniami albo snami, które są zbyt ciężkie. Biorąc pod uwagę mój młody wiek, to zapewne powód, dla którego tego nie pamiętam. Tak jak ofiary wypadków nie wiedzą, jak do nich doszło. Nasze umysły działają jak bariera, chroniąca nas przed takimi rzeczami. Ale to skłoniło mnie do myślenia – co z ludźmi, którzy nie zapominają?
Fenomen pamięci fotograficznej polega na tym, że ludzie pamiętają wszystko, co widzieli nawet przez krótką chwilę. Wydaje się to być wspaniałą umiejętnością, szczególnie biorąc pod uwagę, jak wiele rzeczy musimy pamiętać w pracy, czy szkole. Ale istnieje też minus pamiętania WSZYSTKIEGO. Istnieją historie o ludziach, którzy pamiętają wszystko zło, jakie zostało im wyrządzone z najmniejszymi szczegółami, co utrudnia ich kontakty z przyjaciółmi i rodziną. Jak to się ma do mojej sprawy? Czy chciałbym pamiętać moje nocne epizody?
Poznałem kiedyś mężczyznę o imieniu Mark, dzięki przyjacielowi. Mark pracował w centrum pamięci i nauczania. Zapytałem go o pamięć fotograficzną i jej minusy. Okazało się, że pracował z takimi przypadkami ludzi. Początkowo nie chciał ze mną o tym rozmawiać, ogólnie niewiele mówił o swojej pracy. Nalegałem, aż zgodził się spotkać ze mną w restauracji i opowiedzieć coś więcej.
Kiedy Mark zaczął pracować w centrum, zapytano go, czy chciałby zająć się ludźmi z pamięcią fotograficzną, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Był religijnym człowiekiem i pomyślał, że może usłyszeć cudowne historie o życiu po śmierci, więc zgodził się. Jednak jego oczekiwania były inne... Zdał sobie z tego sprawę po przeczytaniu raportu pierwszej historii o życiu po śmierci.
37-letni mężczyzna brał udział w wypadku samochodowym i oficjalnie był martwy przez 23 sekundy na stole operacyjnym. Po kilku dniach śpiączki, obudził się w trakcie, kiedy pielęgniarka sprawdzała jego stan. Pomimo ran wydłubał oczy sobie i pielęgniarce, po czym próbował wepchnąć swoje oczy w oczodoły pielęgniarki. Lekarz wbiegł do Sali, kiedy mężczyzna zaczął krzyczeć:
- Widzisz ich?! Też ich widzisz?!
Pomimo okropności tego przypadku, Mark odwiedził inne szpitale i zebrał opisy innych przypadków ludzi z pamięcią fotograficzną po śmierci klinicznej. Tylko kilka z nich było niepokojących, ale i tak napawały lekkim lękiem. Żaden z tych ludzi nie był opisany przez lekarzy jako całkowicie zdrowy na umyśle, ale tylko kilku z nich cierpiało na zaburzenia psychologiczne przed doświadczeniem śmierci. Większość przed wypadkiem żyła normalnie.
Kilka rzeczy łączyło wszystkie przypadki. Większość z nich nie używała rozpoznawalnego języka i musieli być ciągle przywiązani, ponieważ próbowali wydłubać sobie oczy albo przebić uszy. Kiedy pytano ich, dlaczego chcą to zrobić (jakimś cudem potrafili na to odpowiedzieć), mówili, że nie chcą „ich” już więcej widzieć, ani słyszeć. Kiedy nie byli na lekach uspokajających, wili się, jakby odczuwali przeogromny ból. Pomijając fakt, że chcieli siebie skrzywdzić, wszyscy okropnie bali się śmierci i nigdy nie ranili siebie na tyle, by umrzeć. Mark mimo wszystko kontynuował swoją pracę do czasu, kiedy spotkał najrzadszy przypadek z nich wszystkich. Po rozmowie z pacjentem, zażądał przeniesienia.
Jego ostatni pacjent był seryjnym mordercą. Jego pamięć fotograficzna sprawiła, że ciężko było trafić na jego trop i był bardzo niebezpieczny. Doświadczył śmierci klinicznej po tym, jak został postrzelony przez policję. Jednak ten pacjent zachowywał się spokojnie. Jakby nic się w nim nie zmieniło. Nie próbował zrobić sobie krzywdy i nie wspominał o widzeniu „rzeczy”. Wciąż można powiedzieć, że nie był całkiem normalny, ale nie w podobny sposób do innych pacjentów.
Mark usiadł z nim w strzeżonym pokoju i zapytał go o to samo, co innych. Zapytał, czy widział coś, a jeśli tak, co to było. Mark zacytował jego wypowiedź, więc zrobię to samo:
„Widziałem i słyszałem to samo, co zawsze. Szepczących. Nie są ludźmi, są przeciwnością tego, czym my jesteśmy. My żyjemy i oddychamy, oni nie. Większość z was nie może ich usłyszeć, ci którzy przeżyli śmierć kliniczną, nie pamiętają ich słów. Jednak ci, którzy nie zapomnieli, zmieniają się. Nie mogą znieść prawdy o śmierci. Mnie to nie dotyczy... Ja zawsze ich słyszałem. Powiedzieli mi, że chcą was więcej. Kazali mi dostarczyć im więcej ludzi.”
To był ostatni raz, kiedy Mark rozmawiał z takim pacjentem.
Zauważyłem, w trakcie kiedy opowiadał, że robił się coraz bardziej nerwowy. Jego ręce zaczęły się pocić i splótł je ze sobą. Zapytałem go, co się dzieje.
Złapał mnie wtedy za rękę, poczułem, że drży. Jego słowa mnie przeraziły.
- Zająłem się tymi ludźmi ponieważ ja też mam pamięć fotograficzną.
autor: TalksAtYou
tłumacz: harpoonek
Komentarze