Historia

Pacjent

scaryguy 16 12 lat temu 19 502 odsłon Czas czytania: ~10 minut

1.) FORMULARZ PRZYJĘCIA, PACJENT #0017983 – 11/18/05 15:12

Przyjęcie przymusowe z prośby krewnych pacjenta, w odpowiedzi na jawny autodestrukcyjny cykl zachowań. Podczas obdukcji stwierdzono oczywiste samookaleczenia: ślady dawnych otarć na głowie i szyi, najwyraźniej z powodu samozadrapania; zarówno świeże jak i częściowo zagojone rany powierzchowne na rękach i nogach. Stwierdzono również objawy skrajnego wyczerpania – podczas badania pacjent przyznał się, że cierpi na bezsenność, cytując, „dłużej niż myślicie.” Pacjent niezdolny do podania dokładnej daty rozpoczęcia insomnii, prawdopodobnie z powodu odległego w czasie pojawienia się bezsenności. Stwierdzono łągodny stan splątania i delirium. WSTĘPNE LECZENIE: Triazolam 0.25mg na bezsenność, miejscowo Bacitracin na rany.

2.) WSTĘPNA OCENA, PACJENT #0017983 – 11/18/05 16:56

PRZEPROWADZONA PRZEZ: dr Emil Lafayette. Samookaleczenie potwierdzone. Pacjent usunął opatrunki z rąk podczas oczekiwania na lekarza prowadzącego, ponownie otwierając rany. Wyraźny dowód somnifobii usprawiedliwiającej okaleczenia; pacjent podchodzi do snu z lękiem, konsekwentnie działa przeciw sobie wywołując ból w odpowiedzi na przydługie okresy ciszy czy braku bodźców. Problem bezsenności wymaga natychmiastowego zainteresowania, z przyczyny niezwykle przedłużonego trwania. Ponadto możliwa agorafobia. Pacjent prosi o odizolowane łóżko, staje się zamknięty/zszokowany kiedy prośba jest odrzucana, odmawia dalszej współpracy przy przesłuchaniu. W uzasadnieniu przywołuje bliskie egzystowanie wrogo nastawionej „innej”, ale nie rozwija tego, cytując, „ponieważ nie uwierzycie w jej istnienie do czasu aż skrzywdzi kogoś jeszcze.” Potencjalny dowód schizofrenii paranoidalnej. Zaleca się dalsze rozmowy z pełną analizą psychiczną do postawienia dokładnej diagnozy. ZALECENIE OSTATECZNE: PRZYJĄĆ PACJENTA. WSTĘPNY PRZYDZIAŁ LEKARSTWA: Znieść Triazolam, zamiast tego 5mg Dizepamu dwa razy dziennie na bezsenność, niepokój i prawdopodobne zaburzenia snu.

3.) OSTATECZNY RAPORT PRZYJĘCIA, PACJENT #0017983 – 11/18/05 17:13

Pacjent dostał łóżko w pokoju 409. Aktualny pensjonariusz(e): Pacjent # 0017802, Pacjent # 0017983. Ubranie z dnia przyjęcia odesłano do rodziny pacjenta, wydano trzy komplety codziennej odzieży dla natychmiastowych potrzeb. Następna ocena psychologiczna wyznaczająca przyszłą długość pobytu zaplanowana na 10:00 11/19/05.

4.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/18/05 17:30

Podczas rutynowaj kontroli pokoju nowego pacjenta, Pacjent #0017802 prosi personel o przydział do, cytat, „jakiegoś innego pokoju.” Wydaje się poruszony, twierdzi, że Pacjent #0017983 niepokoi go. Pacjent #0017983 również prosi o przenosiny do wyizolowanego łóżka. Obie prośby odrzucono. UWAGA PORZĄDKOWA: Kontrola pokoi sugeruje aby rozpocząć czynności zapobiegające potencjalnemu rozwojowi konfliktu pomiędzy pacjentami.

5.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/18/05 19:00

Dalsza kontrola pokoju. Pacjent #0017983 żąda by dr Lafayette nakazał przenieść go do izolatki. Pacjent #0017802 popiera to. Rozporządzenia administracji nie wydają takiego nakazu. Podczas informowania o tym mieszkańców pokoju, Pacjent #0017983 usiłuje pobić personel i Pacjenta #0017802, w niekontrolowany sposób staje się poruszony. Byli potrzebni dodatkowi pracownicy do powstrzymania incydentu. Skrępowano obydwóch pacjentów, podano środki uspokajające, zmuszono do wczesnego zgaszenia świateł. UWAGA PORZĄDKOWA: W przyszłości zaleca się szczególną ostrożność podczas kontroli pokoju 409.

6.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/18/05 23:57

Personel w sali 1, na 4 piętrze zgłasza hałas po zgaszeniu świateł dobiegający z pokoju 409, przeszkadzający innym pokojom i pacjentom. Pacjenta #0017983 zastano rozbudzonego, niezmiernie poruszonego i szamocącego się z więzami. Żądał ponownego zapalenia świateł, cytując, „zanim ona przyjdzie.” Samookaleczenia powstałe na nadgarstkach i kostkach w miejscach skrępowania. Pacjent usiłuje walczyć z personelem podczas próby zwiększenia ograniczenia; incydent wymagał dodatkowego personelu do opanowania. Pacjent #0017983 wymagał dodatkowych środków uspokajających. Pacjent #0017802 nie reagował podczas całego zdarzenia, prawdopodobnie z powodu środków uspokajających podanych podczas wcześniejszego incydentu. UWAGA PORZĄDKOWA: Utrzymać więzy na Pacjencie #0017983 aż do następnego zawiadomienia. Podawać środki uspokajające przed odwiązywaniem. Zalecenia antypsychotyczne będą rozważane na przyszłej ocenie psychiki.

7.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/19/05 00:20

Personel w sali 1, na 4 piętrze ponownie zgłasza hałasy dobiegające z pokoju 409. Pacjent #0017983 znaleziony na podłodze w stanie katatonii, z poważnymi samookaleczeniami na głowie i szyi. Więzy zerwane, z poszarpanymi brzegami pozwalającymi przypuszczać o istnieniu poważnych ran w miejscach unieruchomienia pacjenta. Pacjent #0017802 znaleziony martwy. Liczne rany zniekształcające twarz, całkowicie zniszczone (UWAGA PORZĄDKOWA: Skonsumowane?) oczy pacjenta. Przeniesiony do sali 101, półka 2, w oczekiwaniu na sekcję zwłok. Pacjent #0017983 przeniesiony do izolatki, sala 626, z zalecenia lekarza wstrzyknięto dawkę 100mg Zuclopenthixolu aby zwalczyć silna psychozę. UWAGA PORZĄDKOWA: Zaleca się obserwację wideo umożliwiającą sprawniejszą kontrolę kolejnych wybuchów. Stać w dalszej odległości od górnych kończyn pacjenta, skrępowanych cały czas. Na wszelki wypadek.

8.) RAPORT AUTOPSJI, PACJENT #0017802 – 11/19/05 09:44

PRZEPROWADZONA PRZEZ: dr Julius Tweed. Nierówne rany widoczne wokół głowy i szyi denata, znacznie poważniejsze i głębsze w rejonie twarzy – w niektórych miejscach ciało jest jest rozcięte do kości. Bardziej niepokojące, że oczy podmiotu wydają się brutalnie usunięte z oczodołów i pozostają zaginione. PRZYCZYNA ŚMIERCI: wykrwawienie z powodu licznych ran. OSTATECZNE ROZPOZNANIE: morderstwo. UWAGA KORONERA: Zaleca się rozważenie usunięcia Pacjenta #0017983 jako niebezpiecznego dla personelu i pensjonariuszy zakładu. Zachęca się kontynuowanie ograniczeń swobody fizycznej i izolowanie od kontaktów z innymi pacjentami. Również rekomendowana endoskopia przewodu pokarmowego, by określić los zagubionych tkanek dla uspokojenia personelu – sanitariusze z poziomu 4 podejrzewają kanibalizm, odmawiają przetransportowania pacjenta do izolatki dopóki to przekonanie nie zostanie obalone.

9.) SPRAWOZDANIE MEDYCZNE, PACJENT #0017983 – 11/19/05 10:07

PRZEPROWADZONE PRZEZ: dr Antoinus Cayle. Pacjent jest chętny do współracy podczas badania. Żadnych wybuchów czy pogróżek. Bieżący reżim lekarstw wydaje się skuteczny. Żadnych niepożądanych tkanek czy innych obiektów nie odnaleziono podczas endoskopii przewodu trawiennego. Testy radiologiczne wykazały pęknięcie w piszczelu kości strzałkowej prawej nogi. Poważne otarcia na skórze w miejscach unieruchomienia pasami, a także na głowie i szyi, wymagają miejscowego leczenia. Niepokojąca niestabilność – ciśnienie mocno podniesione, puls szybki i osłabiony. Powiększony stres spowodowany lękiem, wzburzoną atmosferą i bezsennością. UWAGA LEKARSKA: Pacjent musi spać aby rozpocząć proces zdrowienia. Zaleca się zwiększyć dawki Diazepamu by osiągnąć ten skutek. Mocne unieruchomienie pasami nie jest zalecany dla tego pacjenta ze względu na ryzyko dalszych zranień. Jako alternatywa musi zostać rozważone ograniczenie całego ciała.

10.) OCENA PSYCHIATRYCZNA, PACJENT #0017983 – 11/19/05 10:39

PRZEPROWADZONA PRZEZ: dr George Tulling. Definitywny dowód na oddzielenie jaźni od działań. Pacjent wyraża żal za śmierć Pacjenta #0017802, pomimo to nie czuje się odpowiedzialny za czyny w rzeczonym wydarzeniu. Zamiast tego winę zrzuca na wrogo nastawioną postać żeńską – „inną”. Ta sama postać, która figuruje w aktach pacjenta, zdaje się być głównym aktorem w psychozie paranoidalnej pacjenta. Zachowanie i działanie „innej” uzasadnia jej nadnaturalnymi zdolnościami, mimo to nie potrafi zdefiniować dokładnie tej niedorzeczności. Cytując, „Ja nie wiem, wy nie wiecie, a jej to nie obchodzi.” Pacjent żąda zaniechania monitoringu pokoju, wpada w gniew gdy prośba jest odrzucana, grozi odmową kontynuowania wywiadu. DIAGNOZA: paranoidalna schizofrenia wykazująca somnifobię, silne psychozy, i momenty zamroczenia. PRZEPISANE LEKI: zwiększyć dawki Diazepamu do 10mg dwa razy dziennie, od dnia 11/24/05 zacząć podawać dawki 2,5g Haloperidolu dwa razy dziennie na psychozę. UWAGA LEKARZA PROWADZĄCEGO: Wykorzystać nagrania obserwacyjne pacjenta i obchody lekarskie aby ustalić możliwy wpływ współdziałania leków.

11.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/19/05 14:32

Podczas standardowego obchodu Pacjent #0017983 żąda przerwania monitoringu pokoju. Ostrzega personel przed niebezpieczeństwem związanym z obserwacją. Kiedy prośbę odrzucono, zaczyna szarpać się z pasami wykrzykując ostrzeżenia w stronę personelu, szczególnie przestrzegając operatora kamery monitorującej przed złowrogą „inną”. UWAGA LEKARZA DYŻURNEGO: Odrzuca się zalecenia sanitariuszy do podania środków uspokajającyh Pacjentowi #0017983 chyba że z medycznych albo proceduralnych zaleceń. Środki uspokajające nie są gwarancją bezpieczestwa. NOTA PORZĄDKOWA: Mówią, że ten facet jest na końcówce środków uspokajających i prawie wyrwał zasuwy ze swojego łóżka. O ile to możliwe używać podwójnego personelu do zajmowania się nim. Cokolwiek jest w jego głowie… Jest silne.

12.) POWIADOMIENIA PERSONELU – 11/19/05 16:53

OD: Charles McKinney – Dyrektor Oddziału Opieki Pacjenta

DO: Personel Opieki Pacjenta

TEMAT: RE:FWD: Pacjent #0017983

To zaszło za daleko. Nie interweniowałem w tej sprawie wcześniej, ponieważ miałem wrażenie, że mężczyźni i kobiety pod moim nadzorem znajdowali się poza takimi sprawami jak ta lecz okoliczności udowodniły, że byłem w błędzie. Nie mogę pozwolić by podobne plotki nadal się rozprzestrzeniały. Jedyną „niewłaściwą” rzeczą z Pacjentem #0017983 jest to, że jest on poważnie chory, a do naszych obowiązków należy troska i pomoc w jego wyzdrowieniu. To nie jest pierwszy pacjent z agresywnymi epizodami, którego leczyliśmy, nie jest jedynym aktualnie przebywającym w naszym zakładzie i zapewne nie jest ostatnim. Zabolało mnie odkrycie, że jedno osobliwe naruszenie bezpieczeństwa, które ZOSTAŁO należycie zaprotokołowane przez zakład, zmusiło mój personel do plotkowania i szeptania o zabobonach oraz doprowadziło do uwierzenia w urojenia naszych pacjentów. Jesteśmy ponad to. Rzeczywiście z naszą profesją wiążą się pewne zagrożenia, zagrożenia z których zdawaliśmy sobie sprawę podejmując się tego, lecz to jest brzemię, które dźwigamy by pomóc tym, którzy kładą się do naszych łóżek.

Z tych względów nie zatwierdzę żadnej zmiany w harmonogramie dyżuru przy izolatce. Nasz sztab doradczy jest ciągle dostępny w czasie standardowych godzin dla tych, którzy potrzebują zasięgnąć rady na temat ostatniego wydarzenia i związanym z nim lękiem przed miejscem pracy. To dodatkowe wyróżnienie zajmować się zdrowiem psychicznym i sugeruję by ktokolwiek kto ma w tym temacie trudności zrobił coś z nimi. Ta sprawa jest zamknięta i nie chcę więcej o niej słyszeć. Jak już wcześniej wspomniałem, więcej się po was wszystkich spodziewałem.

- Charles

13.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/19/05 20:44

Podczas standardowego obchodu Pacjent #0017983 prosi o pozostawienie włączonych świateł po planowanej godzinie rozpoczęcia ciszy nocnej. Po konsultacji z biorącymi udział w obchodzie lekarzem i terapeutą, prośbę przyjęto. Kontrola pokoju przebiega spokojnie do momentu wyjścia personelu, w którym pada prośba o zaprzestanie monitoringu. Po odmowie żądania, pacjent zamiast tego prosi o wygaszenie świateł jak zazwyczaj. Prośbę przyjęto. Skierowano kolejną prośbę, teraz by nocne światło czerwonej żarówki wygaszono podczas harmonogramowej ciszy nocnej. Pacjent zdaje sobie sprawę, że niskopoziomowe światło jest niezbędne do monitorowania pokoju – cytując, „to dlatego chcę by je wyłączono.” Ostrzega operatora kamery monitorującej przed Nią. Uczestniczący terapeuta prośbę odrzuca. Wybacz Jacob…

14.) POWIADOMIENIA PERSONELU – 11/19/05 21:12

OD: dr. Emil Lafayette

DO: Personel Opieki Pacjenta

TEMAT: Światła w 626

Przypadkowo zauważyłem dziś wieczorem podczas końcowej kontroli, że niskopoziomowe światła w izolatce 626 zostały wyłączone po standardowym obchodzie – bez mojej wiedzy i pozwolenia. Tak jak ja, pewnie i wy wszyscy zdajecie sobie sprawę, że jest to POWAŻNE naruszenie regulaminu zakładu. Jeżeli obserwacja video pacjenta została zalecona i zatwierdzona, widocznie istnieje powód do podjęcia takiej decyzji. Pacjent #0017983 miał agresywne epizody i MUSI być monitorowany by zminimalizować ryzyko pogorszenia poprzez samookaleczenia jego już i tak niepewnego stanu fizycznego. Nie macie ABSOLUTNIE ŻADNEJ władzy przyzwalającej na lekceważenie decyzji personelu medycznego tego, bądź jakiegokolwiek innego, zakładu. ŻADNEJ.

Słyszałem pogłoskę krążącą po szpitalu, że kilkoro z was BOI SIĘ tego faceta. On jest przywiązany do łóżka i jest poważnie przemęczony zarówno fizycznie jak i umysłowo. Czy wy boicie się też ciemności? Bez względu na powód, NIE pozwolę niewykształconym sanitariuszom przeszkadzać w zapewnianiu opieki naszym pacjentom. Jeżeli taka sytuacja się powtórzy, zawiadomię pana McKinney’a i cała nocna ekipa sanitariuszy straci pracę. Czy wyraziłem się jasno?

- Dr. Emil Lafayette MD, FACEP (Fellow of American College of Emergency Physicians), MHSC

15.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/19/05 23:27

[PACJENT #0017983, IMIĘ ZREDAGOWANO] nie chce przestać krzyczeć. Po prostu nie przestaje. Od godzin. Rozbrzmiewa w mych uszach, w mojej czaszce. Gdy tylko staje się zrozumiały błaga nas byśmy wyłączyli kamerę, albo światła, albo sprawili żeby wszystko się skończyło. Skłaniam się do tego, jestem już porządnie [SKRYPT CENZURUJĄCY], ale dr Lafayette wykurzył Jacoba z obserwacji i ogląda wszystko z pomieszczenia monitorującego. Ta nagła zmiana zaszła z powodu Michaela i jego wyskoku z pogaszeniem świateł. Ostatni raz widziałem go gdy zmierzał z kurtką do windy, mówiąc „nie mogę zrobić tego swoim dzieciom”. Nie wiem dlaczego wciąż tu jestem. Nie przestaję gapić się w kamery. Czy ten [SKRYPT CENZURUJĄCY] jest zajęty oglądaniem swojego pacjenta czy nas?

Potrzebowałbym tylko jednej igły by przerwać krzyk…

16.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/20/05 00:01

Przestało. Po prostu… skończyło się. Nikt nie jest chętny sprawdzić dlaczego. Myślę, że [PACJENT #0017983, IMIĘ ZREDAGOWANO] odszedł. Mam nadzieję, że Ona odeszła.

17.) POWIADOMIENIA PERSONELU – 11/20/05 00:04

OD: dr. Emil Lafayette

DO: Wszyscy

TEMAT: Pacjent #0017983 ZNÓW

POWIEDZIAŁEM ŻE NIKT NIE MA PRAWA WCHODZIĆ DO IZOLATKI 626 BEZ MOJEJ WYRAŹNEJ ZGODY, WY [SKRYPT CENZURUJĄCY]! WSZYSTKICH WAS STĄD WYPoboże

poMOŻmipOMOzmiPOMozmIPOmozMIPomozMIpoMOZmipomOZMip oMOZmiPOmozmipoMOzMipomoZMIpoMOZmiPoMOZmiPOMOZmiPO mozmi

OCALMNIEpomoZMIpoMOZmipoMOZmipoMOŻmipOMOzmiPOMozmI POmozMIPomozMIpoMOZmipomOZMipoMOZmiPOmozmipoMOzMip omoZMI

poMOZmiPoMOZmiPOMOZmipoMOŻmipOMOzmiPOMozmIPOmozMIP omozMIpoMOZmipomOZMipoMOZmiPOmozmipoMOzMipomoZMIpo MOZmiPoMOZmi

oN jEsT maRTWy Ja jESTem maRTWy OnA jEst maRTWa

mY jeSTEsMY maRTWi A

my. wszyscy. upadac. otchlan.

18.) WSTĘPNA OCENA, PACJENT #0017986 – 11/20/05 9:25

PRZEPROWADZONA PRZEZ: dr. George Tulling. Były pracownik. Pacjent odnaleziony w zamkniętym pomieszczeniu monitorującym w czasie gdy podkładał ogień pod aparaturę i nagrania. Próba samobójstwa w płomieniach przed ocaleniem przez personel. Twierdzi, że został nawiedzony przez tę samą żeńską „postać” co były pacjent #0017983. Prawdopodobnie zamieszany w śmierć wymienionego pacjenta. Jeżeli się to potwierdzi, oczywisty dowód na oddzielenie jaźni od działań. Przypuszcza się schizofrenię paranoidalną. Pacjent nie odpowie na dalsze pytania – cytując, „Nie szukajcie jej. Ona i tak was znajdzie.” ZALECENIE OSTATECZNE: PRZYJĄĆ PACJENTA. WSTĘPNY PRZYDZIAŁ LEKARSTWA: 2,5mg dawki Haloperidolu dwa razy dziennie na psychozę schizofreniczną.

19.) POWIADOMIENIA PERSONELU – 11/20/05 9:36

OD: dr. George Tulling

DO: Charles McKinney – Dyrektor Oddziału Opieki Pacjenta

TEMAT: po prostu usłyszałem.

Zamknij go w izolatce, poczekaj aż Ona wyjdzie, spal oba ciała. Jeśli krewni się zainteresują, Pacjent #0017983 zmarł w ogniu podłożonym przez Lafayette w próbie samobójczej. To tyle co powinno się wiedzieć.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Byliśmy przekonani, że za wszystko odpowiedzialny jest mściwy Duch kobiety. Nawet nie byliśmy blisko, i przyszło nam stawić czoła temu, na co nie byliśmy przygotowani. Po długich godzinach zbierania informacji, prowadzenia wykresów i analiz dotarło do nas, że to nie Duch. Gdy przez dłuższy czas staliśmy w miejscu, postanowiłem się przełamać i zwrócić do Mistrza Dante - Okultysty z mojego dawnego Zakonu, który był moim Mentorem. Rozważania zaprowadziły nas na trop, że mamy do czynienia z Lilitu- Sumeryjskim Demonem, który wywołuje ciężkie paranoje, psychozy i całą gammę zaburzeń psychicznych. Najciekawiej jest właśnie w przypadkach, gdy jej ofiara trafia na oddział psychiatryczny, a Demon przybywa tam wraz z nią. Podejrzewam, że jest w ten sposób odpowiedzialna za jakieś 70% masowego porzucania szpitali psychiatrycznych w szybkim tempie, zostawiając je niszczejące i owiane legendą. Przez dłuższy czas nie mogliśmy złapać tropu Demona Lilitu, lecz mieliśmy na oku sytuacje wewnętrzną we wszystkich okolicznych oddziałach psychiatrycznych. W końcu namierzyliśmy szpital, w którym się zagnieździła. Przekonaliśmy Lutka, naszego lekarza psychiatrę, aby przyjechał do wskazanego szpitala, w celu oględzin nowych pacjentów, o niezwykłych przypadłościach. Przed wejściem do budynku, obeszliśmy trzykrotnie cały budynek, zaznaczając Krąg Pętający za pomocą soli, oliwy i popiołu, usypanym w imię Wielkiej Bogini Ishtar, Królowej Nieba. Weszliśmy do środka, skąd Demon miał odcięte wszelkie drogi ucieczki. Wyciągnąłem glinianą figurkę zapisaną pismem klinowym. Wyszeptałem do niej słowa: "Na terenie szpitala, ukrywa się Diablica Lilitu. Odszukaj ją, uwięź ją, zaprowadź nas do niej." Po tych słowach rozbiłem figurkę o podłogę, a z wnętrza wydobył się półprzezroczysty, eteryczny kształt jakiegoś stworzenia, które momentalnie rozpłynęło się w powietrzu. Lutek dołączył do nas z pękiem kluczy do chyba wszelkich drzwi w budynku. Z uwagi na swoją niepodważalną biegłość w dziedzinie psychiatrii - znajomość rzadkich zaburzeń, obszerna wiedza farmakologiczna i umiejętność dotarcia do każdego pacjenta, oraz niezrównana wiedza z dziedziny psychologii i neurobiologii, Lutek jest znany i szanowany w wielu oddziałach psychiatrii w kraju i za granicą. Zaczęła się nocna zmiana, szpitalny personel liczył raptem kilka osób, ruszyliśmy do biura ochrony, by mieć pod kontrolą kilka obszarów. Nie dotarliśmy na miejsce, gdy wszystkie światła, jednocześnie zgasły i zapadł grobowy mrok. Na końcu korytarza zapaliła się jedna z lamp, gdy do niej podeszliśmy, zgasła, a zapaliła się kolejna, w oddali. Domyśliliśmy się, że to Istota, którą uwolniłem z glinianej figurki prowadzi nas do Demona. Dotarliśmy do szpitalnej pralni, i przeczesując ją czujnie zatrzymaliśmy się przed ścianą, która składała się z kilku olbrzymich bębnów pralek automatycznych. Przed tą ścianą, tyłem do nas stała wyraźnie widoczna postać o długich, ciemnych włosach, w jasnej sukience. Kobieta powoli obróciła się w naszą stronę. Wyglądała młodo, była na swój sposób śliczna. Powodem do niepokoju były natomiast jej oczy, iskrzące się blaskiem jadowitej żółci i ognistej czerwieni, okolone sinym fioletem nieruchomych powiek; i uśmiech, w żaden sposób przyjazny, a podstępny, złośliwy, wyrażający poczucie wyższości - powoli rozszerzał się na pół twarzy, jakby Diablica chciała powiedzieć, że już wie co z nami zrobi. Jej skóra była jak marmur, szklistobiała, i na całym ciele poprzecinana wyraźnym wzorem granatowych żył. W końcu rosnący uśmiech rozwarł jej usta, ukazując bardzo ładne i równe zęby, które najbardziej przypominały uzębienie kota. Powietrze wokół Lilitu zawirowało, odznaczając na podłodze Krąg wokół niej, a ponad nią w powietrzu zaczęła formować się ledwo widoczna sylwetka skrzydlatej postaci. Powyżej Demona Lilitu, wznosiła się istota, którą uwolniłem rozbijając glinianą figurkę zaraz po wejściu do szpitala. To jeden z Sumeryjskich Demonów, zwany Pazuzu. Jest bardzo potężny i niezależny, Babilońscy Magowie wzywali jego imienia jako ochronę, a zwłaszcza przy Egzorcyzmowaniu innych Demonów. Na mój rozkaz odnalazł Lilitu, uwięził ją i zaprowadził nas wprost do niej. Jest zajebistym wsparciem i pomocą, w tego typu sytuacjach, lecz zarezerwowaną wyłącznie dla tych, którzy opanowali do perfekcji Sztukę Przywoływania oraz Zaklinania Wyższych Duchów. Pazuzu nigdy nie podporządkowuje się z własnej woli i każda sekunda to walka o kontrolę, w której nie ma miejsca na dekoncentrację. Wyrwawszy się spod kontroli Pazuzu, może stwarzać poważne zagrożenie. Podczas analizowania trwającej okoliczności, oraz planowaniu kolejnych kroków, Noah zawołał do Lutka - "Stary, co jest? Co jest z Tobą?" Odwróciłem wzrok w stronę naszego psychiatryczny, który teraz, niczym kompletny psychol, prowadzi ze sobą dialog, mówiąc tak cicho, szybko i niewyraźnie, że nie zrozumiałem ani słowa. Naprzemiennie zmieniał ton głosu, a wraz z nim zmieniały się rysy twarzy, jakby próbował w pojedynkę odtworzyć dialog dwojga różnych ludzi. Jego twarz z przykrym wyrazem, drżących ustach, o wzroku spuszczonym w dół, miejscami napiętą, jakgdyby zaraz miał zalać się łazmi, do tego załamujący się, nieśmiały głos. Kilka sekund później, ożywione oczy pełne szaleństwa, złośliwości i pogardy, gałki oczne bezustannie i chaotycznie poszukiwały obiektu skupienia, lecz na żaden nie trafiły. Zęby zaciśnięte i odsłonięte, ukazujące zamiennie szaleńczy uśmiech i grymas wściekłości, co dodatkowo utrudniało rozumienie jego słów. O ile w ogóle miały jakokolwiek sens. Tak siedział skulony pod ścianą, kołysząc się w przód i w tył, nieprzerwawszy swego zewnętrznego dialogu. Nagle, z wielkiego worka pełnego brudnych tekstyliów, wyskoczył kompletnie nagi mężczyzna, najpewniej jeden z pacjentów, który wymknął się z pokoju. Biegł co sił w naszą stronę, wydając z siebie syk. Raczej nie planował nas uściskać na powitanie, Noah złożył odpowiednio palce, i zakreślił przed sobą w powietrzu Znak - biegnący pacjent z miejsca padł sparaliżowany na podłogę. Gdy ponownie zwróciłem wzrok przed siebie, na postać Lilitu, nieco się wzdrygnąłem. Wcześniejsza sylwetka młodej kobiety, teraz przybrała kształt wychudłej więźniarki rodem z obozu koncentracyjnego. Ramiona i nogi długie i przerażająco cieńkie, jasna sukienka, którą przed chwilą miała na sobie, teraz brudna, podziurawiona opadała z wątłego ciała, odsłaniając klakę piersiową, wokół której skóra ciasno opinała się, tworząc głębokie bruzdy w przestrzeniach pomiędzy żebrami. Wiotkie piersi, zwisały jej jak puste torby wysuszonej skóry. Brzuch zapadnięty tak mocno, że niemal dostrzec można było kręgosłup, a skóra na nim tak jasna i cieńka, że istotnie widoczny był zarys jej trzewi. Resztki sukienki, zwisające luźno na kościstych biodrach, wzorem przyzwoitości osłaniały ją poniżej pasa, ale to co wiło się pod strzępem tkaniny, co wypełazało z jej plugawego krocza, z przyzwoitością niewiele ma wspólnego. Po szklistobiałej skórze wychudłego ciała, spod potarganych strzępów zeszmaconej sukienki, wyłaniały się dziesiątki cieńkich, ruchliwych, poskręcanych macek. Oplatały uda, pięły się w kierunku brzucha, zwijały się i rozwijały, wydłużały i skracały, falowały i wiły się bez końca jak skłębione węże. Ze wszelkich otworów na twarzy, wyciekała gęsta, bordowa maź. Poczułem niepokój. W swoich treningach musiałem często stawać twarzą w twarz z lękiem, aby go przełamać, lecz ta postać, samą swą obecnością, wywoływała niepokój. Przyglądałem się jej uważnie, próbując przewidzieć kolejny ruch Diablicy, wyciągnąłem Tablice Udug-Hul, na wzór takiej, z jakich korzystali Sumerowie. Właśnie wtedy usłyszałem śmiech. Okrutny, szaleńczy, wypełniony ekstazą. Nie pochodził od Lilitu, ani nikogo z obecnych, a znałem go bardzo dobrze. Lewe oko zaczęło drgać, lewy kącik ust nerwowo się unosić, palce lewej dłoni zaczęły machać niespokojnie, jakby chciały grać na fortepianie. Uczucie odrętwienia powędrowało od nadgarstka, przez całe ramię aż po łopatkę. W głowie rozbrzmiał mi głos, który bardzo dobrze załem z przeszłości - Tęsknłeś łamago? Około 11 roku życia, zacząłem słyszeć w głowie głos. W mojej psyche egzystowała druga świadomość, coś w stylu alter-ego. Przez pewien czas, jego aktywność wzrastała. Jego słowa były coraz wyraźniejsze i mówił coraz więcej. W dodatku potrafił przejąć kontrolę nad moim ciałem, a zawsze gdy próbował, zaczynało się od drgania lewej powieki i kącika ust, oraz odrętwienia, przejmującego całą lewą rękę. Alternatywna osobowość przejawiała wysoki intelekt, egocentryzm, talent manipulacyjny i czytanie ludzi, stoicki spokój czy wysoce sadystyczne skłonności. Niejednokrotnie okazał się bardzo przydatny, ale często przez różnicę zdań się niedogadywaliśmy. Dzięki pewnym wydarzeniom, i czasowi poświęconemu na pracę z Umysłem, udało mi się wyciszyć tę osobowość. I właśnie w tym momencie wróciła, i to silniejsza niż przedtem. Przejmowała kontrolę nad moim ciałem a jej głos nieustannie rozbrzmiał w mej głowie. Padłem na podłogę, rzucając się jak szaleniec, próbując za wszelką cenę powstrzymać to przed przejęciem nade mną kontroli. Pogrążony w wewnętrznej walce, nawet nie zwróciłem uwagi na to, że Pazuzu wyzwolił się spod mojej kontroli. Oswobodzony Demon widząc gościa z paranoją, drugiego z paraliżem i trzeciego z atakiem paniki, zaatakował Noah jako jedynego, który stwarza zagrożenie. Sytuacja była dość krytyczna. Ostatecznie uświadomiłem sobie, że takie szamotanie się do niczego nie doprowadzi. Zamiast tego, odpuściłem, uspokoiłem się, oczyściłem Umysł. Nie wyszło tak źle. Może i moje alter-ego przejęło kontrolę nad ciałem, jednak dzięki memu opanowaniu, uwolniłem Ciało Astralne, nad którym miałem zupełną kontrolę. Moje alter-ego przeciwstawił się Pazuzu, próbując odzyskać nad nim kontrolę, Noah rzucił kilka przekleństw, sięgnął do kieszeni, skąd wyciągnął 5 Kylichorów. W każdym z nich zaklęte Elementarium. Gdy mój alter-ego zaczął wymawiać inkantacje, prawdopodobnie w języku sumeryjskim - Noah wyzwolił z Kylichorów wszystkie 5 Elementariów. Wszystkie miały charakter poskramiający wroga. Nasz plan polegał na tym, by poprzez Moc Demona Pazuzu, zawładnąć nad Lilitu i zapieczętować ją w Tablicy Udug-Hul. W razie problemów z Pazuzu, mieliśmy zawładnąć nad Demonem za pośrednictwem Elementariów, które Noahh właśnie wyzwolił przeciwko Pazuzu. Cała ta sytuacja dała nam do zrozumienia, że musimy poświęcić więcej uwagi przygotowaniom do misji. Przez naszą biegłość w praktyce Sztuk Tajemnych, zagubiliśmy swą pokorę, przekonani, że nic nie jest w stanie nam zagrozić. Gdybyśmy wzięli pod uwagę, że coś może nie wypalić i przygotowali więcej planów awaryjnych, w tej chwili nie bylibyśmy w tak żałosnej sytuacji. Noahh i drugi ja wciąż walczyli by poskromić Pazuzu. Patrząc Astralnie, widziałem jak Lilitu podsyła swą Energię do Umysłu Noah, prawdopodobnie chcąc wywołać w nim dekoncentrację poprze lęk i niepokój. Musiałem działać. W mojej głowie pojawił się plan działania, i na tamtą chwilę, wydawał się jedynym rozwiązaniem. Nie było to jednak takie proste. Musiałem podjąć się zadania, na które nie byłem jeszcze gotów, które nieco wykracza poza najwyższy zakres moich obecnych praktyk. Był to czas, w którym dopiero zaczynałem pierwsze ćwiczenia związane z opanowaniem Sztuki Sfer. Jak na razie zapoznawałem się z najniższą ze Sfer Niebiańskich, którą zarządza Luna. Teraz, musiałem wznieść się ponad Ziemię, przebyć Sferę Luny i Sferę Merkurego, aby wstąpić do Sfery Wenus. Nie tracąc czasu, przyzwałem swojego Totemicznego Przewodnika - Kruka, aby towarzyszył mi w wyprawie. Moja Dusza wzniosła się ponad granicę widzialnego Nieba. Nie powinienem wspominać, co mnie spotkało w owych Sferach jednak ostatecznie osiągnąłem kolejny nieznany świat - powinienem teraz kontemplować, by lepiej go rozumieć, ale nie czas na to. Użyłem wszelkich pokładów Woli, aby z Wenusjańskiej Energii wezwać bardzo starą ideę. Za moją wolą, Sfera Wenus wyzwoliła i spiętrzyła wokół konkretne typy Energii. Całe skupienie swojego Umysłu, poświęciłem nieustannej, silnej koncentracji na idei. Tak oto spiętrzone Energie zaczęły się kondensować i przybierać kształt. Gdy ostateczna forma objawiła się przede mną, pokłoniłem się bardzo nisko, witając ją słowami - Chwała Tobie Królowo Niebios. Bądź pozdrowiona, Gwiazdo Zaranna. Nie musiałem niczego tłumaczyć, za chwilę, byliśmy ponownie na Ziemi, w tym samym psychiatryku, lecz okoliczność były zdecydowanie inne, niż w momencie, gdy opuszczałem to miejsce. Lutek i sparaliżowany pacjent byli na swoich miejscach, za to moje ciało leżało bezwładnie na podłodze, po Pazuzu nie było śladu, zaś Noah na skraju wyczerpania, ledwo już opierał się wpływom Lilitu. Jak się później okazało, moje alter-ego wyszło z propozycją użycia techniki, o której nikt z nas nie słyszał, a Noah na nią przystał z braku jakichkolwiek opcji pokonania Pazuzu. Alternatywny ja, skumulował i uformował nietypowe formy Energetyczno-informacyjne, które skierował prosto w Pazuzu. Technika ta, rozszczepiła Energię Duchową Demona na pięć części, a Noah zapieczętował każdą z nich w osobnym Kylichorze pozostałym po Elementariach. Gdy skończyli tę kooperację, moje fizyczne ciało padło z wycieńczenia, a Noah, który ledwo trzymał się na nogach, został sam na sam z Lilitu, opierając się jej wpływom. Wtedy ja wróciłem z trzeciego Nieba, w towarzystwie Bogini, która od zawsze była jednym z najbliższych mi Bóstw, do której czułem respekt, sympatię, szacunek, podziw i jakąś dziwną odmianę fascynacji. Wzniosłem się do Sfery z której wywodzą się wszelkie koncepcje, cechujące Ishtar - Królowa Niebios, i skondensowałem je, wyłaniając z Wenusjańskiej Aury, czysty obraz Sumeryjskiej Bogini Miłości, Wojny i Pożądania, z którą to przybyłem na Ziemię. Ishtar, znana również jako Inanna, jest jednym z najważniejszych Bóstw Panteonu Sumeryjskiego, a przed jej Mocą muszą ustąpić nawet Demony pokroju Pazuzu, o takiej Lilitu już nie wspominając. Szczęśliwie się złożyło, że będąc od dawna zafascynowany Boginią Ishtar, znałem treść hymnu pochwalnego ku jej czci. Odmówiłem Modlitwę by przekazać Intencję, i wróciłem do mojego fizycznego ciała. Uderzył mnie przeszywający ból dosłownie całego ciała. Nie zapominając jednak o swej powinności, zacząłem śpiewać hymn pochwalny dla Bogini. Wyobraźcie sobie minę Noah, który traci siłę do walki i nadzieję, stawiając czoła już drugiemu Demonowi, i w ostatniej chwili to, co do tej pory uważał za moje zwłoki, wstaje i zaczyna śpiewać. A co najlepsze - to działa, Demon zostaje unieruchomiony i pozbawiony wpływu, dzięki Mocy Ishtar obłaskawionej pochwalnym hymnem. W tej samej chwili Lutek zaczął dochodzić do siebie, ja recytując inkantację, używam Babilońskich Zaklęć, aby zapieczętować Lilitu w Tablicy Udug-Hull. Z wdzięcznością i smutkiem, żegnam się z Ishtar, z pewnością należy się jej obfita ofiara, a w chwili obecnej, jeszcze raz zaśpiewam Hymn dla Ishtar. Kątem oka spoglądałem na Noah, który twierdząc po przyjętej Asanie, uformowanej Mudrze i odmawianej Mantrze, właśnie pogrążony jest w samouzdrawianiu. Idąc w jego ślady, użyłem Pieczęci Buera, aby się zrewitalizować. Jeszcze przez dobry miesiąc wypominał mi, że straciłem kontrolę nad Pazuzu.
Odpowiedz
Super nic dodać nic ująć
Odpowiedz
Strasznie (he he) lubię pasty z psychiatrykami. Świetne. 10/10
Odpowiedz
Bardzo ciekawe opowiadanie, świetnie się czytało :D mam tylko pytanie: czy było to może wzorowane na SCP? Po prostu ten sposób pisania mi się skojarzył.
Odpowiedz
Ciekawe :)
Odpowiedz
Uwielbiam pasty z psychiatrykami to moje ulubione.
Odpowiedz
Zdecydowanie jest to moja ulubiona pasta z nielicznych.
Odpowiedz
Rozumiem ze to kiedy pisal tymi przeplatanymi duzymi i malymi literami to byl opetany przez inna?
Odpowiedz
Sądziłam, że go nie przeczytam, ponieważ jest strasznie długie. Jednak zainteresowało mnie i przeczytałam całość. Naprawdę dobre :)
Odpowiedz
Lubie psychiatryki o)-(o xd
Odpowiedz
Jedno z najciekawszych jakie ostatnimi czasy czytałam. Oby tak dalej (:
Odpowiedz
ta Historia jest Idealna , pismo mi sie totalnie podoba naprawde takie cos to sie czyta szybko i z ciekawoscia... Gdyby wszystkie historie takie byly ...
Odpowiedz
Bardzo wciągające iż zarazem poczułam troszeczke " Klątwa 2" bo na początku bochaterka z " Klątwa" znalazła się w psychiatryku. Pomimo tego jest godne uwagi bardzo polecam tym co zawsze czytają komentarze przed przeczytaniem opowieści.
Odpowiedz
Mnie sie cholernie spodobało, ciekawy sposób pisania, jako powiadomienia, takie spisanie protokołów, genialne :) Choć rzeczywiście troche przydługie, ale to pikuś
Odpowiedz
Długie i niezrozumiałe. Też nudne. Zaraz po rozpoczęciu czytania przerwałam czynność.
Odpowiedz
Za długie stanowczo i niewiele ciekawe w tym, mogło być lepsze i nieco więcej ciekawych elementów, choć nieco skłania do zastanawiania się.. ;)
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje