Historia

Pamiętnik

banan 8 10 lat temu 7 709 odsłon Czas czytania: ~6 minut

10. 06. 12

Dostałam go od doktor Magdy. Ma oprawkę z brązowej sztucznej skóry i urocze kwiatki na marginesach. Doktor Magda zaproponowała, bym opisywała w nim swoje sny. Mówi, że mam to traktować jak omówienie lektury. To ma być tylko dla mnie, podobno "potem to nie będzie mi się wydawać takie straszne". Ale ja i tak się już nie boję. To jest po prostu okropnie męczące.

Aha, na razie piszę kredką świecową, co jest dość uciążliwe, ale nie pozwalają mi wnosić do sali żadnych ostrych przedmiotów. Pielęgniarka ma mi ją temperować w dyżurce.

Ale do rzeczy. Chcę sobie pomóc. Więc- oto mój dzisiejszy sen:

Czas:- (nie wiem, ale było upalnie, więc pewnie lato)

Miejsce: chyba parking. Ciemno i gorąco. Wokół parkingu drzewa.

Akcja: Mężczyzna nr X (wcześniejszy lekarz kazał mi ich liczyć, ale później zaczęłam się mylić) ucieka przed czymś. Nagle potyka się. Biała postać wykorzystuje chwilową przewagę, skacze na niego i zaczyna zjadać go żywcem. Widzę krew, tłuszcz, mięśnie... Flaki... Ogólnie nieciekawie. Walczy jeszcze parę minut, a potem budzę się...

...z krzykiem, mokra od potu. I czuję, jakby z brzucha wydzierał mi się obcy . Drę się, któraś z pielęgniarek robi mi zastrzyk i odpłyyywaaam...

12. 06. 12

A wczoraj nie miałam snu :) Wyspałam się jak nigdy... I pozwiedzałam oddział. Jest tu dziewczynka z zespołem downa ( zjadła mi kanapkę), chłopak udający koguta ( biega po oddziale, przyspieszając wydaje bulgoczący dźwięk... brrr...), ośmiolatka- socjopatka, milczący chłopiec, chłopak z amnezją, z pięć tnących się gimnazjalistek, 4 anorektyczki w przedziale wiekowym 8-15.

Oni przebywają w "normalnych" salach. Na obserwacyjnych (z oknem do dyżurki pielęgniarek) leżą: ja w pierwszej(sama), Monika (dziewczyna ze schizofrenią) i Adela (żywy szkielet) w drugiej oraz Gabrysia(autystyczna) i Zuzia (nie wiem co jej jest, ale ma małą, śmieszną główkę i waży tyle, ile mierzy).

Oby dotrwać do jutra...

13. 06. 12

Jestem trochę przymulona po tym syropie... Nie wychodziłam dziś z sali (tylko do łazienki:P). A oto sen:

Czas: słońce zachodzi

Miejsce: stary mostek, w dole rzeka, wokół las...

Akcja: Dziewczyna. Na mostku. Skacze. Uderza głową w kamień.

Budzę się, czuję się jakby ktoś zaszył mi pod czaszką cegłę. Dziwne to uczucie, więc tym razem syrop, sen, pobudka o piętnastej, rzyganie, znowu sen... Teraz jest około dziewiętnastej (w dyżurce oglądają "Fakty"). Dobra... Idę spać. Po za tym stępiła mi się kredka.

17. 06. 12

One są okropne! Teraz wiem, że g*wno je obchodzę. Dałam im tę kredkę, a one podobno ją zgubiły... Wczoraj było trochę zamieszania, więc weszłam do dyżurki. LEŻAŁA NA BIURKU. Nienatemperowana. Zrobiłam to sama i wróciłam przywitać moją nową współlokatorkę.

Ma na imię Marysia, ma krótkie jasnoblond włosy i niesamowicie błękitne, wielkie oczy (jak u kota syjamskiego!). Poza tym jest przeraźliwie chuda (chyba nawet bardziej niż Adela).Przybyła tu w kaftanie bezpieczeństwa (pierwszy raz takowy widziałam), a gdy weszłam, była związana pasami. Gdy się ściemniło, dla zasady zapytałam ją, dlaczego tu jest.

Opowiedziała mi, jak "koledzy" w szkole szydzili z niej. Wyzywali ją okrutnie (podała mi kilka "określeń", którymi nie chcę skalać stronic mego pamiętnika) i bili ją. Wszystko z powodu tuszy.

Powiedziała, że kiedyś była tłusta. Że próbowała diet, ale gdy je stosowała była nieszczęśliwa. Powiedziała, że oni zmusili ją, by schudła. Najpierw były żarty typu "Uwaga, zaćmienie tablicy!" gdy ktoś usiadł za nią w ławce czy grupowe opuszczanie stołówki wznosząc okrzyki "Za późno!", "Nic tu po nas!", gdy ona weszła do niej pierwsza . Potem próbowali przepowiadać jej przyszłość- mówili, że nikt nie będzie chciał z nią być bo jest ohydna, że nawet w najtańszym burdelu pracy nie znajdzie. Następnie zaczęli robić jej zdjęcia, przerabiać w komputerze i wrzucać na Facebooka.

Ale gdy zaczęli ją bić, coś w niej pękło. Praktycznie przestałą jeść. Tyle że oni nie zaprzestali znęcania się. Pewnego dnia, gdy mama już poważnie się o nią martwiła, grupa chłopaków z jej klasy zaczaiła się na nią w szatni. Dwóch ją przytrzymywało, jeden wpychał jej do ust kanapkę, a reszta patrzyła i śmiała się. A ona nie mogła jej zjeść. Nie mogła. Wyrwała się z uchwytu i rzuciła się na jednego z trzymających ją chłopaków.

Wpadła w szał. Widziałam już to tutaj. Nic nie pamięta, ale matka powiedziała jej, że jeden trzymający ją chłopiec wylądował na kilka dni w szpitalu (ale innym, niż nasz ;)), a drugiemu odgryzła kawałek ucha.

Zaraz zgaszą światła. Nie ma czasu. Mój dzisiejszy sen:

Łazienka. Monika. Krew.

25. 06. 12.

Widziałam mężczyznę z pierwszego snu! On istnieje i żyje! To ochroniarz! Przyszedł dziś na oddział, gdy Marysia dostała ataku! Trzeba było ją przytrzymać, by zrobić jej zastrzyk. Rzucała się w pasach jak ryba!

Bo Marysia ma te ataki prawie codziennie. Wtedy rzuca się, drapie i gryzie. Poza tym wydaje mi się, że trwają one coraz dłużej. Dzisiaj pielęgniarka zapomniała podać jej leku, dlatego było tak ostro... Wyprosili mnie z sali, więc skorzystałam z okazji i zwinęłam z dyżurki długopis. Nie żeby się pociąć, zwyczajnie w*urwia mnie już ta kredka.

A ten fa______

26. 06. 12

Przepraszam za wczoraj. Pielęgniarka zobaczyła, że mam długopis i zabrała mi go. Teraz znów piszę kredką. A moje SNY (miałam okropny ciąg) na dzisiaj to:

Sen 1:

Park. Młody chłopak, przerażony, ucieka. Nagle czujemy ból w plecach, ale nie budzę się.

Sen 2:

Grupa młodzieży. Ciemna sala. Wokół panuje ogólny niepokój. Nagle słychać wrzask i przez kilka minut widzę ciemność, słyszę krzyki i odkrywam nowe oblicza bólu.

Dalsze sny to kilkanaście ukazujących się chaotycznie makabrycznych obrazków.

Teraz jest już środek nocy, ale "pielęgniarka" zapomniała zgasić światła. Mogę więc to pisać bez problemu, a także dlatego, że po tej serii snów prawie nic mnie nie już nie boli. Mam przeczucie, że teraz zacznie się coś nowego.

BOŻE, BOŻE, BOŻE

Jest około szesnastej. Boże... Znalazłam ją. Monikę. Leżała w toalecie. Wszystko tak jak w moim śnie. Na podłodze leżał ten cholerny długopis. Złamany na pół... Jedna z tych leniwych debilek musiała położyć go na widoku... A Monika ostrym plastikiem podcięła sobie żyły...

BOŻE

Czy to znaczy, że moje sny?!?...

30. 06. 12

Boje siem marysi ale dostaam lek i jestfajnie

03. 07. 12

Dzisiaj Marysia zniknęła. "Pielęgniarka" mówi, że została przeniesiona na inny oddział na kroplówki. Ale to niemożliwe, bo sprzątaczka mówiła mi, że tu są tylko dwa oddziały- "lekki" i "ciężki"(czyli nasz).

Ostatnio było z nią gorzej. Jej ataki były coraz dłuższe i bardziej... przerażające. Miałam doła po śmierci Moniki, a świadomość, z kim dzielę salę nie pomagała mi, więc dostałam jakieś dziwne tabletki na uspokojenie.

Ale nie biorę już ich. Zdążyłam już wszystko przemyśleć. Monika trafiła tu właśnie za próbę samobójczą- nie wiem, co sobie zrobiła, ale tak musiałam to sobie wyobrażać. To czysty przypadek. A ochroniarz? Pewnie widziałam go tu już wcześniej, ale nie zawracałam sobie nim głowy. Nie wierzę, że mogłam być tak głupia, by myśleć... sama nie wiem co. To pewnie z powodu szoku.

A co do Marysi, to mam pewien plan... Jeśli mi się uda, napiszę to później.

Na razie idzie dobrze. Jest późno, może już nawet następny dzień, a ja siedzę w dyżurce. Udało mi się wyjść cicho z sali (martwiłam się o krowie dzwonki wiszące na klamkach, ale ich dźwięk zagłuszyły śmiechy "pielęgniarek" pijących kawę w sali zajęciowej). Sprawdzam monitoring. Zacznijmy od zgaszenia świateł. 22:00 dnia poprzedniego. Przewijam...

Zamarłam. Jedna z "pielęgniarek" wyszła z zajęciowej... Do łazienki :). Ale się wystraszyłam... Ale najlepsze było, co powiedziała wychodząc- " Mówię Ci, pełno krwi, a ciało zaciągnęło do lasu! Mówiłam, żeby ustrzelić tego kundla!" Dziwne, nie?

Przewijam... 23:00; 00:00... 00:34 i jest! Coś się dzieje... Marysia się poruszyła...

Wygięła w łuk... Ma atak...

Boże... A ja wtedy spałam?

BOŻE.

Przeraźliwie chude ręce, bez problemu wysuwają się z pasów...

Jak i nogi...

Marysia, niegdyś tłusta, w swojej śnieżnobiałej szpitalnej piżamce bez jakichkolwiek trudności przechodzi przez kraty w otwartym oknie...

Otwartym... Bo tego dnia było tak gorąco...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Gdzie ciag dalszy? Xd
Odpowiedz
Kontynuację macie na samym początku opowiadania. ;) Genialne.
Odpowiedz
fakt chaotyczne ale GENIALNE!!!!!
Odpowiedz
Chciałabym ciąg dalszy.. :/ .
Odpowiedz
Bardzo dobra pasta. :)
Odpowiedz
A gdzie kontynuacja??? To się nie może skończyć tym, że wyszła! ;(
Odpowiedz
Fajne troche chaotycznie napisane ale interesujące.
Odpowiedz
No nawet nezłe
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje