Historia

The Smiling Man

białadama 13 10 lat temu 13 722 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Wyjaśnienie: post pojawił się na subreddicie "letsnotmeet", znajdujące się tam historie zazwyczaj są prawdziwe.

Jakieś pięć lat temu mieszkałem w centrum dużego miasta w Stanach Zjednoczonych. Zawsze byłem typem nocnego marka, czego nie można było powiedzieć o moim współlokatorze. Kiedy on kładł się spać, mnie dopadała nuda. Dla zabicia czasu chadzałem na długie spacery i spędzałem je na rozważaniach o życiu.

Przez cztery lata wybierałem się na te późne przechadzki samotnie i nigdy nie miałem powodów, żeby się bać. Zawsze żartowaliśmy z moim współlokatorem, że w tym mieście nawet dilerzy narkotyków są uprzejmi.

Ale to wszystko zmieniło się w jeden wieczór.

To była środa, coś koło pierwszej, drugiej w nocy. Przechodziłem akurat obok patrolowanego przez policję parku, dość daleko od mojego mieszkania. Była bardzo cicha, spokojna noc, nawet jak na środek tygodnia. Rzadko kiedy mijał mnie samochód, nie spotkałem żadnego innego spacerowicza. Park, jak przez większość nocy, był zupełnie pusty.

Oddaliłem się od głównej drogi i spacerowałem boczną, gorzej oświetloną ulicą. Zauważyłem go mniej więcej w tym momencie, kiedy postanowiłem już zawrócić do mojego mieszkania. Na drugim końcu ulicy, po mojej stronie, dostrzegłem sylwetkę mężczyzny. Tańczył. To były dziwne ruchy, przypominały walca, ale kończył każdy segment dziwnym, dużym krokiem do przodu. Można by uznać, że to był taniec i chód jednocześnie. Skierowany prosto na mnie.

Uznając, że jest najprawdopodobniej pijany, postanowiłem zejść do krawędzi chodnika, jak najbliżej drogi, żeby dać mu więcej miejsca. Im bardziej się zbliżał, tym bardziej widoczna stawała się gracja w ruchach. Był bardzo wysoki i rachityczny, miał na sobie stary garnitur. Tańczył coraz bliżej mnie, w końcu mogłem dostrzec nawet jego twarz. Oczy miał szeroko otwarte i dzikie, głowę odchyloną lekko do tyłu, pusty wzrok zaślepiony w niebo. Jego usta rozciągnęły się w boleśnie szerokiej parodii uśmiechu.

Widząc to, postanowiłem przejść na drugą stronę ulicy.

Oderwałem od niego spojrzenie i przeszedłem przez pustą drogę. Gdy dotarłem do przeciwnej strony, zerknąłem do tyłu... i stanąłem jak wryty. Przestał tańczyć i stał jedną nogą na ulicy, drugą na krawężniku, idealnie równolegle do mnie. Miał twarz zwróconą w moją stronę, ale dalej obserwował niebo. Nadal uśmiechał się karykaturalnie szeroko.

To było dla mnie wybitnie niepokojące. Zdenerwowany zacząłem iść dalej, ale zatrzymałem spojrzenie na mężczyźnie. Nie poruszył się.

Kiedy zaczęła nas dzielić dość rozsądna odległość, odwróciłem się od niego na chwilę, by zerknąć na chodnik przede mną. Był kompletnie pusty. Na ulicy również nie było żadnego samochodu. Wciąż podenerwowany wróciłem wzrokiem do miejsca, w którym stał, by go tam nie odnaleźć. Na ułamek sekundy poczułem, że mogę już odetchnąć z ulgą. Dopóki znów go nie zauważyłem. Przeszedł przez ulicę i teraz lekko przykucnął. Nie byłem pewien, jak daleko się znajduje, było ciemno - ale z całą pewnością mogłem stwierdzić, że jest zwrócony w moją stronę. Nie patrzyłem na niego tylko jakieś dziesięć sekund, więc musiał poruszać się szybko. Byłem w takim szoku, że stałem tam przez jakiś czas, wpatrując się w niego. Nagle znów ruszył ku mnie. Robił gigantyczne, przesadzone kroki, dotykając chodnika tylko czubkami butów. Wyglądał zupełnie jak postać z kreskówki, która dramatycznie się skrada. Z tym że on poruszał się bardzo, bardzo szybko.

Chciałbym powiedzieć, że w tym momencie uciekłem, wyciągnąłem gaz pieprzowy lub mój telefon, cokolwiek. Ale nie. Po prostu stałem tam, całkowicie niezdolny do ruchu, kiedy uśmiechnięty facet kroczył ku mnie.

Kiedy dzieliła nas długość jednego samochodu, znów się zatrzymał. Wciąż wykrzywiając się tym groteskowym grymasie uśmiechu, wciąż wgapiając się w niebo.

Gdy w końcu mogłem wydusić z siebie głos, wypaliłem pierwszą rzecz, jaka wpadła mi na myśl. Chciałem zapytać "czego, kurde, chcesz?" wściekłym, rozkazującym tonem. Wydobyło się ze mnie tylko ciche skomlenie: "czego, kuuuu...".

Nie wiem, czy ludzie potrafią wyczuć strach, ale z pewnością mogą go usłyszeć. Sam usłyszałem go w moim głosie i to sprawiło tylko, że byłem jeszcze bardziej przerażony. Ale on nie zareagował. Po prostu stał tam i się uśmiechał.

A potem, po chwili, która była dla mnie wiecznością, odwrócił się, bardzo powoli. Zaczął oddalać się, tańcząc swoją wariację walca. Po prostu. Nie chciałem znów się od niego odwracać, więc obserwowałem go tak długo, aż niemal zniknął mi z pola widzenia. I wtedy coś sobie uświadomiłem. Już się nie oddalał. Już nie tańczył. Patrzyłem z przerażeniem, jak odległy przed chwilą kształt jego sylwetki stawał się coraz większy i większy. Wracał w moją stronę. I tym razem biegł.

Ja też zacząłem biec.

Wybiegłem z bocznej ulicy z powrotem na lepiej oświetloną, większą drogę z jakąkolwiek oznaką życia i ruchu. Obejrzałem się za siebie, ale nigdzie nie mogłem go dostrzec. Całą drogę do domu oglądałem się nerwowo przez ramię, spodziewając się zobaczyć jego głupi, cholerny uśmiech, ale nigdy się nie pojawił.

Mieszkałem w tym mieście jeszcze pół roku, ale już nigdy nie wyszedłem na kolejny spacer tak późną porą. W jego twarzy było coś, co zawsze mnie prześladowało. Nie wyglądał na pijanego ani naćpanego. Wyglądał na całkowicie i zupełnie obłąkanego człowieka. I to jest bardzo, bardzo przerażający widok.

Jeden z użytkowników reddita, zainspirowany tą historią, postanowił stworzyć krótki filmik i zaprezentował go kilka dni temu.

http://www.youtube.com/watch?v=_u6Tt3PqIfQ

autor: blue_tidal

tłumaczenie: guest

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Nie chcę spoilerowac ale uważajcie, bo koniec tego filmiku jest trochę inny niż w opowiadaniu. I osobiście mało co zawału nie dostałem.
Odpowiedz
tyle lat szukalam tego jedynego opowiadania, kazde bylo takie szare bez wyrazu.. jedne straszyly drugie wogole ale zadne nie mialy tego czegos, ale to opowiadanie... jest najlepszym ze wszystkich bedzie trudno je przebic, o ile da sie je przebic ;)
Odpowiedz
Ale ciekawe
Odpowiedz
Smilling man, slender man. Kto jeszcze?
Odpowiedz
Smiling Man ciekawe *_*
Odpowiedz
Po prostu: ZA-JE-BI-STE! *-*
Odpowiedz
Co jest na filmiku?
Odpowiedz
Dobre!
Odpowiedz
Łał. Bardzo straszne
Odpowiedz
Mam nowego idola - Smiling Mena *^*
Odpowiedz
dobre :D
Odpowiedz
Lesiu, mam 2 wiadomości dobrą i złą. Tradycja nakazuje zacząć od złej, zatem to juz było u nas na stronie, inny tytuł bodajże ale było, a ta druga to bardziej pocieszenie, bo twoja wersja jest ciekawsza i fajniej napisana, tak przyjaźniej.
Odpowiedz
świetny!
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje