Historia

W głąb Jaskini

jaggg 4 10 lat temu 6 384 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Od lat fascynują mnie górskie jaskinie i różnego rodzaju podziemne korytarze czy pomieszczenia. To co jest pod ziemią, pod nami, jest takie tajemnicze i zagadkowe. Od czasu do czasu wraz z moim przyjacielem Jakob'em, który ma podobne zainteresowania organizowaliśmy sobie wycieczki w głąb jaskin różnych gór w całej Europie. Poznaliśmy się na Uniwersytecie w Helsinkach, razem studiowaliśmy turystykę. Ostatnią naszą wyprawą było zejście w jamę góry leżąca w południowej części Finlandii. Było to raczej duże wzgórze, a nie góra, ale zbytnio nam to nie przeszkadzało. Ważne aby w środku było ciekawie.

Jak sie potem okazało wzgórze położone było w głąb dużego iglastego lasu. Dojechaliśmy wypożyczonym Jeep'em polną drogą najbliżej wzniesienia jak mogliśmy. Kiedy droga się skończyła byliśmy zmuszeni z całym sprzętem na plecach iść pieszo. Było około pół kilometra do przejścia. Już na miejscu, pod wzgórzem Jakob wypatrzył duże wejście do groty. Musieliśmy przejść dodatkowo 100 metrów w górę...

Chwilę przed wejściem do jaskini upewniliśmy się czy czegoś nie zapomnieliśmy, czy mamy wszystkie najważniejsze rzeczy przy sobie. Wszystko było na miejscu. Mogliśmy ruszać. Mój przyjaciel wszedł pierwszy, ja za nim. Jaskinia była pozioma, przynajmniej na początku. Kiedy smugi dziennego światła przestały do nas docierać prędko włączyliśmy latarki. Czym dalej w głąb wejścia tym przejście robiło się co raz cieśniejsze.

Nagle Jakob poinformował mnie, że jego latarka szfankuje. Faktycznie, smuga światła z jego latarki pojawiała się i znikała wciągu niecałej sekundy. Powiedział że musi wymienić baterię, a mi kazał się nie oddalać. Nie fajnie byłoby gdyby któryś z nas się zgubił... a tylko Jakob miał mapę jaskiń góry w której się znajdowlaiśmy. W czasie gdy mój przyjaciel dość ociężale poszukiwał nowych baterii do latarki w swoim plecaku, ja jednak skorzystałem z okazji i poszedłem kilka metrów dalej, w głąb groty. Panowała tam totalna ciemność, na szczęście moja latarka, która działa prawidłowo rozpraszała światło po całym skalnym korytarzu. Kiedy miałem się właśnie wracać poczułem że jedną nogą nie czuję gruntu... Zorientowałem sie zbyt późno i z wielkim hukiem poleciałem o 'piętro' niżej. Wpadłem do niewielkiej groty z wysokości około 5 metrów. Może się to wydawać niewiele, ale na moim miejscu inaczej byś o tym myślał...

Leżałem przez kilka sekund bez ruchu. Nie mogłem początkowo oddychać, jednak po kilku sekundach odzyskałem oddech... Spróbowałem wstać, ale musiałem najprawdopodobniej zwichnąć kostkę, bo strasznie mnie bolała. Wtedy dopiero usłyszałem głos Jakob'a. Wołał mnie, pytał się gdzie jestem, co się stało. Kiedy dotarł do dziury do której wpadłem zaświecił na mnie z góry swoją działającą już latarką. Wtedy zauwarzyłem w jakim stanie jest moja noga. Tak jak przeczuwałem, była zwichnięta. Nie byłem wstanie chodzić, nawet wstać było mi trudno. Jakob nerwowo zaczął szukać w swoim plecaku czegoś co pomogłoby wnieść mnie spowrotem na górę. Ja tym czasem czekałem. Światło z latarki przyjaciela już nie było na mnie skierowane, oczywiste.. przecież Jakob sam musiał widzieć czego szuka w plecaku. Moja latarka z kolei gdzieś się podziała. Musiała wypaść mi z rąk kiedy spadałem w dół i gdzieś przepadła. No nic, pozostało mi czekać w totalnej cichej ciszy...

Nagle coś usłyszałem. Usłyszałem coś na 'piętrze' na którym byłem. To z pewnością nie był Jakob... on przecież był zajęty kompinowaniem jak mnie stąd wyciągnąć. Szurał trochę plecakiem po skalnej podłodze, ale to nie było to. Siedziałem teraz i wsłuchiwałem się w ten dziwny dźwięk. Źródło odgłosu było niedaleko mnie... jakieś 10 metrów! Wydawało mi się że coś chodzi po skalnej ziemi szorując stopami o podłoże. Nagle dźwięk ucichł, cisza... i wtedy to coś odezwało się! Cichym, przerażonym głosem jąkając się lekko powiedziało:

- T-to coś... mie-eszka w skałach. Porusza się pomiędzy nim-mi... Boj-ję się tego. Nie wie-em co to...

- Kim jesteś? Co tu robisz?!

Próbowałem dowiedzieć się z kim mam przyjemność dzielić jedno 'piętro' w tej cholernej jaskini!

- To porusza się pomiędzy skała-ami... pssst

Nagle tajemnicza postać ucichła. Zapanowała kompletna cisza. Nawet Jakob'a nie było słychać jak szpera w swoim plecaku.

- Najdziw-wniejsze jest to, że to coś nie-e lubi ś-świat-tła.

Dokończyła tajemnicza postać. Odruchowo spojrzałem w górę, latarka mojego przyjaciela wciąż świeciła...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Ciekawe *-*
Odpowiedz
Przecież każdy znawca creepypast domyśli się, co jest dalej :) Opowiadanko eleganckie.
Odpowiedz
I tyle? JAki koniec? Pozostają domysły, a w tym wypadku to nie fajnie...
Odpowiedz
Ło kurwa!
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje