Historia
Paraliż przysenny
Otóż na wstępie piszę, że nie musicie mi wierzyć. Przeżycie które mi towarzyszyło było wtedy nie do zaakceptowania. Nie wierzyłem w to co się działo. Może zacznę od początku.
(czas może być trochę zmieniony z racji że było to kilka lat temu i nie pamiętam dokładnych godzin)
Godz. 19:00 Wracam od swojej ukochanej (teraz już ex)do domu. Mieszkałem w bloku i miałem od niej niespełna 5 minut drogi pieszo. Dosłownie kilka ulic. Było to lato, więc wracałem na krótkim rękawku. W domu jak zawsze był ojciec przed telewizorem i oglądał dzienniki. Zawsze to robi całe dnie. Mama jeszcze w pracy bo zawsze pracowała na popołudniową zmianę. Usiadłem do komputera posprawdzać pocztę itp. Na naszą-klasę jeszcze wejść (facebooka jeszcze nie było) Po tym nim się spostrzegłem była już 22:00, a że jutro do szkoły na rano to poszedłem spać. Czemu tak wcześnie? Odkąd pamiętam miałem problemy z snem. Zasypianie trwało nawet kilka godzin czasami. Nie tej nocy.
Tak jak pisałem położyłem się do łóżka. Mieliśmy łóżko piętrowe. Ja spałem na dole, a mój młodszy o 4 lata brat na górze. Wcześniej spał tam mój brat można by powiedzieć bliźniak. Różnica wieku to był 1 rok, ale byliśmy tak podobni że czasami mówili na nas bliźniaki. Długo się nim nie nacieszyłem bo zmarł w wyniku choroby nowotworowej w wieku 5 lat. No ale nie o nim ta historia. Położyłem i już zasypiałem co długo mi nie zajęło. Może pół godziny (dla mnie to na prawdę szybko) Gdy nagle usłyszałem głośne warknięcie, jakby pies szczeknął mi nad uchem. Z tym że ja nie mam psa. Otworzyłem oczy i oczywiście żadnego zwierzaka nie było. Więc zamknąłem znowu oczy i próbowałem od nowa zasnąć.
Udało się już śpię. Nie pamiętam co mi się śniło, z resztą, to nawet nie istotne. Gdy nagle się przebudziłem. Patrze na zegarek 3:10. Kilka dni wcześniej jeszcze oglądałem film w którym mówili że 3:15 to godzina szatana, bo jest odwrotna do godziny o której zmarł Jezus na krzyżu 15:15. Położyłem się znowu. Lecz gdy tylko się położyłem i ledwo co zamknąłem oczy usłyszałem straszny dźwięk. Nie wiem jak go opisać. Ni to rzępolenie na skrzypcach ni to trzaski. Brzmiało, jakby ktoś zawinął grzebień w papier i próbował na tym się uczyć grać. Dźwięk był tak głośny, że wszyscy w domu powinni się obudzić. Jednak wszyscy spali. Kiedy otworzyłem oczy dźwięk ustał. Znowu zamknąłem powieki i poczułem ogromne zmęczenie i po dosłownie sekundzie od zamknięcia powiek znowu ten straszny dźwięk jeszcze głośniejszy. Znowu otworzyłem oczy pomimo wielkiego zmęczenia. Wszystko trwało może minute z rozpoznaniem sytuacji itp. Zamknąłem oczy już po raz kolejny i od razu usnąłem.
Obudziłem się znowu. Wiedziałem że coś jest nie tak. Nie mogę się ruszyć. Głową nie mogę obrócić. Nawet palcem kiwnąć. Wiedziałem teraz jak się czują osoby sparaliżowane i z całego serca im współczuje. Czuć to, to był koszmar. Nie chcecie tego czuć. Myślę sobie to pewno sen. Zaraz się obudzę i będzie jak dawniej. Zamknąłem oczy, bo tylko powiekami mogłem ruszać i próbowałem zasnąć. Nagle znowu ten straszny dźwięk. Z automatu otworzyłem oczy i zobaczyłem to. Najstraszniejszy widok jaki miałem przed oczami. Widziałem tylko twarz jakby namalowana na powietrzu jakieś 30 cm od mojej twarzy. Wyglądała na twarz kobiety, ale zdecydowanie jakby nie była człowiekiem. Blada i przeźroczysta. Oczy bez życia i bardzo słabo widoczne, tak jakby ich nie było. Zamiast nosa tylko 2 dziurki. Usta wyglądały jak pozioma kreska namalowana na twarzy. Miała włosy ciemne ale nie wiem czy faliste czy jaki bo nie zwróciłem na to uwagi. wpatrywałem się w jej ślepia. Z sekundy na sekundę coraz bardziej się bałem. "Co ona mi zrobi? Czy jest nie bezpieczna." Takie myśli mi przechodziły przez głowę. I oczywiście kim to co kur*a jest!? Chciałem wrzeszczeć by kogoś obudzić, cokolwiek. I próbowałem z całych sił wrzasnąć, ale nie mogłem. Jedynie ciche pomruki udało mi się uwolnić, ale były zbyt ciche by kogokolwiek obudzić. Sam je ledwo słyszałem. TO BYŁO NAJBARDZIEJ PRZERAŻAJĄCE. Ta nie moc i uległość wobec istoty nade mną. Nic nie mogłem zrobić. Nagle owa postać, mimo że widziałem tylko twarz, złapała mnie w okolicy żeber i zaczęła mocno ściskać. Teraz wiedziałem, że to nie sen (we śnie nie czuje się bólu) i nie są to żarty. Czułem ogromny strach. Bałem się, że zaraz umrę. Ból był silny i przeszywający, wręcz nie do wytrzymania, ale nie mogłem kompletnie nic zrobić. Skoro już wyczerpały mi się pomysły, a wołanie o pomoc też jest nie możliwe to zacząłem się modlić. Tak, tak, jak trwoga to do Boga, ale ja nie miałem już żadnej drogi ucieczki, więc tylko modlitwa była jeszcze jakąś nadzieją. Zacząłem odmawiać "Zdrowaś Maryjo". W miarę jak się modliłem twarz "puściła" mnie swymi niewidzialnymi łapami i zaczęła się wydzierać jakby ktoś ją wrzątkiem polewał. Ja nie przestawałem. Darła się wniebogłosy. Im dłużej się modliłem tym bardziej to coś krzyczało w obcym dla mnie języku. Nie powiem, że to łaciński, bo nie wiem co to za język. Czy to był demon? Nie wiem. Wiem jedno, to nie był sen, że to wszystko dzieje się naprawdę, a ten pies co mi szczeknął tak jakby chciał żebym nie zasnął. Chciał mnie obronić. Nie wiem jaką rolę pełnił w tym wszystkim ale wiem że nie bez przyczyny mnie wtedy obudził. Po chwili wszystko ustało. Twarz jakby rozpłynęła się w powietrzu. Odzyskałem władzę w rękach i nogach. Zerwałem się z łóżka i spojrzałem na brata u góry. Spał w najlepsze gdy ja przeżywałem najgorsze chwilę w moim życiu. Spojrzałem na zegarek. Nie była to 3:15 a 3:20. Wydawało mi się że to trwało z godzinę lekko, a minęło zaledwie 10 minut. Położyłem się do łóżka i włączyłem po cichu telewizor. Nie chciałem zasnąć. Bałem się, że jak zasnę, znowu to się przydarzy. Po godzinie walki, z tym uczuciem mocnego zmęczenia stwierdziłem że postaram się zasnąć. Reszta nocy przebiegła spokojnie. Oczywiście z rana niewyspany i zły, że pomimo, że tak szybko zasnąłem nie udało mi się znowu wyspać poszedłem do szkoły na pół przytomny.
Powiedziałem o tym tylko 3 osobom. Następnego dnia swojej dziewczynie, która twierdziła że jak to się powtórzy to mam iść do egzorcysty. Rok później przyjacielowi. Nie wyśmiał mnie, a nawet uwierzył. Z resztą nawet jakbym powiedział że widziałem różowego słonia to też by mi uwierzył bo wie że ja nigdy mu nie kłamię.
Minęło od tej sytuacji parę lat. Nie dawno znowu obudziłem się w środku nocy i znowu usłyszałem ten straszny dźwięk, ale tylko raz. Potem znowu obudziłem się sparaliżowany w środku nocy, ale tym razem nie było żadnej twarzy. Po prostu nie mogłem się ruszyć. Tym razem trwało to o wiele krócej i nie było takie straszne. Powiedziałem o tym lekarzowi. Nie o wszystkim a jedynie o tym paraliżu w nocy. Nie wiedział co to jest.
Długo się zastanawiałem co to może być i znalazłem rozwiązanie. Teraz mi uwierzycie, bo podeprę swe przeżycie dowodem. Tak, jedyna historia tu, którą można udowodnić. Wpiszcie sobie w google paraliż przysenny i poczytajcie o tym, a będziecie wiedzieć o czym mówię. Jest to całkiem normalne tylko, że zdarza się bardzo rzadko i średnio 1 osobie na 100 000 raz w życiu. A że ja widziałem jeszcze do tego twarz i czułem ból, to zdarza się to jednej osobie na miliard. Tak więc można powiedzieć, że miałem ogromne "Szczęście" że akurat na mnie to trafiło.
Jak kiedyś w środku nocy obudzisz się i nie będziesz mógł się ruszyć. Nie panikuj. Nie stanie Ci się krzywda, pomimo bólu nie odniosłem żadnych obrażeń. Co mnie bardzo też zdziwiło bo byłem pewny że będę miał żebra połamane.
To tyle o mojej chwili grozy. Mam nadzieję że wam się podobało. Nie jest to legenda. To się na prawdę przydarzyło.
----------------------------------------
--- Od redakcji Straszne-Historie.pl
Wszystkim zainteresowanym polecamy również encyklopedyczną definicję tego zjawiska:
Porażenie przysenne (paraliż senny, paraliż przysenny) – stan występujący podczas zasypiania lub rzadziej podczas przejścia ze snu do czuwania, objawiający się porażeniem mięśni (katapleksja) przy jednoczesnym zachowaniu pełnej świadomości.
Osoba doświadczająca paraliżu przysennego ma wrażenie ogarniającej niemocy, nie jest w stanie wykonać żadnych ruchów ani mówić. Zjawisku temu towarzyszą zazwyczaj bardzo nieprzyjemne doznania psychiczne, takie jak wrażenie ogłuszającego dudnienia lub dzwonienia w uszach, bezwładnego spadania, wykręcania ciała, przygniecenia klatki piersiowej lub kończyn. Prawie zawsze towarzyszy mu przyśpieszony rytm serca oraz uczucie strachu. Podczas paraliżu możliwe jest również występowanie różnego rodzaju halucynacji, zarówno wzrokowych, słuchowych, jak i dotykowych.
Stan taki występuje fizjologicznie podczas snu i zapobiega wykonywaniu przypadkowych ruchów ciała. Ze zjawiskiem paraliżu przysennego mamy do czynienia wówczas, gdy mózg zaczyna wysyłać owe impulsy w niewłaściwym momencie: przy gwałtownym wybudzaniu się ze snu w fazie REM, lub podczas zasypiania, gdy nie doszło jeszcze do utraty świadomości.
W czasie paraliżu przysennego jedynymi grupami mięśni, na które można mieć świadomy wpływ, są mięśnie oddechowe i mięśnie gałek ocznych. Wykonywanie szybkich i gwałtownych zamierzonych wdechów i wydechów może ułatwić wybudzenie się, jednakże stan paraliżu trwa na ogół krótko i w ciągu kilku minut samoistnie przechodzi w całkowite wybudzenie lub sen.
(Za Wikipedią)
Komentarze