Historia

Clown.4.Rent@gmail.com

sundowner 15 10 lat temu 8 839 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Nazywam się Pan Bongo i jestem profesjonalnym klaunem.

Zajmuję się tym od 15 lat.

W 1997 roku ukończyłem Ringling Bros. Barnham and Bailey Clown College, od ubiegłego roku koledż ma swoją stałą siedzibę.

Jestem typem, którego często nazywa się klaunem "Włóczęgą" lub "Wędrowcem". Najczęściej jednak wołają na mnie "Smutny Klaun", kiedy jestem wytykany palcami przez dzieci.

Jestem smutnym klaunem.

Nie jesteśmy już dzieciom potrzebni. Nie zatrudnia się nas na przyjęcia urodzinowe lub inne specjalne wydarzenia, jak to miało miejsce niegdyś.

Zawód klauna podzielił los dodo.

Pamiętam wchodzenie do domu jakiejś rodziny, tę radość pojawiającą się na twarzach dzieci jak w bożonarodzeniowy poranek. Bawiły ich żarty i wygłupy, cała ta atmosfera humoru, którą przynosiłem ze sobą.

Już tak nie jest.

W dzisiejszych czasach dzieciaki nie zwracają uwagi na klauna. Przynajmniej nie tak, jak kiedyś.

Jestem smutnym klaunem.

Nigdy nie miałem swoich pięciu minut.

Przez ostatnie kilka lat ciężko się z tego utrzymać i większość z nas nie chce rezygnować ze swojego wymarzonego zajęcia, ale niektórzy nie mają wyboru.

Ja?

Ja się nie poddaję.

To moje całe życie.

To czyni mnie tym, kim jestem.

Jestem klaunem.

Jednak w związku z tym, że cały ten biznes wygląda jak wygląda, zostałem zmuszony do "poszerzenia horyzontów".

Niedawno spotkałem się ze starym przyjacielem. Kiedyś byliśmy w tej samej klasie. Nie widziałem go od lat, więc byłem podekscytowany, kiedy mnie zauważył i zawołał. Po kilku piwach zaczęliśmy wspominać stare, dobre czasy, omawiać dzisiejszy rynek pracy w branży, a właściwie jego brak. Powiedział mi, co robił przez te wszystkie lata.

- Nie tylko dzieci lubią klaunów - wyszeptał zionąc piwnym oddechem.

Podsunął mi skrawek papieru i klepnął mnie po ramieniu. Nachylił się znacząco w moją stronę zanim wstał i wyszedł z baru.

- Szukamy ludzi.

Odwróciłem kartkę i zobaczyłem adres.

Kolejnej nocy, w pełnym makijażu, stałem u drzwi domu nieznajomego.

Moje serce waliło jak szalone, gdy wciskałem guzik dzwonka.

To był jeden z tych długo grających dzwonków. Miałem wrażenie, że trwało to długie godziny.

W końcu drzwi się otwarły, a przede mną stanęła piękna, tleniona blondyna.

Była pokryta jaskrawą galaretką, a te szpilki musiały mieć chyba z 15 centymetrów.

Uśmiechnęła się od ucha do ucha, złapała za rękę i poprowadziła wgłąb ogromnego domu. Był pełen ludzi. Mężczyźni, kobiety, starzy, młodzi, czarni, biali. Nie sposób było ich zliczyć.

Wszyscy się do mnie uśmiechali, gdy przechodziłem obok.

Zaprowadzono mnie na schody, a potem do małego pokoju z wielkim, ozdobnym lustrem. Kobieta mnie posadziła i wyszła.

Otworzyłem torbę i poprawiłem makijaż. Przyjąłem, że po to właśnie mnie tu przyprowadziła.

Upewniłem się dwa razy, że mam wszystkie swoje rekwizyty.

Byłem gotowy.

Wsunąłem moje duże klaunie buty, a chwilę potem do pomieszczenie wszedł facet. Był koło czterdziestki z wyraźną siwizną przebijającą się na włosach. Wyglądał, jakby bardzo o siebie dbał, ten smoking musiał kosztować tysiące.

- Jesteś gotowy? - zapytał spoglądając na zegarek.

- Tak, proszę pana - powiedziałem starając się ukryć drżące dłonie.

- Świetnie - powiedział z takim samym uśmiechem jak kobieta wcześniej. - Za mną.

I poszedłem.

Doszliśmy do pokoju na końcu korytarza. Było w nim zupełnie ciemno, kiedy weszliśmy. Nawet w mroku byłem w stanie poczuć, że był bardzo duży.

Mężczyzna przełączył pstryczek włączający światło, połowa pokoju rozświetliła się. Wszyscy ludzie z dołu siedzieli na skórzanych fotelach i przyglądali mi się. Wszyscy się uśmiechali. Wszyscy wydawali się niemal... jakby byli na prochach.

Facet poklepał mnie po ramieniu i oddalił się na tyły pomieszczenia, zniknął w mroku.

Nie miałem pojęcia, co się dzieje.

Maleńkie, czerwone światełko zaświeciło się z tyłu. Wyglądało, jakby znajdowało się na statywie.

Druga połowa pomieszczenia również została oświetlona.

Wszystkie ich głowy obróciły się jednocześnie.

Obróciły się w kierunku łóżka.

Na dziewczynę.

Oczy i usta miała dokładnie zaklejone taśmą.

Była naga.

Kończyny rozciągnięte i przywiązane do rogów łóżka.

Zza taśmy klejącej dochodziły stłumione krzyki.

Wszyscy znów spojrzeli na mnie, a moment później tamten facet wyłączył światła nad publicznością.

Przez ułamek sekundy, zanim zapadła nad nimi ciemność, ujrzałem radość na ich twarzach. Rozpromienieni jak dzieci w bożonarodzeniowy poranek.

Byli tam... dla mnie.

Dźwięk rozpinanych zamków błyskawicznych wypełnił pokój.

Nadeszło moje pięć minut.

Więc jeśli ktoś z was chciałby skorzystać z moich usług, to czekam na wiadomość.

Nazywam się Pan Bongo, jestem klaunem do wynajęcia.

Zawsze szukam możliwości rozwoju.

Liczę na szybki kontakt.

-Pan Bongo - Clown.4.Rent@gmail.com

---

Tłumaczenie: Lestatt Gaara

Autor: REMASKED

---

(CC) BY-NC-ND 3.0 © Przy kopiowaniu proszę o zachowanie autora i źródła.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Przyjemnie się czytało, ale komentarz piszę po to, żeby docenić tłumacza. Pisze bardzo ładnym językiem c:
Odpowiedz
Na początku nie zrozumiałem ale po chwili skojarzyłem
Odpowiedz
Nudne.
Odpowiedz
Fajne, może nie straszne, ale fajne. Czuć było takie napięcie w historii ;)
Odpowiedz
A
Odpowiedz
H
Odpowiedz
I
Odpowiedz
K
Odpowiedz
Brr
Odpowiedz
zajebiste :)
Odpowiedz
Wcześniej nie wiedziałam, czemu boję się klaunów... teraz już wiem :"<
Odpowiedz
To raczej nie jest historia na to miejsce.. albo bynajmniej tak mi się wydaje. :P
Odpowiedz
nie ogarniam :<
Odpowiedz
co było sex? :D
Odpowiedz
Historia super, ale nie rozumiem zakończenia :P
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje