Historia

Chłopiec z fotografii
Pewnego dnia robiąc porządki na strychu znalazłam stary album ze zdjęciami. Bez dłuższego namysłu otworzyłam go i
zaczęłam oglądać rodzinne fotografie. Na zdjęciach byli moi rodzice, babcie, ciocie i kuzyni.
Nagle zza okładki albumu wypadła tuż pod moje nogi fotografia z datą '24 lipca 1997'. Podniosłam ją.
Na zdjęciu byłam roczna ja, moi rodzice...i jakiś chłopiec w tym samym wieku. Schowałam zdjęcie do kieszeni i stwierdziłam,
że zapytam rodziców kto to jest przy kolacji.
Nadeszła godzina 19:00 i właśnie siadaliśmy do stołu. Po chwili dałam mamie fotografie i powiedziałam 'Mamo, kim jest ten chłopiec'?
Mama popatrzyła na zdjęcie, na mnie, później na tatę i znów na mnie. Wyglądała na zdziwioną i skołowaną.
Jednym ruchem podarła zdjęcie i rzuciła je na ziemię. 'Nikt ważny córeczko' - powiedziała. Byłam w szoku.
Pierwszy raz widziałam w ich oczach takie przerażenie. O co mogło im chodzić? Postanowiłam,
że najlepiej będzie przespać się z tym pytaniem i bez zastanowienia poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i
położyłam się na łóżku wlepiając się bezczynnie w sufit. Długo dręczyło mnie to pytanie lecz w końcu zasnęłam.
Przyśnił mi się sen. W tym śnie ujrzałam moją matkę w szpitalu. Właśnie rodziła. Po 30 minutach nieustannego krzyku i
bólu na świat przyszło dwoje dzieci - chłopiec i dziewczynka. Usłyszałam głos lekarza 'Gratulacje! Urodziła pani zdrowe bliźniaki'.
Jednak moja mama nie przypominała wtedy tych szczęśliwych kobiet, których dzieci właśnie przyszły na świat. Była raczej...zawiedziona.
Wgapiała w nowonarodzonego synka złowrogie spojrzenie.
Jakiś grzmot...i nagle jestem w naszej piwnicy. Mama trzyma chłopczyka ubranego w nowe, czyste, niebieskie śpioszki. Dziecko płacze.
Tata bierze sznur. Jeden koniec zahacza na haku przy suficie, z drugiego robi pętle. Co on chce zrobić? Chwila! Wkłada ją na szyję malucha i
mocno zaciska. Dziecko wyje z bólu. Rodzice z ulgą odchodzą...a ja jestem świadkiem jego śmierci.
Obudziłam się z krzykiem. Zastanawiające jest to jak bardzo to dziecko przypominało tego chłopca ze zdjęcia. Na szczęście to tylko zły sen!
Zwykły koszmar! Otworzyłam drzwi. Rodzice już dawno wyszli do pracy, dlatego w domu panowała cisza. Poszłam do kuchni by zrobić sobie śniadanie.
Nagle w oknie zobaczyłam jakiegoś chłopaka mniej więcej mojego wieku. Stał na środku ogrodu i wgapiał się w niebo. Wyszłam na zewnątrz.
'Hej! Kim jesteś i co tu wogóle robisz? Wyjdź stąd'! - powiedziałam. Odwrócił się w moją stronę Był blady...a na szyi miał widoczy ślad.
Uśmiechnął się do mnie, pogłaskał po głowie i powiedział 'Moja głupiutka siostrzyczko, przecież ja tu mieszkam'.
Komentarze