Historia
Donikąd, albo na koniec świata.
Swego czasu po większych miastach naszej aglomeracji jeździł tramwaj "donikąd" jak głosił napis na tablicy. Był biały i nie zatrzymywał się na żadnym przystanku. Ludzie dla "fanu" próbowali go zatrzymać, jednak zawsze bez skutku, tramwaj nigdy, nikomu się nie zatrzymał. Krąży jednak legenda o dziewczynie, której ta sztuka udała się. I to w dodatku nieświadomie.
Była ciepła, sierpniowa noc, jaśniejąca od miejskich świateł. Ruch na ulicach już zamarł i kursowały jedynie już linie nocne. Pewna blond włosa dziewczyna ubrana w białą sukienkę stała na przystanku i wyglądała jak zjawa. Wiatr bawił się jej lokami tworząc fantazyjne fryzury ulotne jak on sam. Dziewczyna raz, po raz odgarniała włosy z szczupłej twarzy i starała się je opanować. Szare oczy intensywnie wpatrywały się w zakręt torowiska, na którym miał jechać jej tramwaj. Ku jej zdumieniu zza zakrętu nie wyłoniła się 113* na którą czekała tylko biały tramwaj bez numeru kursujący "donikąd". Skład ze zgrzytem zatrzymał się przed osłupiałą dziewczyną, otworzył drzwi i czekał na jedyną pasażerkę, która nie miała odwagi wsiąść. Po chwili ciekawość wzięła górę nad strachem i dziewczyna wsiadła i podeszła do motorniczego.
- Ile za kurs? - zapytała drżącym głosem. Spodziewała się, że w tym tramwaju obowiązuje inny cennik.
- A, gdzie panienka chciałaby jechać?
- Przecież ten tramwaj kursuje donikąd, tak, więc chyba tam chciałabym jechać - zaśmiała się nerwowo.
- No niby panienka ma rację, ale jest to kurs specjalny, tylko dla panienki, więc panienka musi zdecydować, gdzie chce jechać. - motorniczy mówił i zwracał się do dziewczyny jakby był z innej epoki. Dziewczyna przyjrzała mu się, ale wyglądał jak zwykły motorniczy, nie miał w sobie nic z ducha albo zjawy, po prostu musiał być tak wychowany.
- Mogę wybrać całkowicie dowolny cel podróży?
- Tak, może panienka. A ja postaram się tam panienkę zawieść.
- Chciałabym zwiedzić tyle miejsc... - rozmarzyła się dziewczyna. - Ale mam za mało pieniędzy, starczy mi tylko na zwykły bilet tramwajowy. - dodała racjonalnie.
- Niech się panienka nie martwi. - odpowiedział motorniczy z uśmiechem. - W tym tramwaju napędzanym wyobraźnią płaci się marzeniami, a czasami wspomnieniami, ale jazda pod prąd czasu jest trudniejsza, więc więcej też kosztuje.
- Jazda pod prąd czasu? - zdumiała się jedyna pasażerka tramwaju.
- Tak. Ja proszę panienki posiadam takie uprawnienia. - powiedział dumnie motorniczy. - To, więc jak? Gdzie panienkę zawieść?
- Na razie na Koniec Świata, a potem jeszcze pomyślę.
- Panienka bogata?
- W marzenia? Aż za bardzo! - zaśmiała się melodyjnie i usiadła w kabinie koło motorniczego.
Motorniczy zadzwonił dzwonkiem i tramwaj ruszył po torach uwożąc swoją jedyną pasażerkę na Koniec Świata. Gdy już znikł za następnym zakrętem rozpłyną się w powietrzu. Czasami jeszcze jeździ ulicami Katowic, Rudy Śląskiej, Zabrza, czy innych miast aglomeracji ze swoją jedyną pasażerką. Pasażerką, której nikt już więcej nie spotkał, bo była bardzo bogata w marzenia i podróżuje teraz białym tramwajem po całym świecie i jeszcze dalej. Jej skład nie potrzebuje trakcji ani torów; potrzebuje tylko siły jej wyobraźni, a, dopóki ta nie osłabnie, dopóty będzie trwał ten kurs...
* Numer tramwaju zmyślony.
Komentarze