Historia

Alison - Część pierwsza

skrzynka666 2 10 lat temu 1 060 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Co zrobisz, gdy stracisz dziecko? Pewnie się załamiesz. a co zrobisz, gdy okaże się, że taka okropność spotkała cię dwa razy? Lepiej nawet o tym nie myśleć...

California 19.08.1996

Zacznijmy więc od początku. Na sale porodowa trafia Marry Jackson, dwudziestoletnia dziewczyna nie mającą grosza przy duszy. Rodzi tam dziecko, którego nawet nie chce zobaczyć, kobieta dostaje ciężkiej depresji po porodowej, jest gotowa zostawić swoje maleństwo na pastwę losu, a nawet zabić dziecko, czego z resztą próbuje kilka dni po jego narodzinach. Uzbrojona w nożyczki wkracza na salę z noworodkami i rzuca się na to, które uważa za swoje. Lekarze w ostatniej chwili ratują niemowlę, robi się olbrzymie zamieszanie. Zamieszanie, w czasie którego z dwóch łyżeczek dziecięcych spadają tabliczki. Pewna nieozwana pielęgniarka, po tym jak obłąkana matkę wyprowadzono z pomieszczenia zamienia je miejscami nie znając dalszych konsekwencji tego czynu...

California 26.08.1996

Szpital opuszcza niczego nie świadoma rodzina Glassów ze swoją niedawno narodzona córeczką Irin. Wsiadają do samochodu i zostawiają placówkę daleko za sobą.

Mijają lata, Irin zdrowo rośnie. Mała, śliczna blondyneczka mimo całkowitego braku podobieństwa do któregokolwiek z członków rodziny podbiła serca wszystkich. Mała ma wszystko czego sobie zażyczy, aż do pewnego okropnego dnia. Sześcioletnia Irin wraz z mamą stała na przystanku autobusowym. Spokojny wiatr lekko kołysał drzewami. Wszystkie samochody grzecznie stały na światłach, gdy nagle jeden nie zważając na czerwone ruszył wprost na wiatę przystanku. Nikt nie zdążył z stamtąd uciec. Rozpędzone auto cudem minęła matkę małej, ale odebrało jej dziecko. Kierowca i cztery osoby czekające na autobus zginęły na miejscu. Straszliwa tragedia wstrząsnęła Glassami. Nigdy nie wybaczyli tego kobiecie, która wtedy prowadziła.

Minęły dwa lata. Rodzina postanowiła wypełnić pustkę po Irin adoptowanym dzieckiem. Na początku szukali dla siebie synka, by nie rozdrapywać nie do końca zagojonych ran, jednak gdy dotarli do placówki St. George wpadli na małą jasnowłosą Klarę. Dziewczynka wyglądała na bardzo radosną, trochę przypominała im Irin, zwłaszcza jej spojrzenie było równie przekonujące. Wystarczyło by ją ujrzeli i już podbiła serce małżeństwa.

- Klara, przeszła trudne chwile, na ramieniu ma wciąż gojący się ślad po tym jak jej matka wylała na nią wrzątek, gdy ta miała dwa latka. Dziecko przeżyło wiele, nim odebraliśmy ją matce. Wychowanie jej może stanowić pewne - zastanowiła się - kłopoty - tłumaczyła Glassom opiekunka sierocińca.

Ci jednak wcale się nie zniechęcali. W końcu Klara trafiła do ich domu.

Na początku było 'normalnie". Potem dziecko zaczęło wymyślać sobie kolejnych przyjaciół, rozmawiać z nimi szeptem. Jednak Doroty i David nie widzieli w tym nic niepokojącego. Aż do momentu, gdy w środku nocy obudziły ich hałasy dobiegające z kuchni. Zastali tam swoją adoptowaną córkę siedząca w kole ustawionym z płonących świeczek. Dziecko szeptało coś niezrozumiale. Glassowie, stwierdzili, że Klara lunatykuje. Doroty, czytała, że często zdarza się to osobom po przejściach. Odstawili ją do łózka i nazajutrz wyjaśnili jej, że nie powinna sama dotykać się do ognia. Ale podobne incydenty powtarzały się. Gdy rodzice usunęli wszystkie świece z domu odnajdywali Klarę w otoczeniu naznoszonych z całego domu lamp i latarek. Sytuacja pogorszyła się, gdy usłyszeli jej krzyk dobiegający z kuchni, był czyś dziwnie przytłumiony. Zdenerwowani ruszyli na dół. Dziecko siedziało w piecu, a drzwiczki zastawione były krzesłem, maszyna chodziła. Szybko wydostali z niego na pewno nie lunatykującą już córkę. Mała krzyczała tylko jedno, zupełnie ignorując przy tym zdenerwowanych rodziców.

- Alison, Alison, Alison!

Ciąg dalszy nastąpi....

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Poza tym to myślałam, że pisze się Dorothy...
Odpowiedz
NO więc koniec raczej niemrawy, no i to niezdecydowanie względem imion dziewczynka Klara, a rodzice Doroty i David? Prawie jakby wzięli ją z za granicy, nie mniej oczekuje, że następna część sie pojawi w miare szybko i będzie dobra ;)
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje