Historia
Zasłonięte zasłony
Cała historia wydarzyła się jakieś 2 lata temu. Pewnego pochmurnego wieczoru spacerując sobie w okolicach domu usłyszałam znajomy głos dochodzący ze starego śmietnika. Podchodząc coraz bliżej słyszałam jakby ten tajemniczy głos wołał moje imię.
-Halo!-krzyknęłam- jest tam kto?
-Ewelina, choć tu szybko- tajemniczy głos odezwał się znowu
-Kto tam jest?
-Choć tu szybko! Błagam! Nie mogą mnie zobaczyć!
Podeszłam ostrożnie do szarych murów cuchnącego śmietnika. Ku mojemu zaskoczeniu, tajemniczym głosem okazał się mój stary dobry kumpel z podstawówki.
-Wiktor, co ty tu robisz?- spytałam- i czemu jesteś cały we krwi?
-Zrobiłem coś bardzo głupiego-odparł- a to nie jest moja krew. Słuchaj, musisz mi pomóc...
-Zabiłeś kogoś? Wiktor gadaj ale już!
-Słuchaj, powiem ci wszystko, ale najpierw mi pomóż. Ojciec mnie zabije jak tak wrócę do domu. Pożycz mi proszę jakieś pieniądze na chleb i bluzę, moja jest cała we krwi.
-Dobrze ale co się stało?
-Przyjdź pojutrze z rana do opuszczonej fabryki, wiesz tej w której się spotykaliśmy z ekipą. Nie mów nikomu gdzie jestem. Rozumiesz?!
-Dobrze- odparłam, po czym dałam mu bluzę, parę groszy i gumę którą miałam w kieszeni. Wziął je po czym pobiegł w kierunku fabryki, najszybciej jak się dało.
Tej nocy nie mogłam spać. Ciągle myślałam o Wiktorze i o tym co okropnego mógł zrobić. Wstałam, podeszłam do okna, aż tu nagle... Zosia?
-Zosia, a co ty robisz tutaj?- spytałam z zaciekawieniem. Zosia również była moją przyjaciółką, a on dłuższego czasu dziewczyną Wiktora.
-Jest trzecia w nocy, co ty robisz tutaj?
Odwróciła się do mnie. Była blada, tak jakby właśnie za chwile miała upaść z wyczerpania.
-Postanowiłam się przejść- odparła- wiesz, piękna pogoda...
Rozmawiałyśmy jeszcze przez chwilę. Nagle coś mnie tknęło i spytałam się jej:
-Wiesz może co tam słychać u Wiktora. Nie było go dziś na wykładzie, ciebie z resztą też.
-Wiktor zapłaci za wszystko.- odpowiedziała, po czym dała znak, że musi już iść i poszła.
Wstałam o 10, umyłam się, ubrałam. Weszłam do kuchni aby coś zjeść. Śniadanie było przygotowane, przy stole siedziała mama. Widać było, że jest zatroskana.
-Co się stało?- spytałam
-Usiądź kochanie, widzisz, musimy porozmawiać. Wiktor i Zosia nie żyją.
Trzy dni później odbył się pogrzeb. Choć wszyscy mieli smutne miny i łzy w oczach, ja musiałam się dowiedzieć jak to się wszystko stało. Na szczęście mój znajomy miał ojca policjanta więc mogłam się go zapytać o tą katastrofę. Lecz zamurowało mnie gdy usłyszałam prawdę.
Z tego co ustalono, Wiktor i Zosia spotkali się, by przedyskutować sprawy ich związku. Wiktor dowiedział się, że Zosia ma romans, chciała mu to powiedzieć od dawna. Nie wytrzymał, złapał młotek i ... zabił ją. Dzień później znaleziono jego ciało w opuszczonej fabryce.
Od tamtego czasu zasłony w moim pokoju są zawsze zasłonięte. Boję się, że tym razem mogę zobaczyć Wiktora...
Komentarze