Historia

Zasłonięte zasłony

linka100 1 10 lat temu 1 131 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Cała historia wydarzyła się jakieś 2 lata temu. Pewnego pochmurnego wieczoru spacerując sobie w okolicach domu usłyszałam znajomy głos dochodzący ze starego śmietnika. Podchodząc coraz bliżej słyszałam jakby ten tajemniczy głos wołał moje imię.

-Halo!-krzyknęłam- jest tam kto?

-Ewelina, choć tu szybko- tajemniczy głos odezwał się znowu

-Kto tam jest?

-Choć tu szybko! Błagam! Nie mogą mnie zobaczyć!

Podeszłam ostrożnie do szarych murów cuchnącego śmietnika. Ku mojemu zaskoczeniu, tajemniczym głosem okazał się mój stary dobry kumpel z podstawówki.

-Wiktor, co ty tu robisz?- spytałam- i czemu jesteś cały we krwi?

-Zrobiłem coś bardzo głupiego-odparł- a to nie jest moja krew. Słuchaj, musisz mi pomóc...

-Zabiłeś kogoś? Wiktor gadaj ale już!

-Słuchaj, powiem ci wszystko, ale najpierw mi pomóż. Ojciec mnie zabije jak tak wrócę do domu. Pożycz mi proszę jakieś pieniądze na chleb i bluzę, moja jest cała we krwi.

-Dobrze ale co się stało?

-Przyjdź pojutrze z rana do opuszczonej fabryki, wiesz tej w której się spotykaliśmy z ekipą. Nie mów nikomu gdzie jestem. Rozumiesz?!

-Dobrze- odparłam, po czym dałam mu bluzę, parę groszy i gumę którą miałam w kieszeni. Wziął je po czym pobiegł w kierunku fabryki, najszybciej jak się dało.

Tej nocy nie mogłam spać. Ciągle myślałam o Wiktorze i o tym co okropnego mógł zrobić. Wstałam, podeszłam do okna, aż tu nagle... Zosia?

-Zosia, a co ty robisz tutaj?- spytałam z zaciekawieniem. Zosia również była moją przyjaciółką, a on dłuższego czasu dziewczyną Wiktora.

-Jest trzecia w nocy, co ty robisz tutaj?

Odwróciła się do mnie. Była blada, tak jakby właśnie za chwile miała upaść z wyczerpania.

-Postanowiłam się przejść- odparła- wiesz, piękna pogoda...

Rozmawiałyśmy jeszcze przez chwilę. Nagle coś mnie tknęło i spytałam się jej:

-Wiesz może co tam słychać u Wiktora. Nie było go dziś na wykładzie, ciebie z resztą też.

-Wiktor zapłaci za wszystko.- odpowiedziała, po czym dała znak, że musi już iść i poszła.

Wstałam o 10, umyłam się, ubrałam. Weszłam do kuchni aby coś zjeść. Śniadanie było przygotowane, przy stole siedziała mama. Widać było, że jest zatroskana.

-Co się stało?- spytałam

-Usiądź kochanie, widzisz, musimy porozmawiać. Wiktor i Zosia nie żyją.

Trzy dni później odbył się pogrzeb. Choć wszyscy mieli smutne miny i łzy w oczach, ja musiałam się dowiedzieć jak to się wszystko stało. Na szczęście mój znajomy miał ojca policjanta więc mogłam się go zapytać o tą katastrofę. Lecz zamurowało mnie gdy usłyszałam prawdę.

Z tego co ustalono, Wiktor i Zosia spotkali się, by przedyskutować sprawy ich związku. Wiktor dowiedział się, że Zosia ma romans, chciała mu to powiedzieć od dawna. Nie wytrzymał, złapał młotek i ... zabił ją. Dzień później znaleziono jego ciało w opuszczonej fabryce.

Od tamtego czasu zasłony w moim pokoju są zawsze zasłonięte. Boję się, że tym razem mogę zobaczyć Wiktora...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Całkiem fajne, ale troche przewidywalne, no i jak ta Zosia znalazła sie za twoim oknem? Chodzi o to że nie napisałaś, że mieszkasz na parterze czy cuś, więc dziwnie to brzmi.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje