Historia

Nocny gość

białadama 24 10 lat temu 12 339 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

To był ciężki dzień. Zbliża się koniec miesiąca i miałem bardzo dużo pracy, przez co do łóżka położyłem się grubo po północy. Wściekły jak osa, ponieważ następnego dnia musiałem rano wstać i zjawić się w biurze na zebraniu zarządu.

Ze snu wyrwało mnie szarpanie za ramię. To była moja żona próbująca mnie dobudzić. Niechętnie otworzyłem oczy i zerknąłem na zegarek – była 3 w nocy, jeszcze 2 godziny spania i pobudka. Anna wyglądała na przejętą, zaspany nie zrozumiałem, co do mnie mówi.

- Michał, obudź się wreszcie – mówiła nerwowo.

- Co się stało? – zapytałem już nieco bardziej przytomny i wtedy usłyszałem, co przestraszyło moją żonę. Zza okna dochodził do moich uszu płacz małego dziecka.

- Proszę, idź to sprawdzić, może ktoś potrzebuje pomocy – błagała Anna.

Wsunąłem stopy w klapki i nieco zdenerwowany podszedłem do drzwi. Spojrzałem jeszcze raz na przestraszoną żonę i mnie też udzielił się jej niepokój. Co na takim pustkowiu robi małe dziecko? Mieszkamy daleko za miastem, nasz dom otoczony jest lasem, obok płynie rzeka i do najbliższego miasta mamy kilka kilometrów. Zacząłem myśleć, że w pobliżu może czaić się psychopata, który tylko czyha na kolejne ofiary. Dla bezpieczeństwa chwyciłem z kuchni nóż i dopiero wtedy skierowałem się do drzwi wyjściowych. Otworzyłem je powoli i zerknąłem na zewnątrz. Od kilkunastu sekund już nie było słychać płaczu, tylko szum drzew na wietrze. Było ciemno, jedynie światło z domu pozwalało cokolwiek zobaczyć. Ale nie zobaczyłem nic.

Uspokojony zamknąłem drzwi, dwa razy upewniając się, że są zakluczone. Wróciłem do sypialni.

- Nikogo tam nie ma – powiedziałem do Anny. – To pewnie koty. Czasami można ich krzyki pomylić z płaczem dziecka.

Przykryłem się kocem, zadowolony, że jeszcze chwilkę się prześpię, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Zamarłem. Przed chwilą przecież byłem na dole, nikogo nie było w pobliżu.

Anna wyglądała, jakby miała zaraz wyzionąć ducha. Nie musiała nic mówić. Ponownie włożyłem kapcie i powoli zszedłem na dół. Pukanie powtórzyło się. Na wszelki wypadek, tym razem też w dłoni trzymałem nóż.

Przed drzwiami wziąłem głęboki oddech i otworzyłem je gwałtownie na całą szerokość, równocześnie wyciągając nóż przed siebie. Kiedy ją zobaczyłem, ręka sama opadła i już nie mierzyłem w nikogo moją małą bronią.

Przed domem stała młoda, piękna kobieta o złocistych włosach. Miała bardzo smutne oczy, przepełnione lękiem i niemym błaganiem. Na rękach trzymała małe zawiniątko, które zapewne było dzieckiem, które wcześniej słyszeliśmy. Staliśmy tak naprzeciw siebie i żadne z nas nie wydało z siebie żadnego dźwięku.

Po chwili otrząsnąłem się. Co ta kobieta robiła na naszym podwórku? W dodatku z dzieckiem? Gestem zaprosiłem ją do środka i zapytałem, jak mogę jej pomóc. Kiedy weszła i światło padło na jej twarz, zauważyłem, że jej bardzo blada, a z jej włosów kapią strużki wody. Nie wiedziałem, że w nocy padało. Podałem jej koc, a sam poszedłem do żony. Nie chciałem, żeby się niepokoiła, więc szybko opowiedziałem jej co się stało i wróciłem na dół.

Przestraszyłem się, kiedy okazało się, że tajemniczej kobiety już nie ma. Na kanapie został koc, a mokre ślady prowadziły na zewnątrz. Czyżbym ją wystraszył? Szukała pomocy, a ja powitałem ją nożem kuchennym.

Pobiegłem na zewnątrz, wrzeszcząc za nią, ale nigdzie jej nie dostrzegłem. Z lasu dochodził jedynie płacz. Płacz tego samego dziecka, co wcześniej. W pierwszej chwili chciałem biec za nią. Zatrzymać ją i dać jej schronienie do rana. Ale wszelkie dźwięki ucichły i nie miałem szans znaleźć jej w gęstym lesie.

Zmartwiony położyłem się i zasnąłem.

Następnego dnia musiałem bardzo wcześnie zjawić się w pracy, więc nie myślałem o wydarzeniach poprzedniej nocy. Jak człowiek ma dużo na głowie, koncentruje się na danej rzeczy i nic więcej nie dochodzi do jego myśli. Przynajmniej ja tak mam.

Około południa odebrałem telefon od żony. Z przejęciem opowiadała mi, że przed drzwiami do naszego domu, w ziemi ktoś napisał: „pomóż mi”. Czy to kobieta z poprzedniej nocy? Tego nie wiedziałem.

Wieczorem do naszego domu zawitała policja. Pokazali mi zdjęcie kobiety i zapytali, czy ją rozpoznaję. Oczywiście, że rozpoznawałem. Była u mnie zeszłej nocy, chyba potrzebowała pomocy!

Funkcjonariusze spojrzeli na mnie dziwnie. I wtedy się wszystkiego dowiedziałem.

Ta młoda kobieta i jej maleńkie dziecko dzisiejszego ranka zostali wyłowieni z rzeki. Martwi. Prawdopodobnie utonęli w zeszłym tygodniu.

Tej nocy nie mogłem spać. Wciąż zastanawiałem się, co mi się właściwie przytrafiło. Wmówiłem sobie, że był to tylko sen. W końcu byłem wyczerpany i mój umysł spłatał mi figla. Z żoną nie chciałem o tym rozmawiać. Teraz smacznie spała, a ja usłyszałem, że ktoś puka do drzwi.

Zerwałem się na równe nogi i z duszą na ramieniu poszedłem otworzyć. Przed drzwiami stała ta sama kobieta z dzieckiem. Maleństwo miało tym razem odsłoniętą twarz i dostrzegłem coś jakby... uśmiech?

Od razu zwróciłem uwagę na to, że kobieta nie patrzy się na mnie. Wzrok miała wbity w ziemię, twarz przesłoniętą blond włosami. Mokrymi. A przecież tej nocy nie spałem i wiem, że nie padało. Nagle poczułem nieopartą chęć ucieczki. Zrobiłem krok do tyłu...

- Nie pomogłeś mi – wysyczała wtedy kobieta i podniosła na mnie wzrok.

Jej przekrwione oczy biły do mnie nienawiścią. Mógłbym przysiąc, że dziecko zaśmiało się i wykrzywiło twarzyczkę w szerokim uśmiechu.

- Przyjdę po ciebie – wysyczała kobieta. – pokażę ci, jak zimna woda jest w rzecze...

Obudziłem się w przedpokoju. Drzwi wciąż były otwarte, słońce dopiero wychylało się zza horyzontu.

Starałem się nie myśleć o dziwnej kobiecie. Wmawiałem sobie, że to tylko koszmarne sny.

Ale tej nocy też ktoś zapukał do drzwi. Ze strachu czułem się sparaliżowany, nie poszedłem otworzyć. I wtedy usłyszałem szept, jakby powstał w mojej głowie: „Otwórz, już czas.”

harpoonek

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

zajebiste właśnie to jest!! duży strach!
Odpowiedz
A niby jak mial jej kurwa pomoc skoro juz nie zyla od tygodnia?!
Odpowiedz
ty kurwa masz łeb!
Odpowiedz
Dobre.
Odpowiedz
Coś się stało? Nie, nic Ale na pewno? Na pewno ... Nawet nie zapytasz co u mnie XD
Odpowiedz
to opowiadanie już przecież
Odpowiedz
To kurcze nawet nie jest straszne. Czytałem o wiele straszniejsze że serce podchodziło do gardła :3
Odpowiedz
To jest kurwa tak logiczne jak ognisko pod wodą x'DD Ale Fajny Creepypast xd
Odpowiedz
Poierdolona ta blondynka ;/ on musial przeciez zone uspokoic a ona? Ech... Szkoda gadac...
Odpowiedz
w tym nie ma logiki ale fajne
Odpowiedz
Fajne :D
Odpowiedz
ja bym wolała komtynuacje tej historii
Odpowiedz
Jak na moim podwórku jakieś koty z sąsiedztwa miauczą w nocy to brzmi to jak płacz dziecka. Od dzisiaj nie będę wychodzić na dwór, żeby je przegonić.
Odpowiedz
a drzwi byly zakluczone...
Odpowiedz
Gabrysia do mnie ktoś zadzwonił do drzwi zawał normalnie
Odpowiedz
podoba mi się dawaj ciąg dalszy
Odpowiedz
Piękne ale straszne *__*. :/... Bojee sie .:D
Odpowiedz
Czemu nie ma dalej ?? :c
Odpowiedz
Jedno z ciekawszych.
Odpowiedz
Nawet niezzłe :>
Odpowiedz
zarombisteeeee tyko jak on mugł się nie skapnąć ze ona wyszła z rzeki
Odpowiedz
Ale suka, przecież próbował ;/
Odpowiedz
O Boże O.o :(
Odpowiedz
O w morde, niezłe.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje