Historia

Czas

kathos 0 10 lat temu 1 259 odsłon Czas czytania: ~10 minut

Był piątkowy wieczór, jak zwykle większa grupka znajomych wybrała się na miasto wypić i spędzić miło czas. Udali się w miejsce schadzek okolicznej młodzieży, zawsze było tam pełno ludzi.

-Piękna noc - powiedziała Magda - rzeczywiście, dziś pełnia-odparł Rafał. Stali tak przy niewielkiej wielkości schodkach, niektórzy siedzieli, inni kucali. Trwali tak pijąc i rozmawiając o wszystkim i o niczym jak zresztą robili wszyscy tam zebrani.

W pewnym momencie pojawił się mężczyzna, przypominał swą posturą goliata. Wysoki z rozłożystymi barkami okrytymi czarnym skórzanym płaszczem ciągnącym się niemal do ziemi. Twarz był schowana w kapturze, widać jedynie było skrawek jego brody przykryty cieniem kaptura. Nie wyróżniał się w tłumie, tu każdy był ubrany na czarno. Podszedł do grupki okupującej schodki.

-Rafaelu- wydobył się niesamowicie ciepły lecz lekko ochrypły głos, był tak doniosły, że wszyscy go usłyszeli jednak nie wydawało się by sprawiło mu to trudność. Wzrok wszystkich skierował się na niskiego długowłosego bruneta, który wydawał się doskonale znać ten głos.

-co Cię do mnie sprowadza? rzekł Rafał pozostając w miejscu jak by nie miał zamiaru patrzeć przybyszowi w twarz. -Już czas. - wycedził przybysz nie zmieniając tonu głosy i tym razem przykuł niemałą uwagę jednak gapiów zrobiło się więcej. Rafał spojrzał na księżyc w chwili zamysłu, po głowie plątały mu się dziwne myśli, westchnął cichutko lecz przy akompaniamencie ciszy gapiów niemal każdy to usłyszał. Spojrzał na twarze Swoich przyjaciół -Muszę niestety już iść, zobaczymy się później- bez zbędnych pytań wszyscy zgodnie pokiwali głową, nie odzywali się jak gdyby z niecierpliwieniem czekali na to co powie przybysz. Rafał odwrócił się i rzekł-Prowadź Michale- ten jednak nic nie odpowiedział i obaj w ciszy opuścili miejsce schadzek, po chwili wszystko wróciło do normy. Lecz tylko złudnie, Magda miała złe przeczucia lecz nie chciała się nimi dzielić z innymi.

***

-Mówiłeś, że to szybko nie nastąpi? - wypowiedział z lekkim wyrzutem Rafał - Sam miałem taką nadzieję - ton głosu Michała wydawał się niższy i mniej ochrypły- lecz nie do końca wydarzyło się to co miało... Nastała chwila ciszy, Rafał zatrzymał się i zdumionym lecz wciąż spokojnym głosem spytał -co masz na myśli? -chodź pokażę Ci.

***

-Ale ja nic nie zrobiłem! Błagam! mam dopiero 13lat! nigdy nawet nie przyszło mi do głowy by bawić się w... - wrzaski młodego chłopca przerwało wbite podłużne ostrze w jego łopatkę, przymocowane było do długiej drewnianej głowni, zimne i brudne od zaschniętych kawałków krwi. Chłopiec wydał tylko mały jęk bólu i osunął się na ziemie. W pomieszczeniu panował niesamowity zapach skoszonej trawy mimo iż był to pokój znajdujący się na dziesiątym piętrze bloku.

***

-teraz rozumiesz? - rzekł Michał jakby nie oczekiwał odpowiedzi - jest nieprzewidywalna, rządzi się swoimi prawami, nie przestrzega kodeksu - mógłby wymieniać tak dalej i wymieniał lecz Rafał go nie słuchał, wiedział jakie jest jego zadanie wiedział, że ten dzień kiedyś nadejdzie lecz nigdy nie spodziewał by się, że będzie musiał JĄ zrzucić z tronu - jak mogę to zrobić? - przerwał Michałowi. Ten lekko się uśmiechnął - widzisz co trzyma w dłoni prawda? kiedyś tak nie było, kiedyś dzierżyła miecz i tylko on może coś wskórać. - czemu On nam nie pomoże? - wtrącił - Rafaelu... wiesz, że dawno NAS opuścił... Słychać było tylko Ciche westchnięcie. Bez słowa obaj zbliżyli się do krawędzi budynku na którym stali, wiatr szumiał im w uszach spojrzeli na siebie wymownie i obaj pod osłoną nocy zanurkowali w dół z gracją najdoskonalszych skoczków.

***

-świetnie...- wycedził Rafał w grymasie. - jestem zdany na siebie... i jeszcze ten smród, obrzydliwości!- z trudem powstrzymał odruch wymiotny i ruszył dalej ciemnym korytarzem. Korytarzem tak wąskim że ledwie mieścił się barkami, wyglądał jakby był stworzony na jego podobieństwo. Ciemna i wilgotna jama prowadziła wgłąb ziemi. Nic tylko tunel i paskudny smród siarki. Z każdym kolejnym krokiem było coraz cieplej a smród zamiast słabnąć nasilał się. Po godzinie ciągłego marszu zaczął słyszeć szepty, szepty które wydawały istoty jakby ludzkie, ciche i niewyraźne, niepokojące i taki też niepokój go ogarnął. Niewyraźne szepty powoli zaczęły formować pojedyncze słowa -zawróć- poczuł chłód na plecach, zimna stróżka potu spłynęła wzdłuż kręgosłupa aż się wzdrygnął i syknął z bólu. Zapomniał o wysokości tunelu. Głosy były już wyraźne lecz dalej brzmiały jak szepty kobiet lub dzieci, przestraszonych lub zaniepokojonych pomyślał, że pewnie oba i kroczył dalej z coraz bardziej ogarniającym go lękiem. Połknął głośno ślinę - przecież jak nie Ty to kto? - i ruszył pewniejszym krokiem. Dostrzegł przed sobą poblask, lekki czerwony poblask...

***

Gdy tylko poczuł gorący wiatr wiedział gdzie dotarł. Jego oczom ukazała się wielka szara równina, z kilkoma uschłymi drzewami, nie widać było nieba ani skał nad głowami, wszystko przykrywała ciemna lekko złota chmura która spowijała setki kilometrów przestrzeni od wejścia. W oddali dostrzegł potężne fortyfikacje z których to dobiegało wiele wrzasków bólu i rozpaczy, było ich tak wiele, że nie sposób było oddzielić któryś by zrozumieć co wrzeszczy. Gdy tylko szedł małymi schodami został otoczony tłumem bladych i smutnych ludzi, patrzyli się na niego ich smutny wzrok zmartwił Rafała lecz wiedział, że nic nie może na to poradzić... Ruszył więc przed siebie a postacie schodziły mu z drogi jak by był trędowaty.

***

Po długimi kilku godzinnym marszu dotarł do potężnej ufortyfikowanej żelaznej bramy. Dotknął ją, była ciepła. Zamknął oczy bo wiedział, że dalej nie będzie mógł ich otworzyć. Tylko jednemu pozwolono i nie był Nim on. Wziął głęboki oddech i z niesamowitym bólem w klatce piersiowej wykrzyczał -EFFATHA! - zaskrzypiało. Wrota powoli otworzyły się. Gorąc dobiegający z środka uderzył go i zmusił by cofnął się o parę kroków -cholera w co ja się wpakowałem...-wymamrotał i ruszył przed siebie z pełnymi obaw myślami.

***

Słyszał wiele jęków bólu tak straszliwych, że towarzyszyły mu ciarki na plecach przez cały ten czas. Pot z pleców wyparował, było niesamowicie gorąco wręcz parzyła go cała skóra. Gdy w towarzystwie jęków i wrzasków przeszedł niemal niekończącą się drogę -a nawet niebyła to połowa drogi- usłyszał warczenie, głośne i przyprawiające uszy o niemały ból, chciał je zatkać lecz bez słuchu nie potrafiłby się poruszać nie wpadając do jakiegoś dołu czy co gorsza na jakąś mało przyjazną istotę, która z chęcią pokazała by mu jak można się dobrze bawić tu na dole. Słyszał trzaski pękających kości i upadających flaków, wiele wrzasków które po chwili cichły w akompaniamencie masakry która się tam odbywała. Nagle poczuł zimny dotyk na jego twarzy, zamarł w bezruchu, czuł na sobie oddech tej istoty, czuł trzy oddechy. Głośne i ochocze wąchanie trwało całą wieczność, tak mu się wydawało, bał się nie wiedział czy zaraz zginie -przynajmniej nie będę miał daleko- pomyślał drwiąco co go nawet rozbawiło i na chwilę zapomniał o sytuacji w której się znalazł lecz po chwili nie czuł już sapiącego oddechu na Swoim ciele. Wszystko wróciło do normy o ile można by było nazwać odgłos rozrywanych ciał normą...

***

Dalsza droga była spokojna, cicha za cicha. Towarzyszył jej cichy szum wody i ze stoickim spokojem wypowiadane narzekania i pesymistyczne wizje tego co może się stać lecz nie wsłuchiwał sie w żadne z nich nie warte to było jego czasu, cennego czasu -STÓJ- usłyszał głos jakby niedomagający, cichy, ochrypły i nieprzyjemny jak by ten ktoś miał gwoździe w gardle. Jego nozdrza zostały podrażnione smrodem rozkładających się zwłok, nie jednej zwłoki, smród pochodził od tej osoby. -Flegiaszu czy to ty?-spytał niepewnym głosem -Rafael? tak to ja- po czym wsiedli na małą drewnianą łódź.

***

Gdy odchodził od brzegu rzeki jej szum powoli przeradzał się w dźwięk trzaskających płomieni, smród palących się ciał oraz wrzaski bardziej kujące uszy niż wszystkie poprzednie. Postarał jak najszybciej pokonać ten fragment lecz dalej było już tylko gorzej, płonęło nie tylko podłoże ale także krople które spadały. Niesamowicie głośno trzaskające płomienie, które z wielką szybkością uderzały o podłoże. Nie wiedział czy ma niesamowite szczęście że żadna z tych kropel go nie trafiła czy po prostu one go omijają? nie zastanawiając się długo brnął dalej.

***

W końcu dotarł na miejsce. Było wilgotno, ciemno i chłodno. Czuł się niesamowicie dziwnie, było tu strasznie cicho, jedynym dźwiękiem była skapująca woda z sufitu. Gdy dotarł na sam dół czuł, że ktoś go obserwuje, ten ktoś nie pozwoli by zabrał to po co przyszedł, wiedział jednak, że nie może otworzyć oczu, podniósł kamień i rzucił przed siebie. Rozległ się łomot wielu skrzydeł i kilka drwiących śmiechów. Kamień toczył się dalej aż dotarł do krawędzi, spadł. -raz dwa -rozpoczął odliczanie w myślach. Czuł, że serce podchodzi mu do gardła. -trzy- biegł przed siebie ile sił w nogach, słyszał przeraźliwe wrzaski dezaprobaty, pełne gniewu. Czuł jak dźwięk tych głosów gdyby mógł zabił by go...

Skoczył...

Gdy spadał czuł to niesamowicie nieprzyjemne uczucie, jak gdyby spadał we śnie lecz wiedział, że tym razem się nie obudzi, tym razem nie znajdzie się w bezpiecznym łóżku. Łopot skrzydeł oznaczał pościg. Wrzaski były tak przepełnione złością, że nie mógł zrozumieć z nich nic nawet gdyby chciał. Czuł, że zaraz będzie w miejscu które Michał mu wskazał. Musiał postawić wszystko na jedna kartę. Otworzył oczy, ujrzał nieprzeniknioną ciemność i mały szary blask unoszący się tuż przed nim, w otchłani w której spadał. Spostrzegł za plecami ciemno niebieska poświatę, łopot skrzydeł był coraz głośniejszy nie mógł się odwrócić, zginał by przez to. -już zaraz jeszcze kawałeczek!- chwycił rękojeść a miecz eksplodował czymś w rodzaju ciemności, odwrotnością światła.

***

Zbliżyła się do niego, chuda o zielonkawym zabarwieniu skóry postać trzymająca kosę, przykryta była kapturem z podartego szarego płaszcza. -czego ode mnie chcesz?! wywrzeszczała kobieta na oko trzydziestki w falowanych długich blond lokach i zielonej sukience. Uosobienie piękności stało przed obliczem strachu. Nic nie odpowiedziała tylko coraz bliżej podchodziła, opuściła ostrze kosy na ziemię tak by lekko szurało po kafelkach korytarza. Kobieta upadła na ziemie i łkającym głosem błagała o pomoc -proszę nie!- wywrzeszczała gdy zobaczyła nad sobą uniesioną kose. Zamknęła oczy, nic się nie działo przez dłuższą chwilę, usłyszała brzdęk łamanej stali. Gdy otworzyła oczy zobaczyła pękniętą w pół kosę podniosła wzrok jej niedoszła morderczyni była przebita kruczoczarnym ostrzem na wysokości klatki piersiowej z której zaczął wydobywać się zielony płyn o galaretowatej konsystencji niczym ślimaczy śluz. -jestem sługą stworzenia- wydobył się piskliwy i przerażający głos z ust tej która ma jedno imię -jam jest śmierć!-wykrzyczała w oburzeniu -czas odejść na emeryturę- wypowiedział ciepły męski głos. Postać śmierci zaczynała się powoli rozmywać wraz z kosą. Po niej została tylko niewielka postać ubrana w czarny skórzany płaszcz z kapturem opleciona trzema parami kruczoczarnych skrzydeł i w białej masce nie posiadającej nic poza miejscem na nos. Kobieta zemdlała.

***

3lata póxniej

***

-Rafaelu - wypowiedział Michał - mam dla Ciebie kolejny cel -i wręczył mu małą szarą kopertę -Rafał otworzył ją i z wściekłością w głosie spytał-Chyba Sobie żartujesz? -Wiesz, że mi nie wolno.. -nie ma mowy! -musisz, decyzja już zapadła -po czym Michał odwrócił się i miał już odlecieć gdy poczuł chłód w klatce piersiowej, został przebity kruczoczarnym ostrzem, czuł że opada z sił, że znika. -decyzja zapadnie gdy ja tak powiem- rzucił kopertę na ziemie i wzleciał w stronę nieba w towarzystwie ciemniej poświaty, towarzystwie ciemności.

Koperta przy silnym podmuchu skrzydeł Rafała uniosła się i bezwładnie opadała kręcąc kilka piruetów, na fotografii która był w kopercie widniało zdjęcie dziewczyny o blond włosach i ciemno zielonych oczach.

To była Magda

***

-Jak śmiesz!-wypowiedział ON -Tak samo jak Ty -odrzekł i rozpłatał do siebie podobną istotę.

-teraz to ja tu rządzę - wypowiedział z uśmiechem maniakalnego mordercy...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje