Historia
Oni po ciebie przyjdą
Moja mama przed śmiercią powiedziała mi, że oni po mnie przyjdą. Gdy zapytałam się kto po mnie przyjdzie odpowiedziała: Inni. Nie rozumiałam o co jej chodzi. Miałam wtedy 8 lat. Teraz mam 23 i w dalszym ciągu nie wiedziałam, co miała na myśli. Do czasu...
To zdarzyło się 1 listopada. Poszłam wieczorem na cmentarz. Lubiłam chodzić, gdy było już ciemno. Blask zniczy dawał piękną poświatę. Było wtedy tak nastrojowo i tajemniczo. Wszystko wydawało się normalne, oprócz jednej rzeczy: na cmentarzu nie było nikogo. Zdziwiłam się, ponieważ zazwyczaj wieczorami na cmentarzach są tłumy ludzi.Teraz jednak było inaczej. No cóż. Przechadzałam się po uliczkach, omijając groby ozdobione stroikami, kwiatami, zniczami. Nagle zaczepił mnie jakiś człowiek. Jako, że nie było całkowicie jasno, nie widziałam jego twarzy. Poznałam tylko, że ot mężczyzna. Powiedział mi, że wieczorami na cmentarzu nie jest zbyt bezpiecznie. Uśmiechnęłam się niepewnie, podziękowałam za troskę i poszłam dalej. Instynktownie odwracałam się co chwilę. Mężczyzna stał chwilę w miejscu, ale po jakimś czasie poszedł. Szłam, szłam, aż dotarłam do kompletnie ciemnej alejki. Panowała tam całkowita ciemność (na cmentarzu nie było lamp). Pomyślałam, że to mało uczęszczane miejsce. Miałam przy sobie telefon, postanowiłam nim poświecić. Włączyłam go i nakierowałam na groby. Na każdym pisało: Nieznany grób. Nie było mogiły z innym napisem. Może to jacyś żołnierze. Już kierowałam się do wyjścia, gdy nagle coś złapało mnie za ramię. Poczułam paznokcie rozdzierające moją kurtkę. Gwałtownie odwróciłam się w jego stronę. Poświeciłam telefonem na twarz. Skóra na twarzy odłaziła od kości. Jego oczy były puste, a z oczodołów wylewała się krew.
-Mówiłem ci, że wieczorami jest tu niebezpiecznie.
Nagle z nieznanych mogił zaczęły wychodzić takie same potwory. Powoli zbierały się wokół mnie. Do mich uszu dochodziły ciche słowa: oni po ciebie przyjdą. Inni... Chciałam krzyknąć, ale struny głosowe odmówiły mi posłuszeństwa. Nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku. Z pośród tłumu tych kreatur wyszła kobieta, a raczej ciało kobiety. To była moja matka. Powoli stawiała kroki w moją stronę. Gdy była już dostatecznie blisko, uśmiechnęła się do mnie, wyciągnęła pazury i wbiła mi je prosto w serce. Nie czułam bólu. Upadłam na ziemie. Przez chwile jeszcze miałam wizje zdarzeń z mojego życia. Ogarnęła mnie ciemność. Szłam korytarzem mroku, gdy ujrzałam światło. Zaczęłam biec w jego stronę. Gdy przeszłam przez białe drzwi, przywitała mnie moja mama, ta prawdziwa, uśmiechnięta i wesoła jak zawsze. Przytuliłam ją mocno, z moich oczu poleciało kilka łez, które poleciały w dół.
-Z każdej twojej łzy wyrośnie biała róża.-Powiedziała mama.
-Nawet nie wiesz jak długo czekałam na to spotkanie.
-Inni po ciebie przyszli.
-Sama do nich poszłam. Chciałabym jeszcze wiedzieć, co się stanie z moim ciałem.
-O to się już nie martw kochanie. Mama przeniosła nas na cmentarz. Nie było już tych potworów, ani mnie. Wszystko wydawało się być takie jak wcześniej. Oprócz jednej rzeczy... Pojawił się nowy nieznany grób.
Komentarze