Historia
Komunikacja
Mogę pójść o zakład, że każdemu z was przynajmniej raz zdarzyło się odebrać telefon i usłyszeć jedynie szelest, bądź śnieżenie w telewizji, czy może szum przed znalezieniem odpowiedniej stacji w radiu. No tak, normalne rzeczy, przydarzające się normalnym ludziom w prawie normalnym świecie XXI wieku.
Zastanawialiście się jednak kiedyś, czy może jest w tym jakiś głębszy sens? Może tak, może nie. Jednak istnieją ludzie, którzy zajmują się właśnie odczytywaniem tego szumu w słuchawce, da się czasami wyłapać jakieś ludzkie jęki, czasami nawet słowa. Śnieżący obraz w telewizji próbują "naprawić" w taki sposób, aby dało się odczytać, widać było jedynie zarysy postaci, tak jak przeważnie przedstawia się duchy.
John i Julia byli kochającą się parą. Nie małżeństwem, planowali się pobrać. Cała sytuacja wydarzyła się 2 tygodni po oświadczynach.
Był to piękny dzień, ona ubrana w czerwoną sukienkę bez ramiączek, idealnie pasowała do jej drobnej postury. On ubrany w garnitur, postarał się, nigdy tego nie robił. Uklęknął przed nią, ona ze łzami w oczach powiedziała "tak", było ono jeszcze cenniejsze niż to wypowiedziane przy ołtarzu przed Bogiem. Następnie przytuliła go do brzucha i zalała się łzami szczęścia.
Pewnego feralnego dnia, Julia wyjechała do swojej rodziny. Dzień był piękny, właściwie dla niej każdy dzień był piękny, chodziła cała w skowronkach, ona szara realistka, czuła że może przenosić góry, latać dzięki miłości. Czego ona nie robi z człowiekiem. Padał deszcz, było ślisko, nie jechała szybko. Na ulicę wybiegło około 5 letnie dziecko, chciała je ominąć i stało się.
Kilka minut po tym incydencie do Johna zadzwonił telefon - szelest. "Co to ku*wa jest, znowu jacyś gówniarze". Oboje byli nerwowymi realistami, nawet można powiedzieć pesymistami, ale przy sobie byli zupełnie inni tacy zakochani. John nie wierzył w duchy i inne takie dyrdymały.
Rano przyszła do niego policja poinformować go, że jego ukochana odeszła z tego świata, zginęła w wypadku. Samochód najpierw dachował, następnie spłonął, nie miała szans.
Został z nim jeden grubszy policjant, przypominający trochę takiego stereotypowego św. Mikołaja, tylko brodę miał trochę krótszą i nie chodził w czerwonym płaszczu.
- Czy pana narzeczona próbowała się z panem kontaktować ?
- Czy pan sobie do cholery żartuje?! Niech pan postawi się w mojej sytuacji, zginęła panu miłość życia, a pan mi tu wyjeżdża z jakimś bzdurnym tekstem czy próbowała się ze mną kontaktować?!
- Spokojnie. Czy ktoś do pana dzwonił?
- Był jeden telefon, jacyś durni gówniarze, tylko szelest, co to ku*wa ma do tego wszystkiego?! Jakieś czary, zwróci mi to ją?!
- Wierzy pan w duchy?
- Ku*wa nie!
- Mógłbym założyć podsłuch na pana telefon? W razie gdyby ten numer próbował się z panem znowu skontaktować?
- Niech pan robi co chce - powiedział John widocznie zmęczony całą tą sytuacją.
- Dziękuję
Policjant założył podsłuch i wyszedł żegnając się z Johnem kulturalnie, ze stoickim spokojem.
Przez 3 dni najbliższe dni, cholernie trudne dla Johna dni, tak strasznie strasznie trudne, je*ane 3 dni, tajemniczy numer dzwonił pięć razy.
Około południa przyszedł do niego ten śmieszny, acz spokojny, gruby, mały człowieczek, jednak już jako cywil, w ręku trzymał kasetę.
- Udało mi się nagrać ten szelest w pana słuchawce, starałem się zrobić to jak najdokładniej. Poprawiłem trochę jakość, jeśli można...
- Niech pan robi co chce, co musi, chce mieć spokój.
- Może to pana uspokoi.
Przy pomocy Johna, włączył kasetę. Usłyszał tylko "John, kochany, nie martw się, byłam i jestem szczęśliwa. Chciałam ci powiedzieć, byłam w ciąży. Kocham cię, bądź szczęśliwy..."
- To jej głos - powiedział, zdławiwszy w gardle szloch.
- To wszystko co chciałem panu pokazać.
- Dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie, serdeczne wyrazy współczucia. - Ukłonił się i wyszedł pozostawiając Johnowi kasetę.
Mężczyzna przesłuchał ją jeszcze kilka razy, napawając się głosem ukochanej.
Sekcja zwłok wykazała, że Julia rzeczywiście była w ciąży...
W erze technologii i wręcz banalnej komunikacji, może nie tylko żywi się ze sobą porozumiewają. Może próbują to też robić nasi bliscy, potrzebujący pomocy, przebaczenia, a my to odbieramy jako irytujące zakłócenia w odbiorze obrazu, dźwięku, bądź wygłupy. Jeszcze raz zastanów się, zanim zaczniesz klnąć, na szelest w słuchawce telefonu, może to ma jakiś głębszy sens i ktoś chce ci coś powiedzieć?
Komentarze