Historia

Porwana

kwesiunia 0 11 lat temu 10 697 odsłon Czas czytania: ~6 minut

Niebo było pochmurne, a cały las ogarnął głośny szum drzew. Pojawiały się pierwsze krople deszczu i słychać było delikatne grzmoty. Burza i słuchanie deszczu zawsze uspokajały Megan, ale nie tym razem. Uciekała, przemieszczając się między drzewami. Jej stopy były obolałe i poranione od wszelakich gałęzi leżących na ziemi.

- Cholera! Jeszcze mi tu tylko burzy brakowało!- wysyczała zdyszana.

Musisz uciekać, nie ma czasu, on na pewno Cię już szuka!- powtarzała ciągle w myślach, przeskakując kolejne gałęzie i krzewy. Megan wiedziała, że jej zawód przysporzy jej wiele problemów, ale nigdy nie podejrzewała, że zostanie uprowadzona przez klienta! Otóż Megan była prostytutką. Zmusiła ją do tego sytuacja, z czasem wyszła na prostą, ale mimo to nie zmieniła zawodu. Często spotykała się z pogardą ze strony ludzi, nie była tym szczególnie zdziwiona, ale sama wiedziała, że ona i Samantha to dwie różne osoby, na co dzień jest Megan- zwykłą kobietą przed trzydziestką, która niczym się nie różni od innych kobiety w tym wieku, a dla klienta przeistacza się w Samanthę- uwodzicielską i zmysłową damę do towarzystwa.

Teraz myśląc o tym, nadal mimo wszystko nie miała zamiaru zmienić pracy. Wciąż uciekała, jej ciało było całe poranione od tortur, jakich dokonywał na niej jej oprawca, jej stały klient. Strasznie mu się spodobała, więc postanowił zabrać ją do swojej kolekcji dziewczyn. Deszcz padał coraz mocniej. Megan miała mokre włosy, a dziurawa koszulka- jedyne co miała teraz na sobie- była przemoczona do suchej nitki. Opadła z sił, ale nie zatrzymywała się, wiedziała, że jeśli się zatrzyma to ten skurwiel ją złapie. Nagle poczuła ucisk w żołądku gdy w ciemnej gęstwinie lasu ujrzała światło. Nie wiedziała co to jest, ale wiedziała, że to zwiastuje coś dobrego. Poczuła, że w końcu uda jej się uwolnić ze szponów dręczyciela. Gdy podbiegła bliżej, w plamie światła rozpoznała małą chatkę. Bez namysłu pobiegła do niej poprosić o pomoc. Zastukała mocno w drzwi, lecz nikt nie otwierał, zastukała jeszcze raz i krzyknęła:

- Proszę mi pomóc! Proszę mi otworzyć! Błagam!

Nagle usłyszała kroki, a drzwi powoli uchyliły się, w tym momencie pożałowała swojej decyzji… W drzwiach stał mężczyzna, który ją porwał, przed którym uciekała ostatnie trzydzieści minut! Złapał ją mocno za włosy i wciągnął do przedpokoju. Objął mocno dłońmi jej głowę i szybkim ruchem uderzał o ścianę. Straciła przytomność…

Po jakimś czasie ocknęła się. Ból głowy był nie do wytrzymania, doprowadzał ją niemal do szału. Spostrzegła, że jest w tym samym przeklętym miejscu z którego uciekła- w starym młynie. Siedziała w kącie nieopodal sterty śmieci, nie przeszkadzała jej nawet brudna, porośnięta pleśnią ściana. Nie poddała się jednak i obmyślała kolejny plan ucieczki. Wiedziała, że musi uciec, bo inaczej czeka ją śmierć. Usłyszała krzyki, podbiegła do drzwi i wyglądając przez kraty, ujrzała kata i jego ofiarę. Ciągnął za włosy dziewczynę przesuwając ją po zimnej, lepiącej się od brudu podłodze. Jednak w pewnym momencie zatrzymał się gdyż głowa kobiety uderzyła o podłogę, a jej włosy pozostały w rękach sadysty. Wydała z siebie przeraźliwy krzyk i zaczęła wić się po podłodze z bólu, gdy jej oprawca jak gdyby nigdy nic, złapał ją za kolejny kosmyk włosów i ciągnął dalej. Megan nie miała odwagi patrzeć na jej śmierć, wróciła przerażona na swoje miejsce i wsłuchała się w odgłosy burzy szalejącej za oknem. Musiała stamtąd uciec, inaczej skończyłaby jak ta dziewczyna. Starała się nie słuchać przeraźliwych jęków dochodzących zza drzwi i skupić się na ucieczce. Rozejrzała się histerycznie po pokoju, nie było w nim nic oprócz sterty śmieci, podbiegła do niej i zaczęła nerwowo czegoś szukać, czegoś co pomoże jej się uwolnić. Nie znalazła niczego. Wtem zauważyła, że coś jest nie tak, zapanowała cisza. Burza ustała, jęki ucichły, dało się usłyszeć jedynie delikatne, kojące kapanie kropel deszczu z dachu. Cisza ta nie trwała jednak długo, została ona przerwana, przez dziwaczne odgłosy wydawane przez dręczyciela. Sapał i przeraźliwie pojękiwał, Megan słyszała go coraz głośniej, co musiało oznaczać, że idzie po nią! Wpadła w panikę i nie wiedziała co poczynić. Gdy oprawca otworzył drzwi, rzuciła się na niego z pięściami, lecz nie miała z nim najmniejszych szans. Złapał ją za szyję i pociągnął za sobą.

- Mam coś specjalnego dla księżniczki, żebyś już nie uciekła szmato! – powiedział ironicznie, przyglądając się jak braknie jej tchu. Położył ją na ziemi i przyciskając mocno związał jej ręce i nogi, po czym zarzucił ją sobie na ramię i ruszył do wyjścia, uderzając przy tym jej głową o framugę. Zamroczyło ją, nie widziała gdzie idą. Po chwili zatrzymali się. Kątem oka ujrzała małą murowaną szopę. Wrzucił ją do środka i powiedział:

- Do zobaczenia za kilka dni dziwko! Bo chyba mogę mówić do Ciebie dziwko, skoro zajmujesz się czym się zajmujesz nie?- Nie czekał na odpowiedź, wyszedł i zamknął za sobą grube metalowe drzwi. W szopie panował mrok. Całe pomieszczenie było brudne, roiło się od pająków i innych szkodników, ściany były pokryte pleśnią, a w powietrzu czuć było stęchliznę. Nie było stąd drogi ucieczki, drzwi były wręcz nie do pokonania, a okno, całkowicie zakratowane. Megan usiadła w kącie i zaczęła płakać. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, siedziała sama w ciemnościach i nie wiedziała ile czasu jest już w zamknięciu. Nastał dzień, a Megan stała w oknie i wypatrywała czy ktoś nie idzie. Wczorajsza burza zrobiła swoje, było upalnie, strasznie chciało jej się pić. Miała zaschnięte usta. Rozglądała się po pomieszczeniu szukając czegoś do picia, lecz na próżno. Próbowała szukać nawet kropli wczorajszego deszczu na ścianach, które mogły przedostać się przez nieszczelny dach, ale na marne, nie znalazła niczego. Straciła już wszelką nadzieję na ratunek, odeszła od okna, lecz nagle ujrzała postać zmierzającą między drzewami. Był to wesoły pan, koło sześćdziesiątki. Krzyknęła, co sprawiło jej okropny ból, raniąc dotkliwie jej zaschnięte gardło. Nie usłyszał jej. Krzyknęła głośniej nie zważając na gardło i stukając mocno w drzwi. Mężczyzna popatrzył się w jej stronę. Zaczęła stukać jeszcze mocniej i jej wybawiciel ruszył w jej kierunku. Wiedziała, że to jej ostatnia szansa na uwolnienie, inaczej zginie. Mężczyzna zaczął szarpać się z drzwiami, a potem z oknem, ale na marne… Nie mógł jej uwolnić. Odszedł i Megan wpadła w panikę, ale wrócił po kilku minutach z wielką, ciężką kłodą, którą chciał wyważyć okno. Po piętnastu minutach dostał się do środka. Megan nie mogła wydusić z siebie słowa, czuła tylko potworny ból i pluła krwią. Podał jej butelkę wody, a ona rzuciła się na nią tak łapczywie, jakby piła ją pierwszy raz. Poczuła ulgę czując jak woda nawilża jej zranione gardło, wypiła całą butelkę i tajemniczy mężczyzna zapytał:

- Kto Cię tu zamknął?

- Nie ważne kto, tam są jeszcze inne dziewczyny musimy im pomóc! - powiedziała cicho zachrypniętym głosem.

- Dobrze, pomożemy. – odparł – Ale najpierw Ty musisz mi pomóc…

Zaczął rozsuwać rozporek, a Megan całkowicie opadła z sił, uświadomiła sobie, że on wcale nie chce jej pomóc, tylko chce ją wykorzystać, tak jak Dręczyciel, który ją tu zamknął!

- Przecież wiem, że tego chcesz! – powiedział z uśmieszkiem na twarzy, zbliżając się do niej.

Nie miała siły by się bronić, rzucił ją na podłogę, zdjął spodnie i podwinął jej koszulkę, po czym odbył z nią stosunek. Jego diabelskie oczy ciągle się na nią przyglądały, a jego śmierdząca papierosami ręka zatykała jej usta, to był najgorszy seks w jej całym bujnym seksualnie życiu. Po wszystkim, przerażona Megan nie wiedziała co ma począć, bała się, że ją zabije. Ku jej zaskoczeniu, mężczyzna najzwyczajniej w świecie uwolnił ją, tak jak obiecał. Zabrał ją ze sobą do samochodu, podał stary sweter i buty, a nawet poczęstował kanapką z bekonem. Bez słowa odwiózł ją do miasta, skąd sama bez większego problemu trafiła do domu. Poczuła się wreszcie wolna. Od razu zadzwoniła na policję, zgłaszając, to co się z nią działo przez ostatnich kilka tygodni i zgłaszając miejsce pobytu reszty dziewczyn. Nie wiedziała jak nazywał się jej gwałciciel i wybawiciel w jednej osobie, nie pamiętała nawet jakim samochodem jeździł. Ślad po nim zaginął…

Po pewnym czasie Megan doszła do siebie, zaczęła nowe życie, starając się zapomnieć o przeszłości, będąc jednocześnie w ciąży z gwałcicielem…

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje