Historia

On.

licentia 7 10 lat temu 8 718 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Usłyszała, że coś chodzi po kuchni. Wyszła z pokoju w zakolanówkach, koronkowej bieliźnie i bluzie. Pokierowała się na dół do ciemności. Coś mignęło jej przed oczyma. Niby postać ludzka, ale te oczy - jak z najgorszych głębi piekieł. Próbowała zapalić światło - nie działało. Poczuła nagłe i mocne ukłucie w brzuchu.

_Co się dzieje?!

Nagle coś zaczęło ciągnąć ją za nogę. Walczyła, szarpała się lecz na futrynie drzwi wejściowych został tylko ślad jej paznokci - długie, brudne i ostre pazury bestii były nie do pokonania.

Ciągnięta po pisaku, kamieniach, skoszonej i ostrej trawie - cała krwawiła. Nie mogła wydobyć z siebie głosu, nie przez strach - bestia nie dość delikatna, z podniecenia przejechała po jej szyi, przecięła krtań, lecz nie uszkodziła jej na stałe.

Straciła przytomność. Obudziła się po 15 minutach na pobliskiej polanie. Siedziało na niej. Czuła ostry, przeszywający ból w miejscu gdzie kiedyś miała brzuch. Zjadało ją - dosłownie - a dokładniej jej wnętrzności.

Powoli dobierało się do wątroby, kęs po kęsie ją wyjadało. Delektowało się. Silnym pociągnięciem wyrwał kawałek żołądka, powąchał. Z podnieceniem patrzył jak jej ciało krwawi.

-Zabiorę Cię ze sobą... - powiedział cichym, zachrypłym głosem. Był to jeden z diabłów.

Krew powoli przelewała się z wielkiego otworu, wydobywała się na świat. Jej wnętrzności rozpadały się na jeszcze mniejsze kawałki.

Widok był cudowny. Krtań przestała boleć, mogła krzyczeć.

Zaczął zdejmować jej bieliznę, a bluzę podnosić do góry. Przejechał językiem po jej piersiach. Zaczął w nią wchodzić - ona zamiast krzyczeć, wołać pomocy - jęczała.

Widok krwi, smak świeżego mięsa.

Po chwili bycia w niej, spojrzał na ranę - było widać jego penisa w jej "brzuchu", otwartym i zmasakrowanym brzuchu. Jej zapłakane lecz już nie smutne oczy, a cieszące się rozkoszą sprawiały, że pragnął więcej, chciał jej. Z uśmiechem na twarzy ugryzł ją w szyję.

Powoli umierała, lecz umierała w rozkoszy. Rozłożył, czarne skrzydła, ukazały się jego rogi - jednak nadal był przystojny. Czarne, krótkie włosy, czerwono-bordowe oczy, jego ciało - takie zgrabne, muskularne.

Wyrwał jej serce - nawet się cieszyła.

Obudziła się w "nowym świecie".

Dotrzymał obietnicy - zabrał ją ze sobą.

Chodziła po ciemnych, odludnych, podziemnych ulicach. Drzwi stojące w płomieniach - znalazła wejście.

Szukała tego, kto ją zabił. Przed oczyma miała obraz rany.

Poczuła zapach krwi i mięsa. Obróciła się - tak na prawdę to nie zdążyła. Podszedł od tyłu, objął ją. Jej plecy stykały się z jego klatką piersiową. On ciągle jej chciał. Pocałował. W prawej ręce trzymał jej serce - ciągle bijące i pompujące ostatnie mililitry krwi. Był z siebie dumny. Ona już nie płakała - w sumie śmierć w tak cudownym stylu? Lecz i tak była obojętna - tam już nie wróci - bynajmniej tak myślała.

Poczuła się dziwnie, plecy zaczęły ją piec - to jego jad. Oczy pełne nienawiści. Czerwone i wciąż podniecone od tych cudownych widoków żywej, bordowej, krwi śmiało wypływającej z pięknej, bladej dziewczyny, pożegnały ją.

Stała się ociężała. Nogi jakby ze stali. Usłyszała przeraźliwy krzyk. Obudziła się w swoim łóżku, cała spocona, mokra i.. zakrwawiona. Zaczęła macać się po brzuchu - złapała coś oślizgłego, długiego, miękkiego. To było jej jelito grube.

-Czyli to nie był sen ?! - nie była przerażona, lecz zdziwiona i zaskoczona.

Wszystko bolało, szczypało, przeraźliwie swędziało - goiło się.

Zobaczyła go z różą w ręku stojącego w rogu jej pokoju. Spojrzała na niego przeraźliwie - zniknął. Podeszła do miejsca, w którym stał - zostawił spaloną od płomieni piekielnych różę na szafce.

Od tamtej pory nigdy nie była sama. Przychodził do niej co parę dni. Koszmar powtarzał się.

Codziennie o godzinie 00.00 słyszała "Przyjdę po Ciebie, kiedy umrzesz zabiorę Cię do siebie". Nie wiedziała czy się cieszyć. Góra co 3 dni wracały boleści, podniecenie, strach i On.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Super *-*
Odpowiedz
Bomba :D
Odpowiedz
No nie powiem, boooooskie <3 Klimacik jest :D
Odpowiedz
W sumie, odrobinę skojarzyło mi się z książką "strąceni". A opowiadanie, świetne. :) Chociaż koniec był trochę dziwny. Najpierw złapała się za jelito a potem wstała z łóżka i poszła na miejsce gdzie zniknął. Biorąc to na logikę, jak wstała z dziurą w brzuchu bez żadnego,opisanego, bólu? ;_;
Odpowiedz
,,goiło się "
Odpowiedz
... wat?
Odpowiedz
To musi być miłość. <3 ^=^
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje