Historia

Czarny Sylwester

kruchy 6 10 lat temu 9 539 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Czarny Sylwester

Obudziłem się cały spocony. Byłem zdezorientowany, zastanawiałem się gdzie jestem. Wszystko mnie bolało. "Zaraz, zaraz, przecież jestem w swoim domu. Co się stało?" Nic nie pamiętałem i do tego ten ból. Podniosłem się z wielkim trudem. Zapaliłem światło i rozejrzałem się po pokoju. Na stole zobaczyłem kasetę wideo i kopertę z moim imieniem...

Doznałem szoku, ktoś musiał być w moim domu i zostawił tu te rzeczy. Po chwili zaczynałem sobie wszystko przypominać. Zaczęło się od znalezionej koperty w mojej skrzynce pocztowej. Widniało na niej moje imię. Otworzyłem ją. Na samej górze widniał napis: CZARNY SYLWESTER. Pomyślałem wtedy że to zaproszenie na imprezę. Nie znalazłem nadawcy listu toteż domyśliłem się że to przyjęcie organizowane przez moich znajomych. Ucieszyłem się i pomyślałem że to będzie świetna impreza skoro zrobili takie zaproszenia.

Dzień zleciał dość szybko. Nastał wieczór, a że był grudzień, szybko się ściemniło. Właśnie skończyłem się szykować. Wziąłem telefon i ruszyłem do wyjścia. W liście podany był adres. Wiedziałem gdzie to ale nigdy nie byłem w tamtych okolicach. Droga zajęła mi pół godziny. Dotarłem pod wskazany adres i byłem zaskoczony. Moim oczom ukazał się ogromny, ponury budynek. Przypominał jakiś magazyn i wyglądał na opuszczony. Z trudem otworzyłem drzwi i nagle dziwnie się poczułem. Coś kazało mi uciekać, przeraziłem się. Stałem tak jeszcze przez chwile w niepewności. Ciekawość okazała się silniejsza, ruszyłem przed siebie. Kolejnym zaskoczeniem okazało się że było tam wiele nieznajomych osób. Rozejrzałem się. Zobaczyłem moich przyjaciół i podszedłem do nich. Przywitałem się i zauważyłem że dziwnie się zachowują. Byli otępiali, nieobecni. Zauważyłem że mój najlepszy dziwnie się na mnie patrzy, miał pustkę w oczach. Przeszedł mnie dreszcz. Stałem tak jeszcze przez chwile, wtem podeszła do mnie nieznajoma dziewczyna i odeszliśmy od moich przyjaciół. Wydawała się miła ale coś mnie w niej niepokoiło. Następnie ona przyniosła drinki i... co dalej? Co dalej!?

Nie mogłem sobie przypomnieć co było dalej. Siedziałem jeszcze przez chwile na łóżku. Patrzyłem na kopertę i zastanawiałem się co jest w środku. W końcu zdecydowałem się ją otworzyć:

"Gratulacje Sam, okazałeś się być najsilniejszy i wykazałeś największą wole przetrwania. Daliśmy Ci kasetę z nagraniem abyś o nas nie zapomniał"

"Co to miało znaczyć? Co zrobiłem? Jakie nagranie?" Popatrzyłem na kasetę i zakręciło mi się w głowie. Nie chciałem tego oglądać, bałem się. Zdecydowałem jednak zobaczyć co na niej jest. Włożyłem ją do odtwarzacza i stanąłem jak wryty. Zobaczyłem siebie, dwie dziewczyny i chłopaka, to byli moi przyjaciele. Miejsce gdzie się znajdowaliśmy przypominało arenę w zmniejszonych rozmiarach. Wszyscy mieli tą samą pustkę w oczach którą zobaczyłem u mojego kumpla na przyjęciu, nawet ja. Nie mogłem uwierzyć ze tego nie pamiętałem. Wtem na nagraniu usłyszałem niski głos: "jedynie wola przetrwania może was ocalić" Oniemiałem, moje dwie przyjaciółki rzuciły się na siebie z pogardą i nienawiścią. Upadły na ziemie zaczęły krzyczeć, ciągnęły się za włosy, drapały. Przeraziłem się. W tym samym czasie ja i mój najlepszy przyjaciel zaczęliśmy okładać się pięściami. Na nagraniu słychać było okropne jęki bólu. Czułem dreszcze na całym ciele. Dziewczyny walczyły ze sobą, turlając się po ziemi, aż jedna z nich posunęła się do najgorszego. Ugryzła swą przyjaciółkę w szyje, niczym dzikie zwierze. Udusiła ją. Jak ona mogła to zrobić? Znały się od przedszkola. Padłem na ziemie szlochając z przerażenia. Myślałem że zwymiotuje. Nie mogłem na to patrzeć ale musiałem dowiedzieć się co było dalej. Nadal walczyłem z kumplem, okładaliśmy się bez przerwy, aż w końcu zadałem ostateczny cios. On padł na ziemie, zalany krwią. Mój Boże, zabiłem go. Mój najlepszy przyjaciel nie żyje. Rozpłakałem się. Nie wiedziałem co robić, krzyczałem. Nagranie skończyło się. "Co się stało z Jane, ona przeżyła" Pomyślałem że to zły sen. To był cholerny koszmar i chciałem się obudzić...

Obudziłem się cały spocony. Znów byłem w swoim pokoju. "Musiałem sporo wypić, nic nie pamiętam i do tego te koszmary" pomyślałem. Poszedłem do łazienki i zamarłem. Zacząłem szlochać jak małe dziecko, gdy zobaczyłem krew i blizny po walce na moim ciele. To nie był sen...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

czegos mi tutaj brakuje hmmmmm ale ciekawe...
Odpowiedz
Nawet fajne, chociaż mogłeś zastąpić tą arenę czymś bardziej strasznym :)
Odpowiedz
Niedopracowane, mało straszne, bardzo przewidywalne, ale jak na początek nie jest źle.
Odpowiedz
Jest moc, ale co z Jane?
Odpowiedz
dobre:D chociaż mogło by być dłuższe
Odpowiedz
Leci dla Ciebie + ;)
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje