Historia

koniec?

mikimaje 1 10 lat temu 844 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Chciał bym zaznaczyć, że to wszystko co tutaj przeczytacie nabiera sensu dopiero na koniec. Dziękuję.

******************

I. TERAŹNIEJSZOŚĆ

- Siedzę właśnie w celi i czekam na wyrok, ale to nie moja wina. Nie ja zrobiłem to co mówią! Tak, gadanie wariata, co? Najciekawsze, że stoją za tym siły nadprzyrodzone, a ja siedzę w celi i czekam na rozprawę. Moje szczęście naprawdę jest "ogromne"!

Powiedział to mężczyzna siedzący w celi, gdy nagle do sali weszło trzech mężczyzn ubranych w mundury policji. Jeden z nich zaczął świecić mu dziwnie światłem, po oczach. Trzy razy przejechał po jego twarzy tym oślepiającym światłem. Sprawiło to mężczyźnie siedzącemu w ciemnościach od dłuższego czasu duży ból. Bolało także to, że został oskarżony jak mniemał o niewinność i teraz siedzi w celi. Mundurowy odezwał się zaraz, po tym jak tylko sprawił mężczyźnie ból samym światłem.

- Lepiej przyznaj się do tego co zrobiłeś, kara będzie dużo mniejsza. Jeżeli jednak się nie przyznasz, cóż wtedy będzie niemiło.

Mężczyzna jednak był nieugięty, nie chciał się przyznać do tego czego w swoim mniemaniu nie popełnił.

- Ja mam się przyznać, niby do czego? Nie zrobiłem nic złego! Trzymacie tutaj nie tego faceta, wypuśćcie mnie!

To jednak nic nie dało, dwóch strażników siłą wyciągnęło na oko 40-sto letniego mężczyznę w ubraniu szpitalnym.

- Gdzie w tych łachach?! Przebrać go w coś normalnego, ale już! I na salę od razu.

Mężczyźni szybko zaprowadzili go do jakiejś garderoby i ubrali białą koszulę i ładne spodnie. Przy tym nikt w ogóle się nie odezwał. Wyprowadzono go do jakiejś wielkiej sali, po chwili wiadome było, że sądowej. Sędzia patrzył na niego z wielką pogardą, tak jak każdy.

- Oskarżony, proszę stanąć przy barierce, aby wygłosić zeznanie!

Donośny głos orzekł, to tak iż nikt nie był w stanie się sprzeciwić. Jedynym wyjściem było więc śmiałe podejście mężczyzny i wyznanie całej prawdy jaką on znał.

- Proszę wysokiego sądu. Nie mam nic wspólnego z tym zabójstwem. Wszystko było tak...

II .PRZESZŁOŚĆ

Ten sam mężczyzna wychodzi z małego pokoiku z kawałkiem szkła w dłoni. Coś jest tutaj wyraźnie nie tak. W pewnym momencie przez ciemny korytarz przelatuje jasny byt, który jest półprzezroczysty. mężczyzna w strachy bardziej ściskał kawałek szkła, aż krew sączyła się z rany, którą wywołało. Najgorsze jednak nadchodziło. Wielki ryk, który usłyszał, dobiegał z miejsca z którego uciekł. Coś się zbliżało, coś bardzo złego.

-Zdrowaś Maryjo, łaskiś pełna...

Mężczyzna zaczął się modlić, bł już na skraju załamania. A TO zbliżało się do niego. W pewnym momencie poczuł zapach zgnilizny, a zza rogu wyłoniła się wielka bestia. Mężczyzna przymierzył się i gdy potwór nie zauważył ukrytego w cieniu, przerażonego człowieka. Zaatakował, potwór padł nadzwyczaj szybko. nie spodziewał się tego. Był jednak szczęśliwy bo dalej żył. Zbliżał się ku drzwiom zza, których dochodziło światło, aby wyjść, gdy znowu mu coś przerwało. Był to człowiek podobnie ubrany do niego. Jednak wołał potwory, a to było niebezpieczne. Mężczyzna niechętnie lecz zrobił to, szkło zanurzyło się w facecie ubranym w jakiś szpitalny ciuch. Teraz pokrywał się on czerwoną cieczą, która wypływała z ciała zabitego. Z ust mężczyzny płynęły jak rzeka słowa "przepraszam". Lecz nie miał zamiaru ginąć. Był już naprawdę blisko drzwi gdy drogę zastąpił mu potwór, rzucił się na niego bardzo szybko i z wielkim impetem. Jednak gdy szkło, po raz kolejny już zanurzało się w ciele kogoś lub czegoś.Usłyszał za sobą wielki huk i rozrywający ból w plecach, a za nim następny i następny. Po tym nie pamięta nic, tylko to, że obudził się w celi.

III. POWRÓT DO TERAŹNIEJSZOŚCI

- To przez te potwory, nigdy bym nie zamordował człowieka, one chciały mnie zabić Była to obrona konieczna.

Sędzia popatrzył się na oskarżonego. Nie było w jego oczach złości, a litość. Tylko i wyłącznie litość nad pokrzywdzonym człowiekiem.

- Wierzę panu. Proszę o wypuszczenie tego człowieka w trybie natychmiastowym!

Za chwile drzwi otwarły się, a za nimi była tylko głębia czerni, nic więcej. Po chwili czerń ta pochłonęła każdego w tym pomieszczeniu. Wszystko w okół mężczyzny w średnim wieku.

IV. EPILOG

Nad zwłokami mężczyzny w ubraniu szpitalnym stało kilka osób. Wszyscy byli lekarzami, ale w większości psychiatrami. niektórzy jednak sprawdzali funkcje życiowe "pacjenta" takie jak puls czy zmiany rozmiaru źrenicy pod wpływem światła. Gdy skończyli powiadomili psychiatrę o zgonie. Sprawozdanie z powodu zgonu pacjenta wygląda następująco:

"Zgon Kirka Albengrusa nastąpił dnia 21 stycznia 2013 roku o godzinie 01:15 w nocy. Zmarły był osobą chorą na schizofrenie. przed śmiercią próbował uciec z zakładu psychiatrycznego ciężko raniąc przy tym trzy osoby. jednego lekarza, jednego pacjenta, który próbował zawiadomić lekarz oraz wezwanego funkcjonariusza ochrony. Śmierć została poniesiona poprzez trzy strzały w plecy, gdy ten próbował zaatakować ochroniarza."

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Super
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje