Historia
Każdy to ma ale nie może tego stracić
Witaj. Chcę ci opowiedzieć historię, nie będę was zmuszała do uwierzenia w nią, możesz, ale nie musisz. Boję się ją opowiadać, mam halucynacje, wahałam się przed wstawieniem tego na stronę ,,Straszne Historie'' .
Ale zacznijmy od początku.
To było podczas ostatniej pełni. Zaprosiłam przyjaciółkę na jak to nazwałam? ,,Straszną Noc'' ? Byłyśmy w moim pokoju, lśnił w blasku księżyca, za oknem słychać było przyjemny szum kołyszących się drzew oraz od czasu do czasu przejeżdżające samochody. Zaczęło się niewinnie: Siedziałyśmy na łóżku,po turecku. Założyłam na głowę, tak dla zabawy, maskę ducha. Było gdzieś koło 23, moja przyjaciółka, Julka - Bo tak ma na imię, miała zostać u mnie na noc. Rodzice odwieźli mojego starszego o 4 lata brata na lotnisko. Leciał tam z dziewczyną, dokładniej do Szkocji, wujek ma tam niewielkie mieszkanko, niedaleko jeziorko, piękne zachody słońca...
Wróćmy jednak do naszego domu, w Szczecinie. Julka słuchała creepypasty, którą czytałam z telefonu, zaczęłam już sama bać się tego co mówię. W pewnym momencie nastąpił gwałtowny podmuch wiatru, który uderzył w okna, było niedomknięte więc otwarło się z hukiem. Obie się przestraszyłyśmy, przeszedł mi dreszcz po plecach, ale w końcu Julka zamknęła okno i znów usiadła w milczeniu. Ale wtedy ... dreszcz po raz kolejny przeszył mnie, ale tym razem czułam, jakby ktoś, jakieś palce, lodowata dłoń dotyka mnie ... to było przerażające.
Nie chciałam się odwrócić.
Julka chyba poczuła to samo. Ale coś za nią stało. Nie widziałam twarzy, wtapiał się w mrok pokoju, był prawie niewidoczny. Maskę ducha miałam ciągle na głowie, chciałam ją ściągnąć, ale nie mogłam. Bałam się, czy coś nie dotknie moich dłoni. Spojrzałam na zegar stpjący na biurku. Była 1.05. To był przypadek? Urodziłam się 1 maja, maj to 5 miesiąc.
Następnego dnia, a raczej tego samego, obudziłam się niespodziewanie. Ale nigdzie nie było Julki. Przeszukałam cały dom, nigdzie jej nie było. Zadzwonił mój telefon.
- Asiu, jesteś ... cała? - zapytała Julia - Nie mówmy tego nikomu. Proszę, nie mówmy!
- Nie powiem, obiecuję - zapewniłam przyjaciółkę drżącym głosem
A potem się rozłączyłam.
Zaskrzypiały drzwiczki w kuchni.
Nie odwróciłam się. Ale usłyszałam jak ON mówi do mnie krótko.
- KAŻDY to ma, ale nie może tego stracić.
- K-kim jesteś? - zapytałam
- Jestem częścią ptaka którego nie ma na niebie, mogę pływać w oceanie ale nadal pozostanę suchy. - wyrecytował
O więcej nie pytałam. Przez cały czas słyszałam tylko jego zimny głos, mocny, wyraźny, przerażający. Co to było? Zagadka?
Ludzie musieli powtarzać to co do mnie mówili, bo słowa układały się tylko w to. Aż pewnego wieczoru zobaczyłam GO. Każdy GO ma i nie może go stracić. On stał przede mną, był MNĄ, ale tym mrocznym. On nie może zmoknąć w wodzie.
Ja wiem czym on jest. Ale to co się dzieje teraz ... nie mogę tego zrozumieć.
NAPRAWDĘ nie wiem kto stoi za moimi plecami i trzyma swą lodowatą rękę na moim ramieniu. Nie wiem kto to. Przyrzekam. On kazał mi to napisać, drżącymi rękoma, ale powiedział też ... że mam nikomu nie mówić o tym co się wtedy stało. Że każdemu komu powiem o niej, choćby słówko, skończy tak jak ja. ON za tobą też stoi, odwróć głowę, ON tam jest, to ty, tylko ten mroczny. Nikomu mam tego nie mówić, nawet wam, ale kazał mi to napisać. Daje o sobie znać,gdy się boimy, przesuwa palcem po naszym ciele, czujemy dreszcze które wstrząsają czasem naszym ciałem. To ON.
Komentarze