Historia

Ciężar duszy

cień cienia 3 10 lat temu 6 933 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Grabarz Feliks odetchnął i wbił szpadel w bok miękkiej góry ciemnej ziemi. Została wykopana wcześniej i teraz czekała na to, by na powrót znaleźć się w dole. Kilkanaście minut temu, ceremonia pogrzebowa dobiegła końca i wszyscy już się rozeszli. Feliks zawsze twierdził, że to nie kondukt żałobny, ale właśnie żałobnicy opuszczający cmentarz w małych, zasmuconych grupkach, są najbardziej przykrym widokiem. Zmarły zostawał wtedy naprawdę sam. Sam na sam z grabarzem, względnie grabarzami. Dziś Feliks był sam. Jego kolega, Grzegorz, skręcił nogę zbiegając po schodach i musiał zostać w domu.

Ciepły letni wiatr łagodnie przeczesywał korony drzew. Nieliczne chmury, płynęły leniwie poza horyzont jak białe, nienazwane kleksy.

W prostokątnym dole tkwiła drewniana trumna. Feliks z ciekawością zerknął na prosty, drewniany krzyż z tabliczką, na której widniało nazwisko oraz data narodzi i śmierci. Poniżej znajdowało się krótkie zdanie: Żyła lat 23, a dookoła biegł napis: Niech Bóg otoczy Cię światłem. Pokręcił głową. Pracował w tym fachu już dobre dwadzieścia lat, ale wciąż nie był w stanie w pełni pogodzić się z ludzką śmiertelnością. Było w tym coś niepokojącego, jak gruba przeźroczysta tafla, za którą ktoś krzyczy z przerażenia, a ty nie możesz pojąć, o co mu chodzi, choć z każdą chwilą czujesz mocniej jego strach. Feliks nie należał do strachliwych mężczyzn, mimo wszystko za każdym razem, gdy zsuwał ziemię do świeżego grobu czuł jakiś niepokój. Jakby duch zmarłego, stał tuż obok i kręcił głową z irytacją. Uczucie to wzmagało się szczególnie wtedy, kiedy chodziło o pochówek kogoś młodego, w szczególności zaś dzieci.

Poniekąd uważał to za swój obowiązek, by poświęcić kilka chwil na rozmyślania o człowieku, którego ciało właśnie zostało oddane ziemi. Każdy zmarły przecież, zasługiwał na taką chwilę.

Właśnie chwycił za rączkę łopaty, kiedy odniósł wrażenie, że coś obok niego przeszło. Po chwili, z dołu dobiegł go jakiś szelest. Zmartwiał, czując jednocześnie nieprzyjemny chłód przemykający wzdłuż kręgosłupa. Ostrożnie zaglądną poza krawędź grobu, gotowy w każdej chwili rzucić wszystko i uciekać stąd byle dalej. Nagle cała trumna podskoczyła od niezwykle silnego uderzenia. Jej wieko odskoczyło nieznacznie, ukazując ciemną, kilkucentymetrową szczelinę, w której zaraz, ku przerażeniu Feliksa, pojawiła się szczupła, blada dłoń.

Feliks poczuł jak wszystkie włosy na ciele stają na baczność. W jednej chwili przypomniały mu się wszystkie głupie dowcipy o zmarłych. Przeprosił ich krótkim szeptem drżących ze strachu warg. Czuł jak ogarnia go panika zaciskając zimne paluchy na jego szyi. Przełknął głośno ślinę. Uderzenie powtórzyło się, a górna część trumny odskoczyła uderzając o bok grobu.

Feliks patrzył zafascynowany, pragnąc jednocześnie uciec i nie mogąc oderwać wzroku od sceny, która rozgrywała się tuż przed jego oczyma. Zupełnie nie poczuł, ciepłej strużki moczu, która mimowolnie pociekła mu po nodze, pozostawiając ciemny ślad na szarych roboczych spodniach.

Wiatr ustał, a chmury gdzieś się rozpierzchły. Mimo wczesno popołudniowych godzin, zdawało się, że cienie milczących, kamiennych pomników, wydłużyły się niczym szpony bestii.

Oczy Feliksa skierowane były na zwłoki młodej kobiety ubranej w elegancką suknię w kolorze ciemnego burgunda. Długie, kasztanowe włosy ułożone były prosto. Delikatny makijaż zdawał się mówić, że ona tylko śpi. Smukłe palce splecione ze sobą w ostatnim geście rąk tkwiły nieruchomo na brzuchu. Nagle jej ciało drgnęło, a zaraz potem zaczęło trząść się niczym w epileptycznym ataku.

Ręce i nogi latały na wszystkie strony, a reszta ciała wyginała się jak wiotka trzcina. Najgorszy jednak był pusty dźwięk jej głowy, uderzającej głucho raz po raz o spód trumny. Feliksowi zadrżały kolana i nogi się pod nim ugięły.

— Boże drogi — wyszeptał ze łzami przerażenia w oczach.

Całe ciało młodej kobiety nagle zszarzało, jakby ktoś pokrył je farbą w kolorze brudnego tynku. Policzki zapadły się, skóra przybrała z lekka pomarszczoną, papirusową fakturę, wyraźnie obciągając się na kościach.

Feliks poczuł mroźny chłód, jakby ktoś przesunął mu po nodze mroźnymi dłońmi. Odskoczył, czujnie wbijając wzrok w przestrzeń przed sobą, gdzie według niego powinien znajdować się niewidzialny przeciwnik. Nagle tuż przed jego oczyma, wyrósł niespodziewanie nieco rozedrgany długi, wysoki cień. Zdawał się przeplatać sam ze sobą i nie mieć określonych krawędzi. Patrząc na niego odnosiło się przedziwne wrażenie, że z pewnością istnieje, ale nie można było określić konkretnego punktu w przestrzeni gdzie się w danej chwili znajduje. Cień przesunął się na bok, a Feliks odniósł wrażenie, że tuż przed nim mignęła mu półprzezroczysta blada twarz kobiety z trumny. Jej rysy układały się w maskę przerażenia.

Wiatr ponownie trącił zielone liście nadając żywemu światu oddech.

Feliks stał przez chwilę nie mogąc wykonać choćby najmniejszego ruchu. W końcu drgnął i zszedł do groby. Ostrożnie chwycił dłoń martwej kobiety i podniósł ją do góry. Ku swojemu zdumieniu stwierdził, że jest niewiarygodnie lekka. Niczym puch. Dał krok do przodu i stanął u wezgłowia trumny. Złapał ciało za wiotkie barki i pociągnął. W ogóle nie czuł jej ciężaru. Zdawało się, że waży nie więcej niż pięć, góra dziesięć kilogramów.

Słowa starego grabarza przypomniały mu się, jakby właśnie on sam je wyszeptał:

— Każdy cmentarz ma swojego duchowego opiekuna, którzy sprawuje nad nim pieczę. Odprowadza zagubionych umarłych i chroni ich przed pozostaniem w ziemskim wymiarze lub uwalnia dusze z martwych ciał by mogły odejść w spokoju ku bożej światłości

Feliks nie był jednak tak do końca pewien, czy to naprawdę Opiekun uwolnił dusze tej młodej kobiety. Niezbyt chciał dopuścić do siebie tę myśl, że jednak, tym razem, zabrał ją ktoś inny.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

pszne ?
Odpowiedz
Aha
Odpowiedz
po prostu pszne
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje