Historia
Pokrak
Wersja okrojona
Nie działo się to dawno, dawno temu. Nie było to za siedmioma górami, ani za siedmioma lasami. Wydarzyło się to tuż obok. I dzieje się cały czas. Pewnego dnia może to spotkać i ciebie.
Obudziłem się pewnego dnia w dziwnym miejscu. Nie było ono kolorowe; nie było wesołe. To miejsce było przerażające.
– Mamo? – wyszeptałem. Zero odpowiedzi. Podniosłem się z szarej ziemi. Rosło tutaj wiele dziwnych roślin, których nigdy w życiu nie widziałem. Były powyginane w przeróżne kształty. Musiałem się dowiedzieć, gdzie właściwie jestem. Szedłem przed siebie. Nie wiem, jak długo trwał mój marsz. Zdawało mi się, że trwa wieczność. W pewnym momencie dotarłem do wielkiego muru. Był zbyt wysoki, by na niego wejść; sięgał o wiele wyżej, niż najwyższe drzewa. Ruszyłem więc wzdłuż niego. Znów szedłem bardzo długo. Wtedy zdałem sobie sprawę, że ten mur się nie kończy. Nie dało się go obejść, nie dało się na niego wejść. Zrezygnowany, usiadłem na żółtej, uschniętej trawie. Zasnąłem.
Ocknąłem się nagle. Zapadł już zmrok, nie miałem pojęcia ile czasu spałem. Wokół siebie widziałem cienie. Były wszędzie. Słyszałem tysiące szeptów i krzyków. Nigdy nie czułem takiego przerażenia. Nie mogłem się ruszyć. Skulony, zacząłem płakać. Zdawało mi się, że minęło kilka lat, zanim zdołałem spojrzeć przed siebie. Wtedy zobaczyłem Jego. Był o wiele bardziej przerażający, niż te wszystkie cienie i krzyki. Nie potrafię opisać Jego wyglądu. Może to dlatego, że co chwila przybierał inną postać?
– Kim jesteś? – wyjąkałem cicho.
– Jestem Strachem. Jestem Pokrakiem. – usłyszałem Jego głos w swojej głowie. Chyba wtedy zrozumiałem, czemu nie miał jednego, konkretnego kształtu.
– Co to za miejsce? – pytałem dalej.
– Świat Cudów. A ty jesteś jego królem – odrzekł spokojnie. Nie rozumiałem tego. – To jest twój świat, twój mały sen.
– Chcę stąd wyjść. Chcę wrócić do domu. – poczułem, jak łzy napływają mi do oczu. Pokrak przestał zmieniać kształty. A ja nagle przestałem się bać. Strach już nie powodował przerażenia, ale siłę. Wtedy pojąłem, że On jest tu moim jedynym druhem. Powoli wstałem z ziemi. Pokrak przybrał kształt wilka. Wbijał we mnie ślepia w kolorze lodu. Staliśmy tak dłuższą chwilę; w końcu Strach odwrócił swój wilczy łeb i uparcie się w coś wpatrywał. Przeniosłem wzrok w to miejsce. Zobaczyłem drzwi. Stare, potężne drewniane drzwi z żelaznymi okuciami. Obrastał je bluszcz.
– Co jest za nimi? – zapytałem, nie odwracając wzroku od wrót.
– Sam musisz to sprawdzić. Pamiętaj, że to ty rządzisz tym światem. Za drzwiami może być cokolwiek tylko chcesz. Pamiętaj, że możesz przekroczyć ramy tego świata. Ostrzegam cię, że wtedy zaczną dziać się rzeczy niemożliwe. Czas już nie będzie czasem; wszystko się zmieni.
Spojrzałem na Pokraka. Nie był już wilkiem; znów zmieniał kształty. Po chwili już go nie było. Powoli podszedłem do drzwi. Położyłem spoconą dłoń na klamce i powoli nacisnąłem. Usłyszałem szczęk zamka, poczym drzwi otworzyły się na oścież. Zobaczyłem białe, oślepiające światło.
Zdałem sobie sprawę, że wszystkie drogi mają swój koniec. Niektóre kończą się jeszcze przed dotarciem do celu. Ale jednocześnie wiedziałem, że właśnie odkryłem cel swojej drogi.
Przeszedłem przez drzwi.
Otworzyłem oczy. Przed sobą zobaczyłem swoją mamę.
Mam na imię Wiktor.
Pięć lat byłem w śpiączce.
Komentarze