Historia
TLC
Thomas pracował w swoim ogrodzie kwiatowym. Wstał i otrzepał brudne dłonie o jeansy. Stał tak przez chwilę leniwie spoglądając na bujnie rozkwitające rośliny. Ogarnęło go poczucie spełnienia. Mimo, że działka była dość skromna, to braki ilościowe nadrabiała nieprzeciętną jakością. Kwiaty były jaskrawe i pełne życia, a łodygi oraz liście soczyste i rześkie. Nawet ciemna ziemia pod nimi, tak świeża i wilgotna, że sąsiadów zżerała zazdrość.
Jednakże bardzo niewielu ludzi wiedziało, ile krwi, potu i łez zostało wylanych, aby ogród tak właśnie wyglądał. Sam przygotował grunt na działce wybierając wyczerpującą metodę podwójnego przekopania, co spulchniło ziemię na tyle, że jego ukochane rośliny nie miały problemu z wypuszczeniem korzeni wgłąb. Po posadzeniu sadzonek, Thomas nałożył cienką warstwę organicznego kompostu - opadnięte z drzew liście, skórki po bananach, fusy po kawie, ścinki trawy - by mieć pewność, że kwiaty zostaną odpowiednio odżywione. Na wierzch wyłożył cienką okrywę ze ściółki, aby wspomóc glebę w zatrzymywaniu wody. Thomas bardzo chciał dodać do tego organicznego użyźniacza, ale z tego, co wiedział nie można go było dostać w sklepach. Cena była wysoka, jednak wkrótce przekonał się, jak bardzo było to tego warte.
Kiedy jego kochające spojrzenie natrafiło na pierwszy wydostający się spod ziemi kiełek, przepełniło go uczucie ogromnej radości. Był przekonany, że nic nigdy nie przebije tego momentu. Szybko został wyprowadzony z błędu, gdyż następnego dnia znalazł kolejne dwa, tuż obok pierwszego. Cieszył się jak dziecko. Thomas nigdy nie zapominał o pielęgnacji swoich roślin. Często przyłapywano go na śpiewaniu każdemu kwiatu z osobna już o świcie, gdy tylko pierwsze promienie słońca skąpały jego ogród w ciepłym blasku. W takich chwilach nawet krople porannej rosy wydawały się być diamentami. Zapierało mu to dech w piersiach i chciał, aby trwało to wiecznie. Thomas nie oderwał rozczulonego wzroku od kwitnących pąków nawet, kiedy usłyszał cichy szelest za sobą, który po chwili przerodził się w stłumione kroki.
— Thomas? Thomas Conner?
Chociaż poczuł nagłą i silną frustrację, która wstąpiła na jego łagodną twarz, to niechętnie oderwał wzrok od swojego uwielbionego ogrodu i obrócił się. Ku swojemu zaskoczeniu, stanął twarzą w twarz ze swoim dawno niewidzianym przyjacielem z dzieciństwa.
— Czyż to nie stary, dobry Roy Mather! — zaśmiał się cicho Thomas jednocześnie ruszając przywitać uściskiem starego kumpla.
— We własnej osobie — zażartował Roy.
— Co cię ponownie sprowadza do tego cichego, spokojnego miasteczka, przyjacielu?
Roy uniósł ręce w górę wyrażając bezradność.
— Żona nalegała, żebyśmy tu wreszcie przyjechali i odwiedzili rodzinę. Ech, te kobiety. — Na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek podkreślający jego chłopięce atrybuty, ale szybko zniknął. — A propos… słyszałem o Tabith…
— Jest teraz w lepszym miejscu, Roy — szybko przerwał mu Thomas, nie miał ochoty na takie rozmowy.
Roy wydawał się zmieszany.
— Pewnie tak… Może i narzekam dużo, ale nie wiem, co bym zrobił, gdybym stracił Caroll. Może to brzmi żałośnie, ale nie wydaje mi się, żebym był w stanie normalnie funkcjonować bez ciągłego zrzędzenia mojej żony — uśmiechnął się znacząco na moment. Thomas położył dłoń na ramieniu przyjaciela i mocno ścisnął. Obaj stali bez słowa przez kilka minut, aż cisza była niezręczna na tyle, że Roy postanowił ją przerwać. — Cudowne kwiaty tu masz, Thomas.
— Dzięki, stary. To moje dzieciaczki — powiedział z nieukrywaną dumą.
— Caroll i ja - cóż, głównie Caroll - próbowaliśmy wyhodować kwiaty w naszym własnym ogrodzie przez ostatni rok, ale najwyraźniej nie mamy do tego smykałki. Zdradzisz mi swój sekret? Powiedziałbym o tym żonie — rozpromienił się, nieco zakłopotany.
— To tylko stara, dobra TLC — rzucił Thomas niemal rżąc ze śmiechu, jak gdyby to był kawał zrozumiały tylko dla wtajemniczonych.
Nieco zdezorientowany, Roy podziękował mu i odszedł, zostawił rechoczącego do siebie faceta samemu sobie.
— TLC — powtórzył pod nosem Thomas odgarniając zasypaną przypadkowo płytę w trawniku. — No czyż nie jest tak, moja droga?
Przesunął brudnymi palcami po wytłoczonych słowach. Na zawsze w naszej pamięci, Tabitha L. Conner.
Tłumaczenie: Sundowner
Autor: Ali Kae
Komentarze