Historia

Właściciele Lasu.

selenka123 0 9 lat temu 1 004 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Na dworze było ciemno i chłodno. Księżyc wysoko połyskiwał na niebie. Zosia wybrała się z psem na spacer jak każdego wieczoru. Ale dzisiaj było wyjątkowo cicho na dworze a nad asfaltem unosiła się cieniutka warstwa mgły. Zosia otuliła się w kożuch i poszła do lasu za domki jednorodzinne. Chodziła tam z psem ponieważ w lesie czuła się bezpieczniej niż na ulicy. Wiedziała, że tam nic złego nie może ja spotkać. Nikogo tam przecież nie było. Oprócz niej, psa i drzew. A na ulicy? Ktoś mógł ją złapać, zabić lub zgwałcić.

Szła leśną ścieżką. Po bokach rozciągał się ciemny i tajemniczy las. Ale ona ten las doskonale znała. Bawiła się w nim gdy tylko zaczęła chodzić. Tutaj czuła się pewnie. Ale tę pewność zakłóciło coś dzisiaj. Coś co mogło się czaić wszędzie do koła niej. Za drzewem, w rowie, w krzakach…

Idąc rozmyślała o swoich kłopotach w szkole i w domu. Wszystko się jej psuło. Straciła przyjaciółkę, która od niej odeszła, nikt jej nie lubił, każda przerwę siedziała sama jak i każdą lekcję. A to wszystko przez to, że była najlepsza uczennicą w klasie. Jej średnia i aktywność na lekcjach denerwowała wszystkich dlatego każdy odwrócił się od niej. Gdy szła przez korytarz każdy wołał jedynie za nią: lizuska czy kujon.

W domu tez nie układało się najlepiej. Rodzice coraz częściej kłócili się. Ojciec coraz więcej pił a matka straciła prace. Jedyne co Zosia miała swojego to pies – Gargamel. Każdy jedynie śmiał się z jego imienia. Nazwała go tak ponieważ jej pierwszym słowem był czarny charakter z bajki ,,Smerfy” – Gargamel.

Robiło się coraz zimniej.

- Gargamel chodź tutaj – Zawołała gdy spostrzegła, że pies zniknął jej z oczu

– Gargamel! – Jednak psa nigdzie nie było. Przystanęła i rozejrzała się. Jednak było za ciemno by cokolwiek zobaczyć w tych ciemnościach.

Niespodziewanie usłyszała szczekanie a następnie skomlenie psa – Gargamel? – Powiedziała wchodząc w ciemny las – Piesku jesteś tutaj? – Szła coraz dalej oddalając się od drogi. Psa nigdzie nie było. Nagle do jej uszu doszedł odgłos łamiących się gałęzi. Odwróciła się jednak nic nie zobaczyła. Usłyszała tylko jakby coś uciekała wydając przy tym odgłosy przypominające mlaskanie. Najwyraźniej pobiegło po pniu drzewa w górę. Zosia poszła dalej.

Po jakimś czasie ponownie usłyszała odgłos łamiących się gałęzi. Odwróciła się i znowu ten sam dźwięk. Gwałtownie odwróciła się w prawą stronę i po raz kolejny cos uciekało po drzewach. To coś ja otaczało. Było wszędzie do koła niej. Zosia zaczęła uciekać. To co było za nią cały czas tam było. Spojrzała do góry. W świetle księżyca widziała jakieś kontury czegoś co wchodziło na drzewa. Nagle coś ją zaatakowało. Z całej siły chwycił ją za nogę. Poczuła ciepło spływającej krwi. Teraz dopiero zobaczyła to co ją ścigało. Małe pokraczne stworzonka pozbawione sierści. Miały ciemne oczy, które wpatrywały się w nią. Przygarbione istotki przypominające nietoperze bez skrzydeł.

- Zostawcie mnie!- Krzyknęła Zosia i znowu zaczęła uciekać. Nagle cos skoczyło jej na głowę i zaplątało się we włosy. Dziewczyna zaczęła krzyczeć. Kolejny ze stworów rzucił jej się na łydkę i zaczął ja swoimi pazurami i zębami rozszarpywać. Dziewczyna straciła równowagę i upadła na ziemię. Wtedy one rzuciły się na nią. Zaczęły drapać po brzuchu. Nagle usta Zosi wypełniła krew. Poczuła silny ból w krtani i powoli zaczęła dusić się własna krwią. Nie umiała nic powiedzieć. Jej ciało rozrywane było na kawałeczki.

Gdy rano przeszukiwano las w poszukiwaniu dziewczynki znaleziono ja przy drodze leżącą na ziemi. Sekcja zwłok nie potrafiła wyjaśnić co ją zaatakowało. Stworzono legendę o ludziach lasu, którzy przybrali postać nietoperzy bez skrzydeł za swoje grzechy i popełnione zbrodnie.

Teraz przemierzają lasy w poszukiwaniu ludzi, którym mogli by się pożywić.

Może są już w twoim lesie? Idź zobaczyć!

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje