Historia
To Wróciło
Historia wydarzyła się kilka lat temu, kiedy jeszcze moi rodzice odwozili mnie i mojego starszego brata na farmę dziadka, żebyśmy pomogli mu w pracy podczas wakacji.
Sama farma znajdowała się głęboko w ostępach Oregonu, dokładnie w cieniu pobliskich wyżyn. Mam stamtąd wiele dobrych wspomnień, ale także kilka złych. To jednak dręczy mnie najbardziej, wciąż nie daje mi spać pomimo faktu, że farma jest już dawno sprzedana, a dziadek spoczywa pod ziemią. Nie nazwałabym tego czymś strasznym stricte w tego słowa znaczeniu, ale było to na tyle dziwne, że chodzi za mną do teraz, chociaż dorosłam i jestem już kobietą. To była parna, lipcowa noc. Pamiętam jak dziś, wszyscy siedzieliśmy w jednym pokoju; mój brat, mój kuzyn, dziadek i ja, jedliśmy rozgotowane żarcie z paczki i narzekaliśmy na upał.
Wtedy właśnie psy zaczęły szczekać. Lea - owczarek niemiecki, Lucy - szczeniak owczarka collie; jeden w domu, drugi na łańcuchu na zewnątrz. Oba zaczęły szalenie ujadać w tym samym momencie.
Dziadek zaczął kląć, chociaż nie powinien robić tego przy nas, dzieciach.
— Josh, przyprowadź tego cholernego psa.
Pamiętam jak w ciszy obserwowałam kuzyna wychodzącego przez drzwi na werandę. Potem zniknął mi z oczu. Mijały minuty. Lea nadal szczekała. Zaczynałam się denerwować, nie spuszczałam wzroku z drzwi.
Dopiero na wsi zaczynasz dostrzegać, jak ciemna noc potrafi być.
Wreszcie drzwi się otworzyły. Lea wbiega do środka z podkulonym ogonem. Lucy jest tak przerażona, że sika na podłogę. Josh zamyka drzwi na klucz. Temperatura w pomieszczeniu momentalnie się podnosi.
Spogląda na dziadka i krótko mówi:
— To wróciło.
Staruszek odstawia piwo.
— Gdzie ten skurwiel?
— Na polu... po prostu tam stoi.
Nigdy wcześniej nie widziałam takiego spojrzenia mojego dziadka, nigdy też już nie zobaczę. Jedyne, co powiedział, to:
— Jess, a może ty i twoja siostra będziecie spać dzisiaj w salonie? Psy z wami zostaną. Ja będę na dachu.
Nie usnęłam tej nocy. Leżałam tuż obok brata i przerażona słuchałam ciszy.
O północy usłyszałam strzał. Pół godziny później mój dziadek zszedł na dół po schodach, odwiesił strzelbę na miejsce i położył się do łóżka.
Rano na polu była kupka świeżej gleby. Cokolwiek tam było zostało zabite i zakopane, zanim opuściłam swój śpiwór.
Po śniadaniu wypuściliśmy konie i zabraliśmy się za zamalowywanie śladów szponów na stodole.
Tłumaczenie: Sundowner
Autor: ryokotoast
Komentarze