Historia

Jest tobą

sweetsuprise 0 9 lat temu 1 349 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

- Zostaniesz dzisiaj po godzinach. - Rzucił stos papierów na moje biurko - Trzeba to posegregować. Oczywiście wynagrodzę ci to.

Świetnie. Znowu zostaję. O niczym innym nie marzyłem.

- Zapomniałbym. Około 23.00 wyłączą prąd, więc lepiej się pospiesz. - Przynajmniej mnie poinformował.

Doskonale. Ponad tysiąc różnych umów, dokumentów i potwierdzeń, a ja mam wyrobić się w godzinę? Cudownie.

Wyszedł, rzucając klucze na stolik i krzycząc:

- Nie zapomnij zamknąć!

Gdybym tylko miał przy sobie telefon. Sekretariat jest już zamknięty, więc ze stacjonarnego nie zadzwonię. Cudownie.

Wziąłem się za robotę.

Moje oczy zamykały się, były takie ciężkie. Krótka drzemka. Tylko pięć minut.

Jasny szlag. Prądu już nie ma, a ja nie posegregowałem nawet połowy.

Jedynym źródłem światła jest księżyc spoglądający na mnie przez okno.

Chętnie odszedłbym z tej roboty, ale z moim wykształceniem nikt inny mnie nie przyjmie..

- Szefie! Jesteś tu jeszcze? - zawołałem. - Jest tu ktokolwiek?

Może skończę jutro? Wytłumaczę, że prąd wyłączyli wcześniej niż było to zapowiedziane i nic nie widziałem, więc nie miałem dużego wyboru.

Wstałem z fotela i ruszyłem po klucze. Powinny być na stoliku. Nie ma ich tam.

Szarpnąłem za klamkę myśląc, że może są na zewnątrz. Drzwi były zamknięte. Ktoś mnie tu zamknął. Prąd włączą dopiero rano, około 10.00. Ale kto mógłby mnie tu zamknąć? I kiedy? Jutro obejrzę monitoring. Złapię cwaniaczka.

Ale chwila. Moje biurko jest na pierwszym piętrze. Może wyjdę przez okno?

Ktoś wyrwał klamkę od okna. Nie ma opcji, abym je otworzył.

Może wybiję szybę? Na moim biurku leży pilot od radia. Oraz radio.

*

Wybiłem szybę. Wylazłem przez okno. Źle oceniłem wysokość, chyba skręciłem kostkę.

Ostatni raz spojrzę na rozbitą szybę.

Chwila.

Ktoś stoi w oknie. Jakiś typem w czarnym kapturze stoi przy parapecie i gapi się w moją twarz. Gdybym tylko się przyjrzał jego gębę. Zeznałbym, że to on mnie zamknął.

On zdejmuje kaptur? Nie ma oczu. Ani nosa. Ani ust. Jego twarz (lub jej brak) to jedna wielka czarna dziura. O co tu chodzi?

On włazi na parapet. Skacze. Skacze z parapetu. Leży. Leży w krzakach. Czy on..?

Wstaje. On wstaje. Wstaje i tu biegnie. Biegnie tu. I ja też biegnę.

Nie ucieknę do domu. Mógłbym tym samym narazić moją żonę.

Jakieś miejsce publiczne, które o dwunastej w nocy będzie czynne? Supermarket.

Najbliższy jest jakieś 900 metrów stąd. To nic. Uda mi się.

*

Jest już rano. Przenocowałem w supermarkecie, w jakimś pomieszczeniu dla personelu.

Boję się wyjść na zewnątrz. Ale całego życia tu nie spędzę. Wychodzę.

Krew. Krew. Flaki. Krew i flaki. Wszędzie.

Wracam do budynku mojej pracy. Może ten psychol dorwał mojego szefa? To byłby najlepszy scenariusz całej sytuacji.

Szyba jest cała. Nie wiem, czy to szef ją wymienił, czy cała sytuacja po prostu mi się przyśniła.

Klucze leżą na stoliku, a dokumenty są posegregowane. Co tu się stało?

- W nagrodę za to, że wykonałeś robotę, jutro masz wolne. Korzystaj. - uśmiechnął się - Wyrobiłeś się do jedenastej? Działo się coś ciekawego?

Zaniemówiłem. Stałem, wpatrywałem się w kamerę. czy ona wszystko zapisała? A może "To coś" zniszczyło zapis i zostawiło tylko fragment w którym wybijam szybę?

Nie rozumiem.

- Wysłałem twojego przyjaciela, aby porozmawiał z tobą w nocy. Żeby ci się nie nudziło. Przyszedł? - zapytał.

Mój mózg eksplodował. Nie rozumiem ani jednej rzeczy, która wydarzyła się dziś w nocy. Chciałbym tylko dodać, że następnego dnia dostałem list. Oto on...

"Byłem u Ciebie dzisiaj w nocy. Twoja żona jest naprawdę sympatycznym mięsem. Zaproponowała, żebym wpadł około 1700, kiedy będziesz w domu. Nie próbuj uciekać. I tak Cię znajdę. Widzę wszystko. Słysze wszystko. Czuję wszystko. Jestem wszystkim, co w życiu posiadasz. Jestem tobą."

Dzisiaj mam samolot. Wylatuję stąd. Wylatuję z tej dziury. Ale ostrzegam cię po raz ostatni. Nie uciekaj. Nawet nie próbuj. On ciebie znajdzie. Jest wszystkim. Jest tobą.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje