Historia

Topielec

coldblood 22 10 lat temu 11 911 odsłon Czas czytania: ~5 minut

Nigdy nie wierzyłem w duchy, a przyjaźniłem się z fanem horrorów. Marcus był serio opętany! Stale czytał jakieś przerażające opowiadania, szukał opuszczonych domów w okolicy i zostawał tam na noc, bawił się w wywoływanie duchów itp. Ja tylko się z tego śmiałem. Marcus na mnie narzekał. Mówił, że jestem ciotą, a jemu przydałby się kompan, z którym mógłby dzielić swoją działalność. Nigdy się tym nie przejmowałem, bo wiedziałem, że Marcus na pewno kiedyś się na tym przejedzie.

Tym razem wyczytał w Internecie o jakimś duchu topielca, w jeziorze niedaleko naszego miasteczka. Nie miał jednak prawa jazdy, więc wyprawa za miasto nie wydawała mu się zbyt rozsądna. Ale niestety, strasznie się wkręcił w tą sprawę! Zaczął nawet chodzić do biblioteki, co u niego było absolutną abstrakcją, by znaleźć materiały na ten temat.

Ja natomiast miałem prawko i Marcus często towarzyszył mi, jako pasażer, czasem gdzieś tam go zawiozłem, ale nigdy nie nalegał, bym pomagał mu w jego polowaniach na duchy. Tym razem było inaczej.

- Jake, musisz się zgodzić! – mówił z irytacją – Serio zachowujesz się, jak ciota.

- A ty jak kompletny świr. Kto normalny spędza noc nad jakimś rzekomo nawiedzonym jeziorem? To bezsensowne – odparłem spokojnie.

- Wcale nie! Jeśli nagram wszystko, stanę się sławny.

A tak, zapomniałem. Marcus wszędzie chodził z kamerą i nagrywał wszystkie swoje wyczyny.

- Nie staniesz się sławny, bo niczego takiego nie nagrasz. Zrozum, duchy nie istnieją. – rzuciłem. – Tylko nabawisz się jakiegoś zapalenia płuc. Pamiętaj, że to już jesień!

- Daj spokój. – machnął ręką – Obiecuję, że jeśli tam ze mną pojedziesz, już nigdy nie będę cię o nic takiego prosił! Już nawet nie będziesz musiał mnie podwozić na miejsca akcji!

Uśmiechnąłem się. Kusząca propozycja. Cóż, chyba nic mi się nie stanie, jeśli spędzę jedną noc nad jeziorem, może świeże powietrze dobrze na mnie zadziała.

- No niech będzie.

Marcus był już szczęśliwy.

Spakowałem dwa komplety dresów, adidasy, kurtkę i trochę jedzenia. Starałem się przygotować na każdą ewentualność pogody, co wywoływało śmiech u mojego kumpla. Eh, Marcus to jakiś przerośnięty dzieciak!

Jezioro wyglądało zaskakująco normalnie. Szedłem obsypaną żwirem ścieżką, osłanianą wysokimi trawami i krzakami. Stanąłem nad stromym zejściem do wody i spojrzałem w dół.

- Nie widzę tu niczego strasznego, tylko moje odbicie.

Marcus zachichotał.

- To gorsze niż topielec – zaśmiał się, po czym uruchomił kamerę i okręcił się wokół. – Wiążę z tą akcją duże nadzieje. W Internecie było mnóstwo historii na temat tego jeziora! Niejedna osoba widziała już, jak zdeformowany człowiek człapie na brzeg, albo słyszała jęki i krzyki.

Westchnąłem ciężko i spojrzałem w niebo. Robiło się już ciemno, zastanawiałem się, która godzina. Nie byłem jednak jeszcze senny, dlatego rozłożyłem moją bluzę na trawie, sięgnąłem po paczkę ciasteczek i usiadłem na miękkim materiale. Marcus przysiadł się i zaczęliśmy spokojnie pogryzać ciastka, patrząc w milczeniu na malujący się przed nami krajobraz. Musiałem przyznać, że w tym świetle jezioro wyglądało naprawdę zachwycająco.

Po opróżnieniu całej paczki uznaliśmy, że czujemy się już lekko senni, a że żadne duchy nie dawały o sobie znać, postanowiliśmy zaszyć się w samochodzie i tam chwilę odpocząć. Zająłem więc dwa przednie siedzenia, Marcus tylne. Ustawił kamerę tak, by wyglądała przez okno i cały czas nagrywała wszystko.

Spało nam się dobrze, jednak jakoś w środku nocy, obudził nas głośny krzyk. Gwałtownie zerwałem się, uderzając z impetem głową o dach samochodu. Zamroczyło mnie, położyłem jedną dłoń na czole, drugą masowałem skronie. Marcus z zaciekawieniem rozglądał się już wokół.

- Słyszałeś to? – zapytał, a ja skinąłem głową.

Doszedłem już do siebie, więc postanowiliśmy wyjść na zewnątrz. Cała ta sprawa zaczęła mnie już lekko intrygować.

Było bardzo ciemno. Praktycznie nic nie widzieliśmy. Chłodne powietrze napływało na nasze gołe ramiona, oboje trzęśliśmy się z zimna. Marcus nie dawał jednak za wygraną. Podbiegł do brzegu i wpatrywał się w dół. Jednak w jednym momencie osunął się do wody. Z krzykiem podbiegłem do niego, a zanim zniknął w głębinach zauważyłem, że on nie wpadł, on jest przez kogoś wciągany.

Zacząłem panikować. Zostałem sam i nie wiedziałem, czy wskoczyć do wody, by wyciągnąć kumpla, czy uciekać stąd jak najdalej. Wybrałem drugą opcję. Jednak, gdy tylko odwróciłem się, by ruszyć wprost do samochodu, usłyszałem plusk wody. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem najbardziej przerażający obraz w moim życiu.

Na brzeg wspinała się łysa pokraka z przekręconą szczęką i przekrwionymi oczami. Kręgosłup wyraźnie malował się na jego powykręcanym ciele. Skórę miał koloru niebieskawego, biegały po nim larwy, fruwały nad nim muchy. Wydawał z siebie dziwne odgłosy, jakby pojękiwanie, sapanie. Zaczął przesuwać się w moim kierunku, dosłownie czołgał się po ziemi, bo jego kończyny wyglądały, jakby zostały pozbawione kości.

Przeraziłem się. Zacząłem uciekać do samochodu. Wskoczyłem na siedzenie, wsunąłem kluczyk do stacyjki. Do diabła, niech zapali! Ale auto nie chciało działać, a ja siedziałem w bezruchu i wpatrywałem się w maszkarę, która była coraz bliżej mnie. Uderzałem pięściami w kierownicę, wciąż ogromnie się denerwując.

- Jedź, gruchocie! – krzyczałem – Jedź, błagam! – miałem już łzy w oczach.

Potwór opadł na szybę, widziałem teraz w pełnej okazałości jego paskudną twarz. Zaczął energicznie poruszać rozwaloną szczęką, uderzając zębami w okno. Zimny pot spływał mi po plecach. Wciąż próbowałem odpalić auto.

Jest! Udało się!

Nacisnąłem pedał gazu i ruszyłem przed siebie.

Następnego dnia wciąż czułem ogromny niepokój. Bałem się, przeraźliwie się bałem. Wspomnienia z tamtej nocy sprawiły, że obawiałem się nawet własnego cienia. Z drugiej jednak strony wciąż szukałem rozwiązania, choć nie mogłem tego w żaden sposób wyjaśnić. I wtedy przypomniało mi się o kamerze.

Pobiegłem do samochodu i spojrzałem na tylne siedzenie. Nie było jej. Musiała spaść, gdy Marcus wychodził z auta. Nie chciałem wracać w tamte miejsce, jednak ciekawość była silniejsza.

Pojechałem tam tylko na chwilę. Rzeczywiście, kamera leżała na piasku. Chwyciłem ją szybko i wróciłem do siebie. Będąc już w domu, uruchomiłem komputer, zgrałem film na dysk i obejrzałem zarejestrowaną tam całą wczorajszą noc. Przez pierwsze 4 godziny praktycznie nic się nie działo. W końcu ten krzyk, który nas obudził, zaczynamy rozmawiać. Marcus otwiera drzwi samochodu i wychodzi na zewnątrz, kamera opada na piasek. Teraz w ekranie widać tylko ziemię, słychać moje krzyki przerażenia i jęki tego potwora. Potem ja odjeżdżam, kamera zostaje. Po kilku minutach ktoś do niej podchodzi. Na ekranie pojawia się palec, który kreśli na piasku parę słów. Odsuwa się, ja wytężam wzrok, by odczytać napis.

‘’Spotkamy się w domu’’.

Co to ma znaczyć?

Zanim jednak zdążyłem się nad tym zastanowić, usłyszałem dźwięk odkręcanej wody, a chwilę potem skrzypienie drzwi mojego pokoju…

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

po prostu wylazło i go zabiło i tyle
Odpowiedz
niezłe
Odpowiedz
Podoba mi się wątek topielca- kocham słowiańskie legendy <3
Odpowiedz
Super tylko szkoda że takie krótkie. Mogła by być druga część
Odpowiedz
Popieram
Odpowiedz
Heh dobre
Odpowiedz
Super. Ciekawe Opowiadanie 10/10
Odpowiedz
jedno z lepszych, 10/10
Odpowiedz
Najlepsza końcówka 10/10
Odpowiedz
czekam na 2 część!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Odpowiedz
dobre bardzo ;D
Odpowiedz
Końcówka przerąbana, najlepsza, aż się chwyciłam za głowę :O
Odpowiedz
Końcówka jest epicka! :D
Odpowiedz
Naprawdę dobre opowiadanie. Jedne z lepszych.
Odpowiedz
A MÓJ BRAT WIDZIAŁ JAK W JAMNIE WYŁAWIALI MARTWĄ BABKĘ XDDDDD
Odpowiedz
Wygryw XD
Odpowiedz
super
Odpowiedz
zajebiste
Odpowiedz
Końcówka najlepsza
Odpowiedz
Mocne
Odpowiedz
mi sie podoba 10/10
Odpowiedz
Całkiem całkiem...
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje