Historia

Przeklęty dworek

tinq 0 10 lat temu 1 333 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Godzina 23.00.Mieszkam sama.Jak zwykle siedzę przed kompem.Siedząc tak zdałam sobie sprawę ,że zamiast robić coś kreatywnego to gapię się w monitor ,oglądam durne obrazki ,które nic nie wnoszą do mojego już nudnego życia.Znacie to uczucie ,prawda?

Nagle myśl:

-Poczytam książkę.Tak ,to na pewno lepsze niż psucie sobie oczu przed monitorem.

Zabrałam się za czytanie.Harlan Coben.Hmm ...w sumie lubię czytać jego książki.Lubię kryminały i tego typu niewyjaśnione zagadki.

W pewnym momencie poczułam,że powieki robią się coraz cięższe...Ale książka mnie wciągnęła.Ciekawe co będzie dalej? Czytam...

Obudziłam się.Patrzę na telefon.Hmm chyba bateria padła.Wyszłam do kuchni się napić.Spojrzałam na zegarek.Była równa 2.Chyba zasnęłam czytając książkę.Zimno się zrobiło...Idąc do pokoju musiałam przejść przez schody ,które zawsze dziwnie na mnie działały.Wzbudzały we mnie jakiś irracjonalny lęk.Nie...ja się bałam po prostu po nich chodzić.Dlaczego ,zapytacie? Otóż skrzypiały niemiłosiernie.Miały dziwne plamy w kolorze brąz ,których niczym nie dało się usunąć.Do tego podobno poprzedni właściciel zrzucił z nich swoją żonę.Była na wózku.Upadła tak niefortunnie ,że uderzyła głową o kant szafki naprzeciwko.Zginęła podobno na miejscu.Pomyślałam :

-Co za bujda.Kto to wymyślił? Pewnie jakiś idiota który szukał sensacji!

Poszłam na górę.Ciekawość mnie zżerała od środka.Odpaliłam kompa.Wpisałam adres mojego domu.Wyskoczyły nagłówki typu : Śmierć kobiety w niewyjaśnionych okolicznościach! Dom w którym straszy! Przeklęty dworek! Licytacja przeklętego domu!

-Bzdury wyssane z palca.To była moja pierwsza myśl.

Nic dotąd się w tym domu nie działo.

Mieszkam tu już rok i nie odczuwałam żadnego niepokoju.Wręcz zaczęłam się śmiać pod nosem z tych rzeczy które tam wyczytałam.Mało to się słyszy o ludziach którzy wymyślają różne głupoty ,byle tylko media o tym mówiły ?

Siedząc tak i czytając te głupoty usłyszałam stukanie dochodzące z dołu.Pomyślałam że nie zamknęłam okna ,ale noc była spokojna.Nie wiało...

Nagle usłyszałam coś jak by...szuranie.Jak by ktoś szedł po schodach.Ciężkie,powolne kroki.Z okazji tego ,że nigdy nie wierzyłam w tego typu zjawiska ,postanowiłam:

- ''Raz kozie śmierć. Nie ma się czego bać.Zejdę na dół.Najwyżej to coś dostanie ode mnie w łeb i skończą się głupie żarty'' - pomyślałam uzbrojona w ciężką lampę nocną.

Schodząc na dół poczułam nieodpartą chęć sprawdzenia wszystkich zakamarków.Chyba sama sobie chciałam udowodnić jaka jestem odważna! Salon ,kuchnia ,spiżarnia i łazienka-pusto!

Piwnica! Nie ma się czego bać.Trochę pajęczyny i półka z konfiturami.Idąc tam zapaliłam wszędzie światła.Poczułam się nieswojo. Dodawałam sobie odwagi gadając sama do siebie.Nagle będąc na 2 bądź 4 schodku od góry poczułam uderzenie.Stoczyłam się z drewnianych schodów w dół.Lampa się potłukła w drobny mak ,raniąc moje dłonie ,łokcie oraz nogi.Coś zaczęło mną ciągnąć za głowę.Poczułam ból.Kurwa coś szarpało mnie za włosy!Ale ja tego czegoś nie byłam w stanie dojrzeć.Usłyszałam tylko cichy szept:

-Wypierdalaj stąd ,bo skończysz jak moja żona!

Straciłam przytomność.Obudziłam się gdy już świtało.Miałam małe zadrapania.Obok mnie leżał kłębek moich włosów.Zdałam sobie sprawę ,że to nie był sen.Pomyślałam o tym jak nie raz w nocy słyszałam pukanie ,stukanie.Nie zwracałam na to uwagi zajęta innymi przyziemnymi sprawami.Dotarło do mnie ,że to coś.Cokolwiek to było dawało mi znaki,że nie podoba mu się moja obecność z tym domu! Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyniosłam się z tego przeklętego domu.Po 3 miesiącach udało mi się go sprzedać za śmieszną cenę.Ludzie którzy go kupili nie należeli do najbogatszych.Mieli piątkę dzieci.Wyglądali na kochającą się rodzinę.Mimo ,że zdawałam sobie sprawę z zagrożenia to sprzedałam ten dom.Nie dbałam o to co się stanie.Chciałam się go pozbyć.

Minęło pół roku.Przejeżdżałam obok mojego starego domu.Zobaczyłam tabliczkę.NA SPRZEDAŻ!Zatrzymałam się ,pytając starą sąsiadkę co jest grane.Usłyszałam :

-Kochanieńka do tragedii tu doszło.Facet wyglądał na porządnego.Kiedy tu przyjechali świata poza sobą nie widzieli.Nosił ją na rękach.O dzieci dbał.Idealna rodzina wręcz!Ale po 3 miesiącach słychać było krzyki ,awantury.Oszalał chłopina chyba ,bo żonę ze schodów zrzucił.Zginęła na miejscu.Piątkę dzieci osierociła. Tragedia ,wielka tragedia...

Udałam wielkie zdziwienie i wsiadając do auta odjechałam z piskiem opon.Do dziś mam wyrzuty sumienia ,że przeze mnie zginęła kobieta która nic mi nie zawiniła.Nigdy tam nie wrócę.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje