Historia

Kamienny nóż
Wracaliśmy ze szkoły i na chodniku natrafiliśmy na tabliczkę „Sekrety Świata – Wielkie ponowne otwarcie.” Strzałka wskazywała na sklep ukryty pomiędzy blokiem i ogrodzonym parkingiem. Sklep miał malutką fasadę, jedno okno wystawowe i drzwi. Na oknie były wyblakłe naklejki układające się w jego nazwę. Wnętrze sklepu wydawało się być stare. Półki były z nielakierowanego drewna, które zaczęło tracić barwę. Cały sklep dosłownie pokrywały warstwy kurzu, wszystko było zrobione z drewna, podłoga, lada, półki, nawet ściany były pokryte drewnem. Za ladą stał staruszek w swetrze i czytał gazetę. Ja z Piotrkiem i Adrianem lubiliśmy stare buble więc postanowiliśmy pooglądać co sklep ma do zaoferowania.
Sklep okazał się być piękną graciarnią, było tu wiele interesujących rzeczy. Maski, figurki, noże, nawet miecz. Niektóre przedmioty miały zadziwiające ceny, pewnie kolekcjonerskie, albo coś. Nasza trójka szybko przeszła do oglądania każdego pojedynczego przedmiotu w graciarni.
- Co to jest? - Zapytałem i wskazałem na ozdobny kamienny nóż.
- To mój chłopcze jest czarodziejski aztecki nóż z 1517. Przywieźli go do Europy hiszpańscy konkwistadorzy. - Odpowiedział sklepikarz.
- Magia nie istnieje... - Mruknąłem.
- Sam się przekonaj. Jeśli nim wycelujesz w kogoś to poczujesz mniej więcej to co on. - Zachęcił mnie sklepikarz, ja zaś podniosłem przedmiot. Wydawał być się zwyczajny. Wycelowałem w Piotrka. Natychmiast poczułem gdzieś w sobie ciepło jego ciała. Można powiedzieć, że odczułem jego zaintrygowanie afrykańską maską, jaką właśnie oglądał.
- To dziwne, naprawdę poczułem to co on. Jak to działa, magia nie istnieje to jakaś sztuczka.
- Nic z tych rzeczy. Sprawdź na swoim drugim przyjacielu. - Zaśmiał się radośnie staruszek. Wycelowałem tym razem w Adriana. Poczułem teraz jego ciepło ciała oraz pośpiech. Pośpiech, nie oczekiwanie na coś. Dzisiaj przyjeżdża do niego kuzyn, to pewnie to.
- Łał to naprawdę działa. - Wycelowałem w sklepikarza, nie poczułem absolutnie nic, tylko nieprzyjemny chłód. Sklepikarz zmarszczył brwi.
Do starego zamkniętego sklepu ukrytego pomiędzy blokiem i ogrodzonym parkingiem przyklejony był plakat „Zaginęło dziecko”. Wnętrze sklepu było opustoszałe, były tu tylko puste półki pokryte wiekową warstwą kurzu. Wszystko wskazywało na to, że sklep był opustoszały od kilku ładnych lat. Na ladzie bez kasy stała tylko porzucona nieduża figurka chłopca.
Komentarze