Historia

Marines

stalker_iwan 1 9 lat temu 1 476 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Ja pierdolę, to koniec. Inwazja. I to Bóg wie czego. Wiem tylko że to coś doprowadziło do upadku całą Europę Zachodnią i część Azji. Od 6:21 zaczęły wychodzić z podziemi. Przebijały asfalt, bruk, beton. I od razu polowały. Na nas. Teraz stoimy za barykadami na jednej z głównych ulic Nowego Jorku i nie możemy się ruszyć. Odpieramy ich non-stop ale to nic nie daje... Jest ich coraz więcej. Na moich oczach pożarły cały odział na prostopadłej ulicy. Wielkie stwory przypominające bezwłose małpy z płaskimi mordami, bez oczu. Kurwa, kończy nam się amunicja, a wsparcia nie widać. Zostawili nas tu żebyśmy umożliwili ewakuację cywili, ale i ich dopadli. Wszyscy zginęli. Jesteśmy odcięci...

Ruch, odgłos ciętego materiału i mlask. Ciało Smith'a wzleciało do góry wraz z fontanną flaków. Wylądował na masce spalonej taksówki. Nie miał twarzy. Trzy szybkie strzały i jednego skurwiela mniej.

-Carter kurwa, schodzimy na posterunek 11'tki, kapujesz?

-Przyjąłem.

-Ja pier...

Kolejna głowa wzbiła się w powietrze, opryskując wszystkich krwią i wybijając szybę w sklepie z telewizorami.

-Dawaj miotacz ognia, trochę da nam to czasu.

-Tak jest sir!

Szczęk, syk. Zapach palonego mięsa.

-Spierdalać! Spierdalać mówię! Zostawcie wszystko oprócz amunicji!

-Kapitanie! Tu jest pusto! Wszędzie pełno krwi!

-Ja pierdolę, czy wszyscy muszą dawać dupy? Spierdalać na skrzyżowanie.

-...Sparta 0-1 macie udać się do strefy lądowania w 21-62.

-Przyjąłem.

Dźwięk tłuczonej szyby, ostatnie "kurwa" i już po następnym. Stwór wychylił się z okna i wciągnął tam strzelca. Bum. posypał się tynk, chlapnęła krew.

Nad głowami przeleciały nam dwa Apache kierując ogień przed nas, torując nam drogę. Znak Red Devils mignął na dziobie maszyny. Teraz tylko biec...

Na miejscu czekała na nas kolejna rzeź. Lotnisko zasypane było trupami ludzi i stworów, wciąż strzelano, wybuchały granaty, bryzgała krew. W co my się kurwa wpakowaliśmy?

Przez dwa budynki przebił się samolot pasażerski, miażdżąc kilku naszych i ponad setkę potworów. Wszyscy rzuciliśmy się w jego stronę, byleby się schować. Stworów było coraz to mniej ale lepiej ostrzeliwać je zza zasłony.

-Carter kurwa, weź ten karabin i załóż stanowisko w dziobie. Przyjąłeś?

-Tak jest sir!

Karabin w łapę i biegnę. Nad głową świstają mi kule. pod nogami walają się łuski. wszędzie krew i zwłoki.

Dziób samolotu był oddzielony od reszty o jakieś kilkanaście metrów. Trzeba do niego wejść i po prostu strzelać.

No to bawmy się, skurwysyny.

Pociski rozrywały zwierzęta jakby były z plasteliny.

Nad naszymi głowami przeleciał transportowiec.

Klapa była otwarta, z niej prowadziło ogień co najmniej cztery osoby.

-Szybko, mamy mało czasu! Trwa ewakuacja całego USA!

-Słyszycie?! Pakować się do śmigłowca!

wszedłem jako jeden z pierwszych, gdy obejrzałem się za siebie przestraszyłem się. Z trzystu wojskowych zostało kilkunastu ocalałych...

Śmigłowiec wzbił się w powietrze. Lecimy do domu. Który już nie istnieje. Tak samo jak nasze rodziny. Smutne, prawda?

-Coś na nas leci, to Apache?

-Ta, brygada tygrysów.

Otwierają do nas ogień! Co tu się dz...

Seria pozbawiła pilotów głowy.

Wyjrzałem za szybę, co się z nim stało.

To był jeden z nich. Za sterami. Jego puste oczy patrzały prosto na mnie, jego mordę wykrzywił grymas, który chyba miał być uśmiechem.

Leciał prosto na nas.

Ja chce do domu...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Świetne, chcę WINCYJ !!!!! Masz wenę pisząc te opowiadania :v A to mogło by być scenariuszem do filmu :P
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje