Historia
Śpij, śpij...
Boże, on tu jest! Muszę się prędko schować!
Wbiegłam po schodach na strych może trochę za głośno. Już słychać było metaliczny dźwięk otwieranej furtki i skrzypienie zamka w drzwiach.
Kurde!
Postanowiłam schować się w jego pokoju, tam mnie nie znajdzie. No pomyślcie: szybciej zaczęlibyście szukać w swoim pokoju czy np. w składziku?
Tak więc zrobiłam.
Już słyszałam jego sapanie, i ciężkie, zmęczone kroki na schodach. Na szczęście kierował się najpierw do łazienki.
Miałam czas.
Uznałam, że chowając się pod łóżko narobię najmniej hałasu, cisza w moim przypadku była cenniejsza niż złoto.
Na szczęście po usłyszeniu gardłowego spłukiwania sedesu mężczyzna ów gdy wyszedł z toalety nie zobaczył mnie.
Ufff.
Jego stopy zaczęły niemrawo iść w moim kierunku. Strach przed odkryciem nabuzował się we mnie, lecz on podszedł do szafy, wyjął pogiętą koszulkę i flanelowe spodnie i zaczął się przebierać. Potem wskoczył na łóżko, mało nie przygniatając mnie.
Po kilku dłużących się minutach zasnął.
Wyczołgałam się spod łóżka, wyjmując z kieszeni składany nóż.
Śpij, śpij...
Ja mogę już zacząć zabawę...
Komentarze