Historia

Drzewiec

shaerray 0 10 lat temu 860 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Mieszkam w Weyakwin w Kanadzie. Jest to spokojna okolica, kilkadziesiąt mieszkańców, każdy się zna. Niedaleko mojego domu jest mały las. Nazywałam go Drzewcem. Uwielbiałam w nim spędzać czas jako dziecko. Wiele dzieci z okolicy też się tam bawiło. Za młodu miałam wiele przyjaciół. Prawdę mówiąc, teraz nie mam już nikogo bliskiego prócz rodziny. Dlaczego? Dobre pytanie. Pozwólcie, że wam przedstawię całą moją historię ostatnich lat.

Miałam dokładnie 5 lat, gdy z moimi rodzicami przeprowadziłam się do Weyakwin . Nie powodziło się nam w Polsce z finansami. Ledwie starczało na czynsz. Tacie zaproponowali pracę poza miasteczkiem, nareszcie dobrze płatną, dzięki której mógł zapewnić nam byt i wyżywić rodzinę. Już w pierwszym tygodniu poznałam Kallie. Była ode mnie rok starsza i uwielbiałyśmy się nawzajem. Codziennie chodziłyśmy do Drzewca się pobawić z dziećmi sąsiadów. Nigdy nie było w pobliżu żadnego rodzica, w końcu mieszkaliśmy całkiem daleko od większego miasta i nie było obaw, że coś mogłoby się stać. Moimi najbliższymi przyjaciółmi był Andrew, Josh, Zoey, Paul, Noa oraz wspomniana wcześniej Kallie. Było jeszcze kilka dzieci z sąsiedztwa, ale byli dla mnie tylko zwykłymi znajomymi.

Dokładnie rok po mojej przeprowadzce zaginęła Zoey. Bawiłyśmy się jak co dzień, a ona nagle zniknęła. Nie zostawiła po sobie żadnego śladu. Przepadła, jak kamień w wodzie. Rodzice przypuszczali, że została porwana, ale przecież byśmy zauważyli - siedziała zaledwie kilka metrów od nas. Policja nie znalazła kompletnie nic. Od tamtej pory nikt nie chciał nas puszczać do lasu bez kogoś dorosłego. Chodziliśmy tam rzadziej, może raz na tydzień. Z nadzorem osoby starszej oczywiście. Niestety, i to nie pomogło. Zaledwie 3 tygodnie od rzekomego porwania Zoey, zniknął Andrew i Paul. Matkę Andrew'a - osobę, z którą poszłyśmy do lasu - osądzono o niedopilnowanie. Wszyscy otrzymaliśmy od rodziców zakaz zbliżania się do lasu oraz wychodzenia poza obszar zamieszkały.

Wytrzymałam tak 3 lata. Bardzo tęskniłam za moim dzieciństwem, w końcu ile można siedzieć w ogródku lub czterech ścianach? Z Kallie i innymi znajomymi wybraliśmy się do lasu bardzo wczesnym rankiem - jeszcze przed wschodem słońca. W Drzewcu nic się nie zmieniło - poza kilkoma rosnącymi drzewkami i bujną, wiosenną roślinnością. Drzewiec wyglądał wspaniale wiosną. Dziwiło mnie jedno - dlaczego nie było tam ptaków ani żadnych zwierząt? Nie zastanawiając się pochodziłam dookoła polany, która była naszym ulubionym miejscem zabaw. Usiadłam na środku, wzięłam oddech pełną piersią. Ach, ten słodki zapach dzieciństwa. Siedziałam tak chwilę i wstałam, by iść w inną część Drzewca. Ku mojemu zaskoczeniu, nikogo nie było w pobliżu. Przestraszyłam się nie na żarty - zaczęłam nawoływać Kallie i innych. Szukałam ich przez godzinę, aż znalazłam jedynie Kallie.

Była jakaś dziwna, nie odpowiadała na moje pytania. Stała jak kołek i patrzała się w jedno miejsce. Żyła - czułam jej puls. Nikogo innego nie było w pobliżu poza nami. Stwierdziłam, że nic nie wskóram i czym prędzej pobiegłam po mamę Kallie. I to był największy błąd. Kiedy wróciłyśmy do lasu, Kallie nie było. Nie potrafiłam określić dokładnego miejsca, w którym stała. Wydawało mi się, że akurat tam pojawiło się kilka małych drzew. Powiedziałam jej o tym. Zostałam oskarżona wśród sąsiadów o wyprowadzenie i porzucenie w lesie moich przyjaciół. Ja? Dziewięciolatka? Nie rozśmieszajcie mnie. Niestety, płacz po stracie jednych z najbliższych mi osób nie poskutkował i skierowano mnie na leczenie psychiatryczne. Według mnie coś z tym lasem jest nie tak. To na pewno nie były żadne porwania. Jestem w ośrodku już 4 rok, bo wciąż trzymam się swojej wersji wydarzeń. A oni mnie nie chcą słuchać.

W tym czasie zniknęła reszta dzieci. Jak przypuszczam, chcieli się popisać swoją odwagą i poszli w las. Już nigdy z niego nie wyjdą. Nikt mi nie wierzy. Myślą, że zwariowałam. Za kilka lat rodzice wykarczują własne dzieci.

Cóż, słyszałam, że niedługo sąsiedzi planują się pobrać i urządzić całą uroczystość na polanie w Drzewcu. Coś mi się wydaję, że wkrótce las rozrośnie się kilkukrotnie.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje