Zestawienie
Znaleźli dziwne rury wystające z ziemi, nawet nie przypuszczali co znajdą pod powierzchnią!
Dwóch mężczyzn w Niemczech spacerowało po lesie, zauważyli dwie rury wystające z ziemi. To co odkryli pod spodem jest zdumiewające. Szczegóły w tej galerii.
Około stu metrów od rur odnaleźli to wejście.
Widok na wejście ze środka. Nie było ono trudne do odnalezienia. Było zabite deskami. Od czego jednak jest łom? Przy jego pomocy udało się wejść.
Długie, ciągnące się w nieskończoność korytarze. Przypominały one trochę te szpitalne. Akustyka tego miejsca wywoływała dreszcze.
Rura i foliowa torebka z pobliskiego supermarketu - ktoś już zwiedzał to miejsce wcześniej.
Korytarze posiadały liczne rozgałęzienia, nasi eksploratorzy postanowili iść ciągle prosto przed siebie, żeby się nie zgubić. Widoczne dziury na ścianach wyglądały jakby ktoś celowo zrobił je młotkiem.
W niektóre rozgałęzienia nie dało się wejść. Znajdowały się tam ślepe zaułki - jak ten powyżej. W rurze była tylko brudna woda, nic poza tym.
W innym rozgałęzieniu znaleziono zamurowane przejście.
Korytarz, którym eksploratorzy szli prosto zaczął zakręcać. Na ścianach było coraz więcej dziur "od młotka".
W pewnym momencie eksploratorzy odwrócili się, widok za ich plecami prezentował się jak na zdjęciu powyżej. W swojej relacji wspominają, że kiedy zobaczyli jak daleko zaszli i jak mrocznie to wygląda, nie wiedzieli czy maja iść dalej czy spierdzielać jak najszybciej na powierzchnie.
Postanowili jednak iść dalej. Robiło się coraz mroczniej. Napis na ścianie po lewej, kiedy przetłumaczymy go z niemieckiego głosi: "POMOCY!".
"Te wielkie, żółte drzwi wyrosły przed nami jakby znikąd. Spodziewaliśmy się (a właściwie to już mieliśmy nadzieję), że trafimy na wyjście, albo na kolejny ślepy zaułek. Nie mieliśmy pojęcia jakim cudem ktoś mógłby rozwalić te drzwi - ani jedna osoba, ani nawet grupa. Wyglądały one jak te montowane w bankowych skarbcach" - wspominali eksploratorzy.
Na drzwiach znajdowały się napisy wykonane cyrylicą.
Za następnymi drzwiami była strzałka i napis cyrylicą - "Wyjście nr 2".
Rury, które prawdopodobnie służyły jako wentylacja pomieszczenia.
Po minięciu wielu, ale to wielu wzmacnianych drzwi zabezpieczających pomieszczenia zaczęły wydawać się coraz bardziej zniszczone - wystarczy spojrzeć na ściany.
Szybki rzut okiem za plecy. Tych drzwi było naprawdę dużo. Ciekawe po co?
Eksploratorzy szli dalej. I natrafili na coś, na co nikt nie chciałby natrafić w takim miejscu, szczególnie tak daleko od wyjścia. Napis na ścianie głosił bowiem: "Witaj szatanie, kocham cię".
Satanistyczne graffiti z innej perspektywy. Eksploratorzy postanowili wejść do drzwi po lewej stronie i kontynuować zwiedzanie.
Ściany były niezwykle masywne, pokryte metalem. Zwróćcie uwagę na napis na ścianie - "2211", jak wytężycie wzrok w tle widać czarne linie, były one namalowane.
Po przejściu kilku rozwidleń, eksploratorzy zauważyli ten korytarz. Był on zalany, nie weszli do środka.
Po drugiej stronie znajdowało się to pomieszczenie - o wiele większe, lecz też zalane. Widać też kolejną rurę wentylacyjną.
W tym momencie wycieczki jeden z eksploratorów dosłownie spanikował. Na pierwszy rzut oka wydawało mu się, że widzi kanapę z siedzącym na niej człowiekiem.
Im dalej szli, tym więcej zalanych korytarzy mijali.
Kiedy już mieli wracać przez dziurę w ścianie zauważyli największe do tej pory pomieszczenie. Nie dało się tam wejść, fotografie zrobiono przez dziury w ścianach.
Inne ujęcie największego pomieszczenia, z innej dziury w ścianie.
W jednej z dziur znaleźli stare rękawiczki.
W błocie zaś leżał zgubiony przez kogoś but.
Na znaku napisane było: "nie podchodzić".
To, jakby schron, znajdowało się niedaleko od największego pomieszczenia.
Pod sufitem widać było stalaktyty. Po zrobieniu tego zdjęcia eksploratorom wyczerpały się baterie w aparacie. Udało im się bezpiecznie wrócić tą samą drogą, którą weszli.
Brnęlibyście tak daleko? W ogóle byście tam weszli? Odwaga eksploratorów jest godna podziwu!!!
Komentarze