Historia

Dead Road

alien123pl 0 9 lat temu 1 274 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

W pracy cholernie mi się nudziło. Tydzień temu do Polski przyjechał jakiś koleś z Anglii. Kolo był strażnikiem w firmie Dead Road. Nazwa wyjebista więc się zgłosiłem. Szef dał mi trzy tygodnie do namysłu czy chcę tam pracować czy tutaj. Trudny wybór ale dobra chcę to wypróbować. W Anglii nowy szef przydzielił mnie do sanitariuszy. Wypadek? Jadę tam gdy nikt nie żyje muszę tego rozchlastanego trupa dowieźć do szpitala. Za każdego rannego lub trupa płacili 500 euro. Nie jest tak źle. Mój pierwszy wypadek śmiertelny. Było jebanie zimno, lecz ta kasa dodawała mi animuszu.

Słaba widoczność ale mam GPS'A. Dojechałem trup do wora i na sfora. Zwłoki były zmasakrowane i śmierdziały jak chuj. Ale z to płacą więc. Dali mi 490 bo byłem z opóźnieniem ale można zarobić na tym kokosy. Koniec dnia zawiozłem 3 trupy i czterech rannych. Reniu kolega z pracy tak samo przyjechał wynajęliśmy pokój. Ja jeszcze musiałem zapalić bo w hotelu nie pozwalali. Zaczepił mnie ten sam strażnik i powiedział ze spokojem w głosie:Wiesz że te wypadki to nie przypadek,co? O co chodzi wyszeptałem. Chodzi o starą legendę że kiedyś zginął makabryczną śmiercią koleś ze służby i teraz mści się na tej firmie i powoduje wypadki.

Ale chyba wiesz że to bzdura,co? Nic nie zdążyłem odpowiedzieć bo strażnik rozpłynął się we mgle. To poszedłem do hotelu Reniu spał jak zabity. Zasnąłem bez wachania. Zbudziły mnie szmery i odgłos tak jakby coś... Próbowało wyważyć dzwi!? Reniu spał jak zabity jak on mógł spać w tej chwli!? Szperałem w plecaku po coś co mogło by się przydać do obrony. Dziwne bo Renia to nie obudziło. Twardy sen miał alee muszę się przygotować na to coś. Po kilku minutach szmery ustały na szczęście! I tak nie zasnąłem, no cóż. Zasnąłem o 6.00. Upadłem, Reniu wstał i powiedział: No no no ktoś ty ćwiczy wadę kręgosłupa.

Byłem nie wyspany i zdezorientowany nie widziałem nawet dokąd idę! Wszedłem do hangaru. Pełno tam było wraków samochodów i tego typu rzeczy. Ledwo trzymałem się na nogach. Upadłem i zasnąłem. Obudził mnie jakiś staruch i był cholernie nie miły. Ty palancie! Jak chodzisz!? Wypieprzaj stąd! Ledwo wyszedłem z hangaru. Ale doszedłem do centrali i zacząłem pracę. Dziś pracę utrudniała mi mgła wypierdzieliłem się na zakręcie i to ja potrzebowałem pomocy. Uratował mnie Reniu i ten podejrzany strażnik. Odprowadzili mnie do hotelu.

Leżałem i rozmyślałem o wypadku. Złamałem rękę. Naszczęście lewą bo jestem praworęczny. Dostałem SMS'a od Szpanela. Treść SMS'u: Siema Patryk! Jak tam w Anglii? Zarobiłeś już coś? A i jeszcze coś Patrycja cholernie za tobą tęskni. To nara!

Odpisałem mu że złamałem rękę i zasnąłem. Kilka godzin później nawiedziła mnie chęć pójścia do tego strażnika i wypytania go. Stał tam gdzie zwykle. We mgle z latarką w ręku. Mało się nie zgubiłem w tej mgle. Strażnik powiedział: Nie chodź tutaj o tej porze! To niebezpieczne! Ale o co chodzi? Spytałem.

Jeśli wierzyć legendom potwór zaraz wyjdzie na żer. To spierdalamy! Wykrzyknąłem do strażnika i pobiegliśmy w kierunku hotelu. Ten potwór to zjada ludzi? Spytałem. Oczywiście! Zżera trupy mocując je do ściany swoją wydzieliną i zjada zostawiając szkielet z dziwaczną zieloną mazią. To dowidzenia. Odpowiedziałem i poszedłem w kierunku pokoju. Reniu spał i to dobrze bo wyjdę do hangarowego też go wypytać o tego stwora.

Poszedłem w kierunku hangaru. Śmierdziało tam zgnilizną i stęchlizną. Czuć było też ostry zapach krwi. Połaziłem bez celu i zebrałem się na odwagę. Oparłem się o ścianę która z hałasem rozpadła się na kawałki. Te kręgosłupy i czaszki przymocowane wydzieliną do ściany! Ooo mówię ci to nie był miły widok. To one tak capiły! Widać było na podłodze ślady krwi. Usłyszałem kroki. To coś się nie śpieszyło. Ogarnęła mnie panika. Schowałem się w wielkiej skrzyni. Tup, tup. To jest coraz bliżej! Tup, tup. Usłyszałem krzyk. Jeśli można go było tak nazwać. Taki gardłowy charkot odbijający się echem po całym hangarze. Czekałem i wybiegłem w ostatniej chwili.

Ale i tak go widziałem. Wydłużony gadzi pysk, Umięśnione części ciała np. Nogi, ręce, ogon itd. Krew ciekła mu z ryja. Spierdalałem tylko szum. A i tak natknąłem się na drugiego zmasakrowanego i zupełnie innego stwora. Szaroblada skóra, bez szczęki, nogi wygięte w inną stronę niż te ludzkie i tego pierwszego, Zapadnięta klatka piersiowa, krew tak samo ciekła mu z ryja. Ach, i jeszcze oczy. To ich nie miało samo zrośnięte mięso a do tego na całym ciele miał ciągle krwawiące i zaropiałe rany i blizny.

Uciekłem i spotkałem strażnika. Ochujałeś!? To ci wpadło do łba aby być teraz tutaj. To niebezpieczne! Taak? a hangarowy mówił co innego.

Hangarowy!? Uciekamy! Zabrał mnie do drzewa i zaczęliśmy o tym mówić. Widziałem hangarowego i te dwa potwory. A ten gad to Sharan rozpowszechniony w całej Polsce i Europie. A ten drugi? Zapytałem. To hangarowy.

Przyjechałem z Reniem do Polski. Wciąż nie mogę uwierzyć że rozmawiałem z tym obleśnym potworem. W pracy widzę ciągle tę gadzią sylwetkę. Mam nadzieję że hangarowy mnie nie dopadnie.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje