Historia

I jak tu słuchać rodziców?
To był chłodny, pochmurny poranek. Słońce ledwie wychylało się zza ściany chmur, nie dając ani odrobiny ciepła. Typowe dla późnej jesieni.
Na przystanku autobusowym stała dziewczyna. Miała krótkie do ramion, blond włosy, które za nic nie chciały ułożyć się na jej głowie i niebieskie oczy. Ubrana była w zwykłe, jasne rurki, czarną bluzę i skórzaną kurtkę. Zacierała dłonie w rękawiczkach, szeptem klnąc na spóźniający się już dziesięć minut autobus. Miała sprawdzian na pierwszej lekcji i naprawdę zależało jej, by się na niego nie spóźnić. Nie po to kuła do pierwszej w nocy, żeby nie napisać go przez jakiegoś kretyna prowadzącego autobus.
Wreszcie, piętnaście minut po czasie, pojazd wtoczył się na przystanek i zapraszająco uchylił drzwi. Wściekła blondynka weszła do środka i skasowała bilet. Rzuciła plecak na puste siedzenie i usiadła. Nie zwróciła nawet uwagi na fakt, że w autobusie, w którym zwykle było pełno ludzi, znajdowała się teraz sama. Wyciągnęła zeszyt i postanowiła powtórzyć sobie materiał na kartkówkę. Pojazd ruszył.
Gdyby dziewczyna choć na chwilę odwróciła swoją uwagę od zeszytu, zapewne przestraszyłaby się, widząc, że autobus pojechał w zupełnie inną stronę, niż powinien, nie zatrzymywał się też na żadnych przystankach. Widoczny zaś w lusterku kierowca co chwilę zerka na nią, uśmiechając się wrednie. Ale nastolatka nie oderwała wzroku od czytanego tekstu, nie zauważyła więc tego wszystkiego.
Po dłuższej chwili komórka dziewczyny zawibrowała jej w kieszeni. Blondynka, nie patrząc przez okno, wyciągnęła ją i odczytała sms-a.
„Czemu cię nie ma?”
Spojrzała na godzinę. Cholera, jechała już czterdzieści minut, podczas gdy do jej szkoły jedzie się piętnaście. Dopiero wtedy zorientowała się, że autobus pędzi po wąskiej uliczce w zupełnie innej części miasta. Kierowca dostrzegł strach widoczny na twarzy dziewczyny i gwałtownie zatrzymał pojazd. Podniósł się z miejsca i ruszył w stronę nastolatki.
- Co pan zrobił? Gdzie my jesteśmy? – spytała blondynka. Nie uzyskała jednak odpowiedzi. Mężczyzna zbliżał się do niej coraz bardziej. Wstała i zaczęła cofać się na tył autobusu. Kierowca uśmiechnął się do niej z pogardą. Z każdym krokiem zmniejszał odległość dzielącą go od dziewczyny, która zatrzymała się przy tylnych siedzeniach. Nie miała drogi ucieczki.
- To jak, mała, zabawimy się? – odezwał się wreszcie mężczyzna. Miał obleśny głos.
- Niech pan mnie zostawi! – krzyknęła blondynka. Kierowca zaśmiał się.
- Żartujesz? Taka okazja może się więcej nie powtórzyć.
Położył rękę na ramieniu nastolatki i nachylił się nad nią. Śmierdziało mu z ust.
- I jak tu słuchać rodziców? – mruknęła dziewczyna.
- A co, mówili ci, żebyś nie jeździła sama w autobusie? – ten obrzydliwy śmiech. Blondynka wzdrygnęła się.
- Nie. Mówili, żebym postarała się więcej nie zabijać – rzuciła. Kierowca stanął jak wryty. Jego ostatnim wspomnieniem było ostrze noża, które nastolatka wbiła mu w brzuch.
Komentarze