Historia

Tajemnica wzgórza.
"Kilka lat temu dostałem nieoczekiwanie roczne stypendium naukowe w Irlandii. Miałem praktykować w stołecznym szpitalu klinicznym. Początkowo żona nie chciała ze mną jechać, ponieważ nie wyobrażała sobie rezygnacji ze swojej pracy. Ja nalegałem ale ona nie ustępowała. Dochodziło miedzy nami nawet do poważnych kłótni. Do czasu, kiedy zonie przyśniło się, ze wyjazd będzie dla nas obojga wspaniała przygoda i nie pokrzyżuje jej planów zawodowych. Nie umiała mi jednak tego snu opowiedzieć. Twierdziła, ze po prostu obudziła się z przeświadczeniem, ze będzie dobrze i jedyne co pamięta, to położony na wzgórzu dom, w którym mieszkamy w Irlandii. Nie wiedziała gdzie on się znajduje, opisała jednak jego wygląd. Dom zaczął jej się śnic niemal co noc. Przypisywałem to napięciu w jakim żyła i -prawdę mówiąc - jednym uchem słuchałem opowieści o tym co znajduje się w poszczególnych pokojach. I chyba nie zauważyłem momentu, kiedy nocne majaki przekroczyły granice normalności. Sny zony miały jakby swój scenariusz. Doszło do tego, ze rysowała plany domu i prosiła mnie żebym wyrażał zgodę na pewne konkrety w umeblowaniu. W końcu poleciałem do Dublina, żeby przygotować nasz przyjazd. Zona musiała skończyć projekt, nad którym pracowała. O dziwo, wcale nie była rozczarowana, ze to ja wskaże dom, w którym przez rok będziemy mieszkać. Powiedziała ze jet pewna mojego wyboru. Było to mile, ale chyba na wyrost, bo ja wogole na tym się nie znalem. Na szczęście profesor któremu zawdzięczałem zaproszenie, polecił mi biuro wynajmu nieruchomości, tam zaś podano mi kilka adresów. Pojechałem pod pierwszy na mojej liście. Drzwi otworzyła mi mila starsza pani. Powiedziała, ze to dom należący po jej dawno zmarłej siostry. Oprowadziła mnie po pokojach, upewniła się czy tez odpowiada mi umeblowanie. Zeszyliśmy na parter, by podpisać umowę najmu. Gdy czekałem na nią, bo zniknęła w kuchni by zaprażyc herbatę, rozejrzałem się po saloniku. Nad kominkiem wisiał obraz przedstawiający typowy irlandzki krajobraz. Przez moment wydawało mi się ze zona coś podobnego widziała w swych snach ale zaraz przyszło mi do głowy, iż to przecież normalne, ze nad kominkiem wisi obraz. Kiedy po podpisaniu umowy kończyliśmy pic herbatę starsza pani powiedział, ze koniecznie musi mi coś wyznać, bo uczciwość nie pozwala jej tego ukrywać. Okazało się ze według niej dom od jakiegoś czasu odwiedza duch kobiety. Starałem się zachować powagę, wiec rzeczowo spytałem czyj to duch. Odpowiedziała, ze to na pewno nikt z jej rodziny. Pocieszyłem ja zatem, ze to mi nie przeszkadza. Zona była tak przejęta wyjazdem, ze nie wspomniałem jej o tej historii. Tym bardziej, ze nie wierzyłem w duchy. Straciłem jednak pewność zdeklarowanego materialisty, gdy zajechaliśmy przed wynajęty dom. Otóż zona na jego widok krzyknęła zdumiona: "To on! To on mi się śnił! Pamiętasz? Opisywałam ci go! " A za chwile w drzwiach stanęła gospodyni spojrzenia na moja żonę i zanim osunęła się z wrażenia na schody wyszeptała" To pani chodziła po tym domu! To panią widywałam!" Wszyscy troje byliśmy mocno zbici z tropu. To zdarzenie nie zmieniło jednak naszych planów. Dom z duchem mojej zony okazał się miejscem w którym byliśmy bardzo szczęśliwi i nadal wracamy często do niego wspomnieniami."
Komentarze