Historia

Kozak

shenna 0 11 lat temu 1 058 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Kozak, to: nazwsiko, rzeka w Polsce, nazwa wojska, grzyby i ludzie mianujący siebie kimś odważnym. Na pewno spotkaliście się kiedyś ze słowami. „Ja to jestem kozak…”

No właśnie. Ja też się z nimi spotkałam… Żałuję.

Kładłam się już spać. Z pokoju obok słyszałam miarowy oddech matki i głośne pochrapywanie taty. Na ogół cieszyło mnie to chrapanie. Zwłaszcza jak miałam ochotę zapalić, a mimo iż za parę miesięcy miała się odbyć impreza oświadczająca światu moją pełnoletność, moi rodzice byli pod tym względem bardzo konsekwentni. Dziś jednak odczuwałam pewny niepokój. Zdarzało się to czasem, uczucie samo w sobie było dziwne… Czułam się za razem spokojna jak i poddenerwowana. Raz górowało jedno, raz drugie. Taka dziwna mieszanka emocjonalna.

Zeszłam do kuchni. Warto wspomnieć, że mieszkam w starym domku jedno rodzinnym, jeszcze chyba powojennym. Jest dreszczyk co? Sama lubiłam wymyślać straszne historie związane z tym miejscem. Kiedyś wkręciłam jedną z koleżanek do tego stopnia, że przez miesiąc omijała mnie i mój dom szerokim łukiem. Cóż… Warto było!

Nalałam sobie szklankę zimnej wody i gdy ją piłam zadzwonił mój telefon. Zakrztusiłam się, ponieważ moją pierwszą reakcją był krzyk, to że lubiłam straszyć innych nie znaczyło, iż ja sama czasem nie przesadzam jeśli chodzi o strach. Nieznany numer. Cholera jasna! Ile razy można dzwonić do człowieka o trzeciej nad ranem? To już powoli staje się męczące… Znów zdecydowałam się odebrać nie wiedziałam jak bardzo jeszcze tego pożałuję.

- Halo?

- (CISZA)

- Hubert, do jasnej cholery, jak już dzownisz o tej poże to należałoby chociaż się przywitać!

- Sory. Cześć. Słuchaj. Jest taka sprawa. Musimy przestać się spotykać.- szepnął.

- CO?! Dlaczego?- Z krzyku przeszłam w szept, poruszona do głębi… DLACZEGO?!

- Widzisz to przez twój dom…- Co KURW… A?

- No nie nie gadaj, że uwierzyłeś w te bajki…

- Nie, nie o to chodzi.- Znów zaczął szeptać.

- Tak… Znalazłeś sobie inną?- typowa zazdrość, chyba nic dziwnego?

- Nie. Trzynastego znów będziemy razem. To tylko trzy dnii…

- Jak to? O co chodzi? To jakiś głupi zakład?!

- Tak z chłopakami. Mówiłem, że jestem kozak. Przegrałem. Byli odemnie więksi kozacy…

- O co chodzi?!

- (CISZA)

- To nie jest śmieszne.

- (CISZA)

- (POŁĄCZENIE ZAKOŃCZONE)

Wyśmienicie! Teraz jeszcze to! Dlaczego? Jak on mógł się tak założyć!

Pobiegłam na górę i płakałam. Łzy spływały po moich policzkach. Znaczyły bruzdy na twarzy. Dlaczego?!

-Dlaczego?- szepnęłam.- Niech chociaż ten co wymyślił ten zakład przyzna się i mi to wszystko wytłumaczy… Należą mi się wytłumaczenia!

Ktoś zapukał w drzwi wejściowe. Wściekła bez wachania ruszyłam je otworzyć. Byłam jak w amoku. Przestałam myśleć w swej złości na Huberta! Była trzecia w nocy!

Drzwi trzasnęły posypał się tynk. Pod drzwiami stał chłopak. Wysoki przystojny, ale bardzo wychudzony.

- Kto ty?

- Ja? Ja to jestem kozak…

Dopiero wtedy zwróciłam uwagę na jego wojskowy strój.

PS. Są różni kozacy… Pseudo- odważne wyrostki i ci od nich więksi… Wojskowi zamurowani w piwnicach, bądź rozstrzelani podczas akcji partyzanckich… Mój chłopak okazał się pseudo- odważnym wyrostkiem, gdy schodził do piwnicy...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje