Historia

Szaleniec Stefan
- P-p-p-rawdę - wyjąkał drobny, wychudzony mężczyzna po drugiej stronie ekranu.
To nie był jakiś nadzwyczajny dzień. Nie szukałem znajomych, nie przeprowadzałem anonimowych rozmów na czacie - on mnie znalazł. Widocznie mnie znał, a ja jego, przed tym jak wpadł w widoczny stan umysłu... i ciała.
- Jaką prawdę? Ty ją znasz?
Facet napisał do mnie. Czy chcę znać prawdę?
Wiedziałem, że go znam. Gość widniał w mojej odległej pamięci, jak obraz, który już kiedyś widziałeś, lecz za cholerę nie umiesz przywołać miejsca ni czasu.
- Ja wiem... - powiedział poważnym tonem spoglądając w dół. - A t-t-ty nie-e - jego cienkie usta wygięte w kształt półksiężyca ujawniły pożółkłe zęby. Śmiał się ze mnie.
- Skoro wiesz, to może mnie oświecisz?
Zadzwonił do mnie. Odebrałem, nie wiedziałem czego chce. Zaczął pierdolić. Zatrzymało się na tym momencie.
- On cię ob-b-bserw-uje - pokiwał głową jak małe dziecko patrząc mi prosto w... oczy?
Facet był nieźle popierdolony. I to nie słowa, mówić może każdy, a wzrok czynił go szalonym.
- Kim on jest?
Ciekawe. Zaczynało mnie interesować jego pierdolenie. Jak Boga kocham! Za tym gostkiem stało coś więcej niż zwykłe szaleństwo.
- On jest... nim. On chroni. On za-za-za....
Gdzieś w głębi jego mieszkania rozbrzmiewały wspomagane echem hałasy. Chudzielec odwrócił się.
- T-t-tak P-p-p... panie... - kiwnął głową. Wtem obrócił się w moją stronę.
Siedziałem zszokowany jego zachowaniem.
- Pan mówi, że jeszcze za wcześnie... Ale przyjdzie czas. Po-po-poczekaj... ma-masz tu coś ode mnie...
Mężczyzna wyciągnał spod blatu łyżeczkę. Odchylił powoli powiekę i trzęsącą się ręką wepchnął ją w oczodół. Oko bez większego oporu wyskoczyło spomiędzy powiek. Wisiało teraz bezładnie na nerwie wzrokowym.
- J-jeszcze m-m-momencik.
Sięgnał po nożyczki. Nie mogłem na to patrzeć...
- Teraz t-t-ty b-będziesz mógł obserwować P-p-pana.
Rozłączyłem się. Co to do kurwy nędzy miało być?!
Eh, gdybym nie dostał tego oka poleconym następnego dnia, dałoby się to jakoś przeżyć...
Komentarze